Ukrainka pojechała odwiedzić rodzinę. Teraz boi się, że będzie mieć problem z powrotem do Polski

Młoda Ukrainka, mieszkająca od 9 lat w Polsce, wyjechała na urlop do rodzinnego miasta. Dzisiaj dziewczyna próbuje jak najszybciej wrócić do Warszawy, bo władze Ukrainy chcą wprowadzić stan wojenny, a wtedy ona mogłaby utknąć na dłużej w ojczyźnie, w której tak bardzo nie chce mieszkać.

Karina od 9 lat mieszka w Polsce
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Karina
Klaudia Stabach

Karina razem z 2-letnią córką przyjechała do miasta Sarny, w zachodniej części Ukrainy, w zeszły czwartek. – Nawet przez myśl mi nie przeszło, że będę mieć teraz takie problemy z powrotem do Polski – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

Przyczyną wprowadzenia stanu jest nagłe zaognienie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. W niedzielę rosyjskie siły otworzyły ogień w kierunku ukraińskich jednostek. Rosja zamknęła Cieśninę Kerczeńską łączącą Morze Czarne z Morzem Azowskim. W poniedziałek ukraiński prezydent podpisał dekret o stanie wojennym, który następnie trafił do parlamentu, gdzie rozstrzygną się jego dalsze losy.

26-latka twierdzi, że pomysł wprowadzenia stanu wojennego to forma manipulacji politycznej stosowanej przez obecne władze – Niedługo powinna ruszyć prezydencka kampania wyborcza. Wprowadzenie stanu wojennego sprawi, że automatycznie zostanie przesunięta w czasie – analizuje kobieta.

Z punktu widzenia Kariny wprowadzenie stanu wojennego nie wpłynie bezpośrednio na jej poczucie bezpieczeństwa, ponieważ tam, gdzie aktualnie jest, nie ma śladu wojny, ani realnego zagrożenia nią. - Na zachodniej Ukrainie jest cicho, spokojnie i bezpiecznie - mówi. - Ludzie boją się, ale przede wszystkim tego, że ceny w sklepach znowu pójdą w górę, a nie, że będą walki na ulicach - dopowiada.

Chaos przy przejściach granicznych

Kolejnym problemem jest chaos przy polsko-ukraińskich przejściach granicznych. – Gigantyczne kolejki istniały od dawna. Za każdym razem stoimy po kilkanaście godzin wyjeżdżając z Ukrainy, ale teraz możemy w ogóle nie wyjechać – opowiada Karina.

Zator jest wynikiem ostatnich decyzji ukraińskich władz. Kilka dni temu wprowadzono nowe przepisy celno-skarbowe, które m.in. nakładają dodatkowe opłaty na kierowców wjeżdżających na Ukrainę samochodami zarejestrowanymi za granicą, w tym w Polsce. Ukraińcy buntują się, bo sprowadzanie aut bardzo im się opłacało finansowo, a często było jedynym rozwiązaniem dla osób, których nie stać na zakup samochodu na Ukrainie.

Ukraińcy obchodzili przepisy, rejestrując auto kupione za granicą jako współwłaściciele z obywatelami tego państwa i w ten sposób unikali płacenia cła. Teraz za każdy sprowadzony samochód trzeba będzie wnieść kaucję w wysokości opłaty celnej. Będzie ona zwracana dopiero, gdy samochód opuści terytorium Ukrainy.

Oburzenie Ukraińców doprowadziło do protestów po ukraińskiej stronie i zablokowania dróg dojazdowych do polskich przejść granicznych. – Podobno teraz jest małe prawdopodobieństwo, że autokar przejedzie przez granicę, a jeśli już, to trwałoby to dobę albo i dłużej – twierdzi Karina. Paraliż polsko-ukraińskich przejść granicznych potwierdza wiceszef MSZ Bartosz Cichocki. – Apelujemy o unikanie przejazdów przez nie, jeśli nie jest to konieczne – powiedział w niedzielę.

Karina będzie dzisiaj próbowała kupić bilet na pociąg do Chełma, a następnie do Warszawy, bo to jedyna opcja na powrót do domu – Boję się, że i tego biletu nie kupię, bo wszyscy, którzy zrezygnują z autokarów rzucą się na bilety kolejowe, a ten pociąg jeździ raz na dwa dni – mówi. – Kilkunastogodzinna podróż z małym dzieckiem zawsze była problematyczna, ale obecnie mogłaby być nie do wytrzymania – dopowiada.

W sklepie zamiast ‘dzień dobry’ usłyszysz ‘czego chcesz’

Karina chce jak najszybciej wrócić do Warszawy, gdzie czeka na nią mąż i praca. Na Ukrainie nie ma dla niej żadnych perspektyw. 26-latka wyjechała z ojczyzny w 2009 roku. – Zaczęłam studia w Warszawie, chciałam odmienić swoje życie – opowiada. Dziewczyna szybko zauważyła, że mentalność Polaków jest zupełnie inna niż ludzi z rodzinnych rejonów. – Na Ukrainie prędzej ktoś cię popchnie w autobusie niż się przesunie. W sklepie zamiast ‘dzień dobry’ usłyszysz ‘czego chcesz’, a na ulicy ludzie będą podejrzliwie się przyglądać i zastanawiać skąd masz pieniądze – opowiada.

Karina twierdzi, że odkąd na Ukrainie obalono prezydenta Janukowycza, sytuacja gospodarcza jest coraz gorsza. – Ceny i podatki rosną, a zarobki stoją w miejscu. Ludzie są sfrustrowani – przyznaje. – Poszłam wczoraj do sklepu i zauważyłam, że zimowe buty kiepskiej jakości kosztują tyle, ile średnia miesięczna wypłata – opowiada.

Ludzie albo pracują w dwóch miejscach albo zaczynają kombinować

Ukrainka przytoczyła historię swojej cioci, która stała się obiektem zazdrości koleżanek z pracy. – Ciotka jest zatrudniona na państwowym stanowisku w ukraińskim sanepidzie. W przeliczeniu na złotówki, zarabia 500 złotych miesięcznie. Aktualnie rachunki (prąd, gaz, woda) przekraczają wysokość jej wypłaty o 150 procent – wylicza.

Ciotka Kariny mieszka w domu jednorodzinnym, więc opłaty są niższe. Ponadto ma małe gospodarstwo rolne, dzięki któremu jest w stanie jakoś wyżyć – Ledwo wiąże koniec z końcem, ale koleżanki, które muszą wynajmować mieszkania są w jeszcze gorszej sytuacji i zazdroszczą ciotce – opowiada.

Karina jest przerażona sytuacją w swojej ojczyźnie. – Z jednej wypłaty ciężko się utrzymać. Ludzie albo pracują w dwóch miejscach, albo zaczynają kombinować – przyznaje 26-latka, która docenia możliwość mieszkania w Polsce i wprost przyznaje, że nawet nie myśli o powrocie na stałe na Ukrainę. – To dwa różne światy – uważa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Kiedyś mieszkała na dworcu. Dziś jej życie wygląda zupełnie inaczej
Kiedyś mieszkała na dworcu. Dziś jej życie wygląda zupełnie inaczej
Piękne imię wymiera. Nosi je zaledwie pięć Polek
Piękne imię wymiera. Nosi je zaledwie pięć Polek
Schowaj to za kaloryferem. Zdziwisz się, jak spadną rachunki
Schowaj to za kaloryferem. Zdziwisz się, jak spadną rachunki
Gra z mężem w "M jak miłość". Nie każdy wie, że są parą
Gra z mężem w "M jak miłość". Nie każdy wie, że są parą
Głośno o ich ślubie. "Po piętnastu latach taki spontan"
Głośno o ich ślubie. "Po piętnastu latach taki spontan"
Skomentowała rosyjskie drony w Polsce. Zaapelowała w sieci
Skomentowała rosyjskie drony w Polsce. Zaapelowała w sieci
List zawisł na klatce. "Bardzo was wszystkich przepraszam"
List zawisł na klatce. "Bardzo was wszystkich przepraszam"
Wskoczyła w "wystrzępioną" spódnicę. Zadała szyku na koncercie
Wskoczyła w "wystrzępioną" spódnicę. Zadała szyku na koncercie
Od dwóch lat jest sama. "Dla mnie już nie istnieje słowo związek"
Od dwóch lat jest sama. "Dla mnie już nie istnieje słowo związek"
Zakochała się na planie. Dziś żyje u boku 75-letniego reżysera
Zakochała się na planie. Dziś żyje u boku 75-letniego reżysera
Tak wyszła na ulicę. Kozaki to wisienka na torcie
Tak wyszła na ulicę. Kozaki to wisienka na torcie
"Jestem niedocenioną artystką". Żali się na polski show biznes
"Jestem niedocenioną artystką". Żali się na polski show biznes