Uciążliwe zwierzęta za ścianą. Co z tym zrobić?
Niezbyt przyjemnie pachnąca gromadka kotów, ujadający przez cały dzień pies, skrzecząca na balkonie papuga – sąsiadowanie ze zwierzętami nie zawsze należy do przyjemności, szczególnie gdy z powodu koronawirusa musimy spędzać w domu całe dnie. Jak sobie poradzić z tym problemem?
23.05.2020 | aktual.: 23.05.2020 14:40
Pani Halina z Sosnowca wiele razy gościła na łamach lokalnych gazet i w programach telewizyjnych. Szczególnie jesienią oraz zimą, gdy media zaczynają interesować się losem bezpańskich kotów, poszukując osób, które pomagają im przetrwać trudne miesiące. Takich jak pani Halina. Starsza pani nie tylko dokarmia zwierzęta i dba, by zawsze miały otwarte okienka do piwnicy, ale również często przygarnia je do domu. Ku utrapieniu sąsiadów…
– Bywa, że przebywa u niej nawet 20–30 kotów. Chyba nie muszę dodać, co to dla nas oznacza – mówi Kamila, która przeprowadziła się z rodziną do tej kamienicy trzy lata temu i dziś bardzo żałuje podjętej wówczas decyzji. – Mieszkam na tym samym piętrze, co pani Halina. Smród dochodzący z jej lokalu bywa potworny, szczególnie w gorące dni. W ostatnich miesiącach problem stał się szczególnie poważny, bo z powodu koronawirusa musieliśmy przez cały dzień siedzieć w domu. Wcześniej wychodziliśmy z mężem rano do pracy, dzieci do szkoły, spotykaliśmy się późnym popołudniem i jakoś znosiliśmy miłość sąsiadki do zwierząt. Teraz naprawdę ją poczuliśmy – dodaje młoda kobieta.
Nieprzyjemny zapach to niejedyna uciążliwość. – Nasze balkony są połączone, dlatego w ciepłe dni koty pani Haliny przełażą do nas i bardzo lubią bawić się roślinami, które tu znajdują. Po przeprowadzce miałam wielką ambicję, by na balkonie urządzić zieloną oazę. Szybko mi przeszło, gdy po powrocie do domu zastawałam przewrócone doniczki, wysypaną ziemię i połamane kwiaty – opowiada Kamila.
Kilka razy próbowała interweniować u sąsiadki. Bezskutecznie. – Pani Halina to starsza osoba, która żyje w przekonaniu, że wszyscy wokół są głupi i nieczuli na krzywdę zwierząt. Kiedy poprosiłam ją, żeby nie wypuszczała kotów na balkon, to faktycznie przez kilka dni był spokój, a później wszystko wracało do normy – wspomina nasza rozmówczyni. – Jestem bezradna i coraz częściej myślę o wyprowadzce. Tym bardziej że nikt nie potrafi mi pomóc. Administrator kamienicy też próbował uświadomić pani Halinie, że jej działalność bywa uciążliwa. Efekt? Został obsmarowany w lokalnej gazecie jako osoba, która utrudnia pomoc biednym, bezdomnym zwierzętom – dodaje Kamila.
Uciekający wąż, krzycząca papuga
Nikt nie potrafi zliczyć, ile zwierząt domowych mieszka w polskich domach. Z szacunków wynika, że jest ich grubo ponad 20 milionów. Według przeprowadzonego kilka lat temu badania pracowni TNS Polska ponad 80 proc. stanowią psy. 44 proc. sympatyków zwierząt dzieli swoje mieszkanie z kotem. Dużo mniejszą popularnością cieszą się ptaki (4 proc.), gryzonie (myszy, szczury, chomiki; 3 proc.) czy gady (1 proc).
Zobacz także
Na szczęście większość z nich nie jest specjalnie dokuczliwa dla sąsiadów. Bywają jednak wyjątki od tej reguły, o czym w czasie pandemii przekonała się Wiktoria z Radomia. – W mieszkaniu pode mną zamieszkał pies, który jak tylko właściciele opuszczą rano mieszkanie, zaczyna ujadanie i trwa ono przez cały dzień. Wyje przez kilka godzin, później trochę odpoczywa i znów zaczyna – tłumaczy kobieta. – Można oszaleć, tym bardziej że z powodu koronawirusa przez kilka tygodni siedziałam w domu i wykonywałam pracę zdalnie. W zasadzie próbowałam ją wykonywać, bo przez to nieustające szczekanie z dołu nie mogłam się na niczym skupić – tłumaczy Wiktoria.
