Ujawniła treść rozmowy. Dramatyczna scena rozegrała się w domu
W 2010 roku Joanna Racewicz musiała zmierzyć się z osobistą tragedią po śmierci męża, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Dziennikarka opowiedziała o tym, w jaki sposób przekazała wiadomość o śmierci taty swojemu synowi.
11.01.2023 | aktual.: 11.01.2023 16:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Joanna Racewicz jest popularną dziennikarką i prezenterką. Jest także mamą 14-letniego Igora ze związku z Pawłem Janeczkiem, porucznikiem Biura Ochrony Rządu, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie polskiego samolotu Tu-154M w Smoleńsku.
W najnowszym odcinku podcastu Kamila Balei "Tato, no weź" dziennikarka wróciła wspomnieniami do tragicznych wydarzeń i szczerze opowiedziała o tym, w jaki sposób rozmawiała z synkiem o śmierci ojca.
Szczere wyznanie Racewicz. Tak rozmawiała z synem o tragedii
Joanna Racewicz przyznała, że poprosiła o pomoc psycholożkę, aby ta podpowiedziała jej, w jaki sposób rozmawiać z dzieckiem o śmierci ojca. - Dwulatek, któremu musisz wytłumaczyć sprawy ostateczne, ma niezwykle przyspieszony kurs dojrzewania - wyznała. Powiedziała też, co usłyszała od terapeutki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Psycholożka zasugerowała dziennikarce, aby początkowo mówiła dziecku, że tata wyjechał lub zasnął. Racewicz zdecydowała jednak, że w tym wypadku musi powiedzieć dziecku prawdę. - Dzieci wiedzą więcej i czują więcej niż nam się wydaje - podkreśliła w podcaście "Tato, no weź". - Co innego, kiedy treningiem odchodzenia jest umierające zwierzątko, choroba, coś, do czego można było się przygotować, ale tata wychodził rano i miał być o 18:00 z powrotem - dodała.
"Mama nie płacz, bo będę się o ciebie martwił"
Dziennikarka wyznała, że to właśnie syn był w tamtym czasie jej "kotwicą do życia" i to on był kimś, kto sprawił, że skorzystała z pomocy psychologicznej. Wróciła wspomnieniami do pewnej sytuacji, która okazała się dla niej punktem zwrotnym w przeżywaniu tej tragedii.
- To była taka fabularna scena, kiedy trzylatek z bosymi stópkami nakrywa mamę w takim momencie, gdy ta siedzi z twarzą w dłoniach i jest na jakimś kompletnym dnie rozpaczy. I mówi takie zdanie, które zostanie mi w pamięci na zawsze: Mama, nie płacz, bo będę się o ciebie martwił - mówiła w rozmowie z Kamilem Baleją.
Jak powiedziała - wtedy zdała sobie sprawę, że to odwrócenie sytuacji "do góry nogami".
- To nie ty o mnie, tylko ja o ciebie. Nie będziesz się już o mnie martwił, kochanie, poradzimy sobie ze wszystkim - wspomina Racewicz.
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl