"Płacą" dorosłym dzieciom. Oto kwoty
Z perspektywy portfela relacje młodych dorosłych z rodzicami są dziś mocno niejasne, pełne trudnych umów i warunków. To trochę gra w kontrolę, a trochę narzędzie pedagogiczne. Młodzi chcą czuć się niezależni. Jednocześnie nie potrafią wyzwolić się z sieci zależności finansowej. A co kiedy zrobią coś wbrew rodzicom?
Ci młodzi dorośli zdążyli się usamodzielnić, wziąć ślub, czy dochować się dzieci. Kupują mieszkania, samochody i mają poczucie, że świat stoi przed nimi otworem, a oni doszli do wszystkiego sami. Sęk w tym, że to nie prawda. Zgodnie z badaniami wsparcie finansowe od rodziców stanowi zauważalną część składową budżetów tych ludzi.
– Największym wsparciem jest właśnie pomoc w nabyciu własnego mieszkania. Strategie są różne: spadek po starszym pokoleniu, sprzedaż ziemi lub starego mieszkania, żeby młodzi mogli kupić nowe, dofinansowanie wkładu własnego przy kredycie - mówi w rozmowie z "Newsweekiem" socjolożka Marta Olcoń-Kubicka. Później rodzice dorzucają kolejne kwoty, pomagają stale, traktując to nie jako jałmużnę, tylko jako formę podtrzymywania relacji między pokoleniami. Ale stawiają też warunki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie sfinansują wycieczki dorosłym dzieciom. Kasa ma zostać w rodzinie
Zakorzenione w PRL pokolenie ma inne podejście do wydawania pieniędzy. Młodzi mogą chcieć zbierać doświadczenia, kupować wycieczki, czy kursy. Ich rodzice mają potrzebę namacalności. Jeśli wydawać pieniądze, to na coś, co zostanie w rodzinie - samochód, meble, czy remont łazienki. I najchętniej omijać przy tym urząd skarbowy.
- Rodzice wysyłają 30-latkom pracującym na pełnym etacie kilkaset złotych na Dzień Dziecka, tysiąc na urodziny. Syn jedzie autem na weekend do rodziców i w drodze powrotnej znajduje kopertę z banknotami albo bak zatankowany do pełna - wylicza Olcoń-Kubicka.
Starsze pokolenie najczęściej nie wypowiada wprost wymagań, konkretnych oczekiwań w zamian za pomoc finansową. Umowy, jeśli się pojawiają, są raczej niejasne, niedopowiedziane. Chętniej jednak wspierają te dzieci, które żyją zgodnie z ich wartościami.
Finansowy szantaż wobec dorosłych dzieci. "Dostaniesz pieniądze, ale..."
Zdarza się też i tak, że rodzice robią wszystko, by się zabezpieczyć i co prawda kupują mieszkanie, ale na siebie. Ich dziecko może w nim żyć, ale po swojemu sprawdzają, czy "jest gotowe", czyli czy radzi sobie z utrzymaniem mieszkania, płaceniem rachunków itd.
A co w przypadku, gdy dziecko stawia na swoim i np. wiąże się z partnerem, który nie podoba się rodzicom? I na to starsze pokolenie znajduje sposób. Czasem pojawia się próba szantażu finansowego ("dostaniesz pieniądze na mieszkanie jak się z nim/nią rozstaniesz"). Ewentualnie, zamiast wspierać swoje dziecko, rodzice przeskakują w sztafecie pokoleniowej dalej i swoje pieniądze kierują w stronę wnuków, opłacając im zajęcia dodatkowe, podrzucając prezenty w mniejszej, lub większej kwocie, czy zakładają im konta oszczędnościowe.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.