Podkreśla, że nie ma pretensji do zwierzęcia. – Trudno mu się dziwić, gdy po kilkuminutowym porannym spacerze jest zamykany na wiele godzin w mieszkaniu, a prawdopodobnie nawet w samym przedpokoju, by niczego nie zniszczył. No i taka psina zaczyna się wściekać – mówi Wiktoria, która już kilka razy zwracała uwagę sąsiadom. – Stwierdzili, że próbowali różnych sposobów na uspokojenie psa i nic to nie dało. Sąsiad spytał mnie: to co, mam go uśpić? I co powinnam odpowiedzieć? Moim zdaniem trzymanie psów w blokach powinno być prawnie zabronione. One przecież potrzebują wybiegu na świeżym powietrzu i dużo ruchu. Jak chcesz mieć koniecznie zwierzę w domu, spraw sobie chomika, rybki albo węża – radzi Wiktoria.
Okazuje się jednak, że nawet gady potrafią dać się we znaki sąsiadom. Jakiś czas temu w Bydgoszczy poszukiwano… boa dusiciela. „Dziś w nocy został zgubiony wąż. Jest to boa dusiciel, 11-letnia samica. Jakimś cudem otworzyła przesuwaną szybę od terrarium i uciekła na podwórko sąsiada przez uchylone okno. Jeśli ktoś zobaczy dwumetrowego gada, to proszę o pilny kontakt przez Facebooka oraz proszę się Jej nie bać, jest łagodnym wężem. I to nie jest żart, proszę potraktować informację poważnie” – napisał na portalu społecznościowym właściciel stworzenia. Wąż znalazł się dwa tygodnie później – wylegiwał się na trawie tuż przy domu.
Uciążliwe potrafią być także… papugi. Sąsiad Ewy z Sopotu hoduje piękną arę, którą w ciepłe dni wystawia w klatce na balkon. – Ptak drze się tak, że czasami przeszywa uszy. Potrafi skrzeczeć od szóstej rano. Nie mogę spać ani odpocząć, a mój synek co chwilę budzi się z płaczem. Czy to, że wymagam spokoju we własnym domu, kogoś dziwi? – denerwuje się Ewa.
Zwierzęta a prawo
Polskie prawo ma problem ze zwierzętami domowymi. Nie istnieją przepisy, które np. wprowadzałyby limit pupili, nie ma też regulacji określających warunki, jakie właściciel musi spełniać, aby posiadać psa, kota czy inne stworzenie. Nie dotyczy to oczywiście hodowli zwierząt rasowych ani gatunków niebezpiecznych dla życia i zdrowia ludzi.
– Jeśli zwierzęta sąsiada mocno dają się nam we znaki, a on nie reaguje na nasze wezwania, możemy wystąpić do sądu o zakazanie sąsiadowi naruszania naszego prawa własności, czyli tak zwany zakaz immisji – informuje adwokat Magdalena Łopatowska-Mikołajczyk z Kancelarii MŁM. – W takim postępowaniu musimy wykazać, że zwierzęta sąsiada intensywnie czuć lub słychać, co uniemożliwia nam korzystanie z mieszkania. Należy jednak pamiętać, że to sąd osobiście lub biegły oceni stopień uciążliwości. Może się zatem okazać, że to, co nam przeszkadza, dla sądu lub biegłego nie będzie stanowić problemu – dodaje prawnik.
Przekonali się o tym mieszkańcy pewnego bloku w Warszawie, którzy próbowali sądownie zakazać sąsiadce przetrzymywania gromadki kotów mających rzekomo powodować nieprzyjemny zapach. Sąd udał się do mieszkania jednego z lokatorów i stwierdził, że kociego smrodu nie czuć. Co ciekawe odmówił udania się do mieszkania pozwanej – właśnie dlatego, że liczba zwierząt i warunki w jej mieszkaniu nie miały znaczenia dla rozpatrzenia powództwa. Kluczowe w sprawie było to, że nieprzyjemnego zapachu nie było czuć w mieszkaniach lokatorów.
W przypadku intensywnie szczekających psów warto pamiętać, że właściciel popełnia wykroczenie z kodeksu wykroczeń. – Przepis przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny w razie zakłócania spokoju, porządku publicznego i spoczynku nocnego. Dodatkowo należy zweryfikować, czy akty prawa miejscowego nie przewidują dodatkowej odpowiedzialności za naruszanie porządku – a takowym jest nieustanne, całonocne szczekanie psa – wyjaśnia Magdalena Łopatowska-Mikołajczyk.
Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku hodowli zwierząt egzotycznych. Oczywiście znów nie możemy zakazać sąsiadom posiadana węża czy pająka tylko z tego powodu, że się ich boimy. – Warto jednak zweryfikować, czy pupil naszego sąsiada nie znajduje się na liście zwierząt, których posiadać nie wolno lub na posiadanie, których należy mieć zgodę dyrektora ochrony środowiska. Jeżeli bowiem okaże się, że sąsiedzi posiadają zwierzę nielegalnie, zostanie im ono odebrane. Jeżeli natomiast na posiadanie egzotycznego gatunku niepotrzebna jest zgoda, to z dużym prawdopodobieństwem należy przyjąć, że nie stanowią one zagrożenia dla naszego życia – tłumaczy prawnik.
Zobacz także: Siłaczki odc. 6. Cykl Klaudii Stabach. Dajemy kobietom wsparcie, na jakie zasługują
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl