Koronawirus. "Dramat dosięgnął także zwierząt". Największemu azylowi grozi upadek
Fundacja Centaurus to międzynarodowa organizacja non-profit, która skupia swoje działania na pomocy zwierzętom. Przez 15 lat uratowała 1100 koni, ponad 500 psów, setki kotów i wiele innych zwierząt. Niestety dziś losy fundacji i jej podopiecznych stanęły pod znakiem zapytania z powodu epidemii koronawirusa.
31.03.2020 | aktual.: 02.04.2020 08:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fundacja Centaurus prowadzi największy w Europie azyl dla chorych, kalekich i starych koni, w którym znajduje się aż 500 czterokopytnych podopiecznych i 300 innych zwierząt. Zainicjowała również ponad 3000 kampanii społecznych.
Jak czytamy na stronie fundacji, prowadzona jest wyłącznie dzięki wsparciu i darowizn od osób prywatnych, firm i instytucji, a także dochodów z licznych projektów. Z powodu pandemii straciła jednak znaczną część przychodów, stając tym samym nad finansową przepaścią.
"Firmy odmawiają nam wsparcia, bo same upadają" – tłumaczy fundacja. Zmalało także wsparcie od osób prywatnych, z których większość to osoby w podeszłym wieku. A koszty są ogromne – samo wyżywienie 500 koni to 250 000 złotych miesięcznie.
Zobacz także
Koronawirus. Fundacja Centaurus prosi o wsparcie
"My nie wiemy, czy za 2 miesiące będziemy istnieć, nie wiemy, co stanie się z setkami koni, i być może bluźnierstwem dla wielu jest zastanawianie się nad tym, gdy dziś na świecie – w wyniku epidemii – umiera tylu ludzi" – pisze fundacja na swojej oficjalnej stronie.
"Możecie nas oskarżyć o to, że nie byliśmy na to przygotowani. Nie, nie byliśmy. Ale nikt na świecie nie był… Na początku staraliśmy się nie myśleć o tym, co może się dziać. Koncentrowaliśmy się na pracy przy zwierzętach, kampaniach informacyjnych. Docierały do nas informacje, że nie dotrze jedna dostawa karmy dla psów, że leży niezapłacona faktura za leczenie psów i sterylizację kolejnych kotów, że wycofała się firma, która opłacała dostawy dużej części słomy, że firma, która wspierała dostawy siana, wstrzymała darowizny. Tych maili przez ostatnie dni zebrało się prawie 200. To 90 proc. firm i osób, które wspierały codzienne życie zwierząt. Bez ich wsparcia – nasze zwierzęta umrą z głodu. Nie, nie wydarzy się cud. Po prostu" – czytamy.
"Dramat, jaki rozgrywa się teraz na świecie, dosięgnął także zwierząt. Bo one są w 100 proc. zależne od nas, ludzi. Bez nas, zwyczajnie, czeka je śmierć" – podkreśla fundacja, apelując o wsparcie. Na utrzymanie azylu przez kolejne trzy miesiące i zapewnienie zwierzętom wyżywienia potrzebny jest aż milion. "Ocalmy te róże, nawet jeśli płoną lasy... Prosimy, wesprzyj nasze zwierzęta choćby złotówką" – błagają w apelu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl