Uciekła ze Strefy Gazy do Egiptu. "Ocalałam"
Przed eskalacją wojny między Izraelem i Hamasem, Salma Shurrab studiowała stomatologię. Wiodła spokojne życie jak na warunki w Strefie Gazy. – My, Palestyńczycy utraciliśmy po 7 października względną stabilność, a nasza codzienność zamieniła się w koszmar – relacjonuje Salma. Palestynce udało się uciec ze Strefy Gazy do Egiptu. – Ocalałam. Teraz muszę ocalić moją rodzinę – dodaje.
22.02.2024 | aktual.: 22.02.2024 10:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Salma otwiera przepastny dziennik. Wertuje kolejne kartki. Zatrzymuje wzrok na zielonej kopercie. Otwiera ją i zagląda do środka. – Schowałam w niej listy, które napisałam tuż po pierwszej ewakuacji. Byłam wtedy przekonana, że już nigdy nie wrócę do domu – mówi.
60 dni wojny
Tworzenie artystycznych dzienników pomaga Salmie poradzić sobie z traumą. Każdy z zeszytów wypełniony jest po brzegi pamiątkami z kolejnych etapów wojny. – Założyłam dziennik, gdy zaczęły się pierwsze bombardowania. Byłam pewna, że zanim go skończę, izraelskie ataki ustaną. Tak się jednak nie stało. Zapisywałam kolejne zeszyty, a moje miasto zamieniało się w ruinę – opowiada.
Salma spędziła w pogrążonej wojną Gazie 60 dni. Walczyła o przetrwanie, szukając pożywienia, wody, bezpiecznego miejsca, w którym mogłaby odpocząć. - Za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam błyskające się światła. Hałas spadających bomb łączył się z odgłosami przerażonych, uciekających w popłochu sąsiadów – wspomina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziewczyna podjęła wraz z rodziną kilka prób ewakuacji, ale żadna się nie powiodła. Ostatnim ratunkiem miała okazać ucieczka ze Strefy Gazy przez przejście graniczne w Rafah.
- Jako że ja i mój brat Salem mieliśmy ważne paszporty i byliśmy singlami, otrzymaliśmy pozwolenie na ewakuację z Gazy na terytorium Egiptu. Moi rodzice i młodszy brat Ahmed nie mieli tyle szczęścia – przyznaje.
Salma nie wyobrażała sobie ewakuacji bez najbliższych. – Rozmawialiśmy długo o wyjeździe. Rodzice przekonywali nas, żebyśmy uciekli z tego piekła. Nie chciałam ich zostawiać, ale naciskali. Mówili: "Nie martw się o nas, prędzej czy później znów będziemy razem". Wzięliśmy więc najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w nieznane. Moje serce rozdzierał jednak niewyobrażalny ból – mówi.
Droga do Egiptu
Salma patrzyła przez tylne okno samochodu na rodzinne miasto, gdy kierowca autobusu odjeżdżał z piskiem opon. Przepełniał ją strach. O rodzinę, przyszłość, o to, co spotka ją w trasie do Egiptu.
- Droga była bardzo niebezpieczna. Przemieszczaliśmy się przez czerwoną strefę. W każdej chwili mogła trafić w nas rakieta. Ryzykowaliśmy tą ucieczką nasze życia. Przez całą drogę modliłam się o to, żebyśmy bezpiecznie trafili do celu, ale w środku czułam, że nie uda się nam przeżyć. To uczucie towarzyszyło mi zresztą od 7 października niemal codziennie – wyznaje.
Ucieczka z objętej wojną Strefy Gazy zakończyła się dla rodzeństwa na pustym kawałku ziemi, nieopodal jedynego przejścia granicznego w Rafah, oddzielającego Egipt i Palestynę. Od tej pory musieli radzić sobie sami, pozbawieni podstawowych artykułów, potrzebnych do życia.
– Byliśmy wykończeni. Przez kilka dni nie ruszaliśmy się z miejsca, czekając na to, żeby w końcu przekroczyć granicę. Nie mieliśmy co zjeść i pić. O miejscu na spokojny nie było mowy. Ból rozsadzał mi głowę. Do tego dochodziły częste wymioty. Mój organizm wołał o pomoc – opowiada.
Wzdłuż granicy między Strefą Gazy i Egiptem biegnie płot o długości 12,8 km, który oddziela Gazę od pustyni Synaj. Rafah to jedyne przejście graniczne, niebędące pod kontrolą Izraela. Pozostałe zostały zamknięte tuż po październikowym ataku Hamasu na Izrael.
Przez pierwszych kilka tygodni wojny przejście graniczne w Rafah pozostawało zamknięte, uniemożliwiając Palestyńczykom ucieczkę ze Strefy Gazy. W listopadzie władze Izraela i Egiptu ustaliły wspólnie listę osób, którym pozwolono wyjechać z palestyńskiego terytorium. Znaleźli się na niej ranni cywile, osoby o podwójnym obywatelstwie oraz posiadacze zagranicznych paszportów.
Odblokowanie przejścia granicznego w Rafah było szansą dla Salmy i Salema do ucieczki z ogarniętej wojną Gazy. Po kilkudniowym oczekiwaniu na przejazd do Egiptu w ekstremalnie trudnych, pustynnych warunkach rodzeństwo przekroczyło granicę. – Wcześniej niewiele podróżowaliśmy. Dzięki studiom stomatologicznym udało się nam wyjechać na konferencje medyczne do Turcji i Egiptu. Te dwa wyjazdy, ostemplowane na kartach paszportu, przyczyniły się do tego, że spojrzano na dokumenty przychylnym okiem – tłumaczy.
Inny świat
Salma przyciska do piersi wypełniony pamiątkami z Gazy dziennik. - Nie miałam szansy na zabranie zbyt wielu rzeczy ze sobą. W dzienniku schowałam więc jak najwięcej rzeczy, które kojarzyły mi się z domem – mówi. Wysiada z autobusu i kieruje się w stronę hotelu, w którym przez jedną noc będzie mogła odpocząć po trudnej przeprawie do Egiptu. Jest zmęczona, niedożywiona i oszołomiona wydarzeniami ostatnich dni.
- Wszystko wokół wydawało mi się nierealne. Nie dostrzegałam na początku piękna miejsca, w jakim się znalazłam i ludzi, którzy mnie otaczali. Nie mogłam pojąć tego, że nie muszę już bać się o swoje życie. Miałam zaledwie chwilę na otrzęsienie się z wojennej rzeczywistości. Następnego dnia ruszyliśmy z bratem do egipskiej rodziny, która zechciała nas ugościć, dopóki nie staniemy na nogi – wyznaje.
Salma przyznaje, że osoby z doświadczeniami uchodźczymi z Palestyny nie mogą liczyć w Egipcie na żadne przywileje. – Ludzie są niezwykle pomocni i serdeczni, ale musieliśmy z Salemem sami znaleźć sobie pracę, utrzymać się i odnaleźć w nowym, innym dla nas świecie – mówi.
Dziewczyna jest wdzięczna za szansę na rozpoczęcie nowego życia. Przyznaje jednak, że potrzebuję czasu na poradzenie sobie z traumą wojny. - Wiem, że ona nigdy nie zniknie, ale nauczyłam się czerpać z niej siłę do walki o lepszą przyszłość dla mojej rodziny – dodaje. Teraz Salma skupia całą swoją uwagę na zarobieniu pieniędzy oraz ściągnięciu rodziców i brata do Egiptu.
Znów razem
– Chcę znów zobaczyć rodziców. Świadomość, że mogą zginąć w każdej chwili i już więcej ich nie zobaczę, jest druzgocąca. Każdego dnia budzę się z obawą, czy uda się im przeżyć kolejny dzień. Warunki w Gazie są nie do zniesienia. Brakuje jedzenia, wody, prądu, paliwa, a zabudowa jest w kompletnej ruinie – opisuje Palestynka.
Rodzice Salmy i Salema potrzebują medycznej pomocy. W złym stanie zdrowotnym jest zwłaszcza ich ojciec, Wael. – Tata ma cukrzycę. W Gazie nie szans na pozyskanie leków czy regularny kontakt z lekarzami. Do tego doszło wysokie ciśnienie krwi – wymienia.
Salma przypomina sobie trudną chwilę pożegnania z bliskimi. – Wtedy po raz ostatni przytuliłam mamę. Uśmiechała się, pomagając spakować nasze bagaże do autobusu. Tata patrzył na nas zamyślony. Na jego twarzy malował się smutek i niepokój – relacjonuje.
Brak prądu i zasięgu utrudniają dziewczynie codzienny kontakt z rodzicami. – Jeśli tylko rodzice mają stabilne połączenie, dzwonimy do siebie. Te krótkie chwile, które spędzamy na rozmowach, dają mi nadzieję. Zrobię, co w mojej mocy, aby zapewnić bliskim schronienie – wyznaje.
Wyrwać umysł i ciało z trybu przetrwania
Jednym ze sposobów na radzenie sobie z trudnymi emocjami są dla Salmy warsztaty z journalingu, czyli codziennego zapisywania własnych myśli, które organizuje. W trakcie zajęć Palestynka spotyka się z osobami, które zmierzyły się w życiu z różnymi doświadczeniami.
- W swoich pracach zawierają zarówno te szczęśliwe chwile, jak i momenty dla nich trudniejsze. Niezależnie od tego, jak układa się ich codzienność, chcę dać im przestrzeń na poradzenie sobie z emocjami, spędzenie czasu ze swoimi myślami sam na sam i spisanie ich w dzienniku. Wierzę, że przelewanie emocji na papier ma terapeutyczne zastosowanie - stwierdza.
Kursanci zasiadają przy podłużnym stole, ozdobionym kwiatami. Na przygotowanych wcześniej stanowiskach pracy leżą dzienniki, ozdoby i akcesoria papiernicze. Słońce oświetla drewniany blat. Spokojna muzyka rozbrzmiewa w pomieszczeniu. Salma tłumaczy, w jaki sposób wykorzystać materiały do tworzenia własnych pamiętników. Przez dłuższy czas twórczej pracy nie zakłócają nawet krótkie rozmowy. Później, gdy powstają pierwsze koncepcje, uczestnicy warsztatów żywo dyskutują o technikach, które wykorzystali.
- Jeśli tylko mają na to ochotę, dzielą się ze mną i innymi kursantami tym, co udało się im stworzyć. Opowiadając o swoich dziennikach, dzielą się czymś, co jest niezwykle intymne - przemyśleniami, emocjami i wspomnieniami. Mówią o tym, co utracili albo tym, czego pragną w życiu - opowiada. - Słuchając ich opowieści, sama rozmyślam o swoich przeżyciach - dodaje.
Przyszłość to dla Salmy konstrukt wciąż nierzeczywisty. Zanim zacznie o nim myśleć, chce uporządkować teraźniejszość. Palestynka straciła przez wojnę szansę na skończenie studiów i nadzieję na zbudowanie kariery zawodowej w medycynie. - Wszystkie dokumenty poświadczające moje wykształcenie zostały zniszczone w trakcie bombardowań uniwersytetu. Nie mam żadnego dyplomu czy poświadczenia na moje umiejętności. Lata pracy i plany na przyszłość runęły w gruzach w ciągu kilku dni – mówi.
– Wierzę, że z czasem znajdę dla siebie miejsce. Gdy w końcu uda mi się wyrwać umysł i ciało z trybu przetrwania – podsumowuje.
Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl