Ula Chincz: Moja mama mówiła, że jak masz bałagan, to miej go w jednym miejscu
– Zawsze zachęcam, że gdy bierzemy się do porządkowania, zróbmy zdjęcie pokoju przed i po, a potem nacieszmy się efektem – podpowiada dziennikarka Ula Chincz, znana w sieci jako "Ula Pedantula", która radzi, jak mierzyć się z domowymi wyzwaniami.
11.05.2024 06:50
Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Porządkowania można się nauczyć?
Ula Chincz, "Ula Pedantula": Można, ale trzeba chcieć – podobnie jest z językiem obcym, sportem czy grą na instrumencie. A na pewno warto, bo zalet takiej umiejętności jest bardzo dużo.
W takim razie, od czego zacząć "mądre sprzątanie"?
Od jednej szuflady. Nie ma nic bardziej motywującego, niż zacząć od małej przestrzeni, która nas nie przerośnie, nie umęczy, a jej uporządkowanie da nam dużo satysfakcji – zwłaszcza jeśli w domu panuje chaos, są dzieci, pracujący rodzice i nikt na nic nie ma czasu. Nie róbmy wtedy rewolucji, tylko zacznijmy od jednej szuflady, jednej szafki, jednego kącika do wysprzątania. Wyjmijmy wszystko, co jest w środku, wyrzućmy zbędne rzeczy, poukładajmy to, co ma zostać. I już. Takie rozwiązanie bardzo polecam na start.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czyli planowanie na zasadzie "dziś wysprzątam całą sypialnię" nie jest najlepsze?
Raczej nie, bo szybko możemy mieć dość. To znowu jak ze sportem. Kiedy zaczynamy uprawiać nową dyscyplinę, to nie idziemy od razu do grupy zaawansowanej, tylko zaczynamy od początkującej. Tak samo powinno być ze sprzątaniem. Trzeba wyznaczyć sobie małą przestrzeń do uporządkowania i jeśli po niej nadal będziemy mieć siłę oraz ochotę na więcej, to zróbmy drugą i trzecią szafkę. Natomiast rzucanie się z motyką na słońce prowadzi do jeszcze większego bałaganu oraz do totalnej demotywacji, a także do poczucia, że znowu nie daliśmy rady.
Co poradziłaby pani komuś, kto np. ma dwie godziny na porządki?
Uważam, że trzeba myć to, co widać.
O, proszę.
Jeśli mamy dwie godziny, to tak naprawdę nie możemy sobie pozwolić na więcej. Blaty w kuchni powinny być opróżnione ze zbędnych rzeczy oraz wymyte. Na pewno przetarłabym wszystkie lustra, bo na nich widać kurz, smugi, odbite dziecięce łapki – zwłaszcza w słoneczne dni. Trzecia rzecz, którą bym zrobiła, to przetarcie telewizora – a to dlatego, że telewizory w naszym domu to bardzo często potężne przestrzenie, na których też widać każdy pyłek i brud. Ekran należy przetrzeć specjalistycznym środkiem albo ściereczką do sprzętów RTV.
No i na pewno odkurzenie oraz umycie podłogi. A jeśli w domu są porozrzucane rzeczy, to proponuję zebrać je do koszyka i odstawić go na bok do chwili, aż będziemy mogli go posortować i odnieść wszystko na miejsce. Moja mama zawsze mówiła, że "jak masz bałagan, to miej go w jednym miejscu" (śmiech).
Angażować dzieci do porządków?
To "oczywista oczywistość"! Proszę zwrócić uwagę, że w pewnym wieku dzieci do sprzątania bardzo się garną, ale rodzice często ich nie dopuszczają. Niestety, gdy dzieci do porządków się zniechęcą, to później bardzo ciężko będzie wyrobić w nich ten nawyk. Mój 3,5-letni syn uwielbia myć okna. Na pewno się pani domyśla, jak wygląda mycie okien w jego wykonaniu; mam potem dwa razy więcej roboty. Ale zawsze, kiedy prosi mnie o ściereczkę i płyn, to mu nie odmawiam, zwracam tylko uwagę, żeby był to płyn z naturalnych składników.
Czy to dla mnie oznacza dodatkową robotę? Pewnie, ale on jest z siebie dumny, że posprzątał, dzięki czemu wiem, że do porządków się nie zniechęci. Sprzątanie naprawdę nie jest przykrym obowiązkiem; jest bardzo satysfakcjonującą pracą, ponieważ efekty widać od razu. Zawsze zachęcam, że gdy bierzemy się do porządkowania, zróbmy zdjęcie pokoju przed i po, a potem nacieszmy się efektem.
Sama czasem wyręczam swoje kilkuletnie dzieci, kierując się myślą, że zrobię to znacznie szybciej…
Ależ oczywiście, że nie tylko zrobimy to szybciej, ale też dużo lepiej, jednak nie tędy droga. Oczekujemy od dzieci, że będą jadły samodzielnie, prawda? Czy jeżeli mama nakarmi swoje dziecko, to zrobi to szybciej? Jasne, że tak. Ale przecież chodzi o to, żeby dziecko nauczyło się jeść samo i czerpało z tego radość. Podobnie jest ze sprzątaniem.
Pozostaje jeszcze kwestia porządków w szafie, do czego wiele osób się teraz przymierza. Jak zrobić to mądrze?
Przede wszystkim trzeba to zrobić, choćby po to, żeby przejrzeć wszystko, co mamy w szafie. Ja bardzo lubię ten moment, kiedy na początku nowego sezonu otwieram szafę i czuję się, jakbym właśnie zrobiła zakupy, bo przypominam sobie o jakiejś sukience albo zapomnianej bluzce. Pamiętajmy też, że w uporządkowanej szafie rzeczy mniej się gniotą. Sprawa generalnie jest prosta; trzeba schować wszystko, czego w danym sezonie nie będziemy nosić. Ja np. chowam sporo ciemnych rzeczy i na lato zostawiam sobie ubrania jaśniejsze. Podobnie zimą nie noszę białych dżinsów, bo mogłyby się łatwo ubłocić. Warto więc kierować się nie tylko grubością materiałów, ale też ich kolorystyką.
Torby próżniowe do przechowywania ubrań?
Odradzam, chyba że komuś naprawdę bardzo brakuje miejsca i nie ma innej możliwości. Chodzi o to, że jeśli rzeczy przez kilka miesięcy leżą w torbach próżniowych – szczególnie płaszcze i kurtki – to gniotą się w nich niemiłosiernie. Lepiej przechowywać ubrania w torbach wielorazowych, w których sprzedawana jest np. pościel. I ważna uwaga jest taka, że rzeczy przed schowaniem muszą być wyprane, wysuszone oraz wyprasowane. Nawet odrobina wilgoci w takiej torbie spowoduje, że ubrania przejdą brzydkim, zgniłym zapachem.
Polecam też, aby naprawić to, co jest do naprawienia, np. przyszyć brakujące guziki. Dzięki temu w nowym w sezonie ubrania będą właściwie gotowe do założenia, ewentualnie do odświeżenia parownicą. To samo dotyczy butów; przed schowaniem powinny być wyczyszczone i wysuszone oraz, jeśli jest taka potrzeba, naprawione.
A jaki ma pani patent na mole w szafie?
Ach, nie jest to prosta sprawa.
Właśnie…
Jeśli mamy mole, to na pewno całą szafę trzeba oczyścić. Zaczynamy od tego, że opróżniamy ją do zera, odkurzamy, myjemy i wycieramy półki, po czym umieszczamy na nich antymolowe saszetki. Koniecznie trzeba też wyprać wszystkie ubrania, bo mole mogą znajdować się wszędzie. Dopiero potem można do szafy wprowadzić się na nowo.
Na koniec chciałabym zapytać, jak się pani mieszka we Włoszech.
Doskonale. Chociaż muszę przyznać, że zaskoczyła mnie toskańska pogoda, która nie jest tak łagodna, jak się spodziewałam. Ale tak, Włochy to zdecydowanie moje miejsce na Ziemi.
Zostaniecie tam stałe?
To się dopiero okaże, nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Na pewno będziemy tu przez najbliższy rok.
Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski