Uzależnieni od internetu. Rząd pomoże młodym ludziom
Ministerstwo Zdrowia zamierza pomóc dzieciom i nastolatkom, którzy nałogowo korzystają ze sprzętu elektronicznego i nie wyobrażają sobie życia bez dostępu do internetu. Eksperci od lat alarmują o tym problemie, a rodzice próbują działać na własną rękę.
07.05.2021 14:59
Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski ogłosił, że chce wprowadzić dedykowane świadczenia zdrowotne dla tych osób uzależnionych od technologii. Minister rozważa uruchomienie specjalistycznych poradni leczenia uzależnień cyfrowych, do których będą mogli zwrócić się młodzi ludzie.
Na początek zostanie uruchomiony program pilotażowy. – Zostaną nim objęte świadczenia opieki zdrowotnej z zakresu opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień –podkreśliło Ministerstwo Zdrowia w przesłanym nam oświadczeniu. Projekt rozpocznie się od 1 lipca 2021 r. i będzie trwał do 30 czerwca 2023 r.
Ministerstwo podkreśla, że z pomocy będą mogły skorzystać nie tylko osoby wymagające konsultacji psychiatrycznej. - Celem wprowadzenia takiego rozwiązania było uniknięcie sytuacji, w której wizyta u lekarza psychiatry byłaby podyktowana jedynie narzuconymi wymaganiami formalnymi, a nie rzeczywistymi potrzebami pacjentów –wyjaśniono.
Słupki idą w górę
Ministerstwo zaznacza, że ten problem jest szczególnie istotny. Nic dziwnego - uzależnienie od internetu nie jest już traktowane jako nietypowe zjawisko spotykane gdzieś w dalekiej Ameryce, ale jako poważny problem, który dotyczy coraz więcej polskich nastolatków.
Niektórzy eksperci określają go nazwą "Problematyczne Używanie Internetu" (PUI). Jak na razie nie zostało ono jednoznacznie zdefiniowane ani ujęte w oficjalnych klasyfikacjach zaburzeń psychicznych, jednak naukowcy wyróżnili już wiele symptomów PUI.
Kimberly Young twierdzi, że PUI pojawia się, gdy tracimy kontrolę nad czasem spędzanym w sieci oraz gdy doświadczamy uczucia przygnębienia, niepokoju lub rozdrażnienia w momencie ograniczenia dostępu do internetu, który traktujemy jako formę ucieczki od problemów czy przykrych stanów emocjonalnych.
Ponadto do symptomów należą narastające problemy społeczne i osobiste w związku z silnym zaangażowaniem w świat wirtualny oraz okłamywanie bliskich osób w celu ukrycia zaabsorbowania internetem.
W 2011 roku przeprowadzono międzynarodowe badanie dotyczące występowania PUI. Próba badawcza objęła grupę 20 tys. dzieci i młodzieży w wieku 11-16 lat z 25 państw europejskich, w tym z Polski. Wyniki wskazały, że u 1 proc. badanych zdiagnozowano PUI, a u 29 proc. stwierdzono co najmniej jeden z niepokojących objawów.
Sześć lat później Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę przeprowadziła badanie na terenie Polski na grupie osób w wieku 11-18 lat. Z danym wynika, że 49 proc. badanych zaobserwowało u siebie od jednego do czterech symptomów.
Ponowna analiza tego zagadnienia przez FDDS miała miejsce w czerwcu 2019 roku. Badanie zostało przeprowadzone wśród 10171 uczniów. Wtedy okazało się, że wśród polskich nastolatków w wieku 12-17 lat PUI występuje u 11,9 proc.
Szczególny niepokój budzą dane dotyczące kontaktu z niebezpiecznymi treściami w internecie. Ponad 54 proc. ankietowanych potwierdziło ten fakt. Ponadto co trzecia z tych osób przyznała, że widziała w sieci rzeczywiste sceny okrucieństwa i przemocy, a co czwarta - treści dotyczące sposobów samookaleczenia oraz materiały pornograficzne.
W kolejnych latach statystyki mogą być jeszcze bardziej zatrważające, ponieważ internet jest powszechnością. W 2017 roku Główny Urząd Statystyczny podał, że 98,8 proc. gospodarstw domowych, w których zamieszkują dzieci, wykorzystuje internet do codziennych aktywności.
Rodzice nie zaprzeczają. "Jestem wściekła, bo moje dziecko jest mądre i super się uczy, ale przez internet i głupoty na YouTube mam wrażenie, że jest coraz głupsze, jeśli chodzi o normalne rzeczy z życia" – przyznała jedna z internautek.
Elżbieta Kowalczyk- Kopera, terapeutka i właścicielka Ośrodka Terapii Leczenia Uzależnień "Tratwa" często odbiera telefony od matek i ojców liczących na pomoc. Niestety musi im odmawiać, ponieważ do beskidzkiej "Tratwy" mogą przyjść tylko dorośli. – Na dzieciach spoczywa obowiązek edukacji szkolnej, dlatego w ośrodku musiałyby mieć zagwarantowaną naukę i na pewno nie w formie online – wyjaśnia terapeutka w rozmowie z WP Kobieta.
Dodatkowo Elżbieta Kowalczyk-Kopera twierdzi, że pobyt w ośrodku powinien trwać co najmniej rok. - Kilkutygodniowe obozy nie przyniosą oczekiwanych efektów. Biochemia mózgu zmienia się najwcześniej po miesiącu terapii – wyjaśnia.
Właścicielka "Tratwy" zauważa również, że leczenie dzieci z uzależnień od komputera jest o wiele trudniejsze niż w przypadku dorosłej osoby i wymaga terapii systemowej, która obejmie zarówno dziecko, jak i całą rodzinę. – Powinien zostać stworzony specjalny pakiet zawierający sesje wyłącznie z uzależnionym dzieckiem, sesje z jego rodzicami oraz wspólne sesje – podpowiada.
Żelazna zasada
Ci bardziej świadomi rodzice już podjęli pewne kroki. Małgorzata Wrona postanowiła coś zrobić, zanim będzie za późno.
- Córka dostała telefon po pierwszej komunii świętej i była jednym z ostatnich takich dzieci w klasie. Mimo to świat wirtualny bardzo ją wciągnął. Miała wyznaczoną jedną godzinę dziennie oraz założoną kontrolę rodzicielską, ale od kiedy pojawiło się zdalne nauczanie, to ten problem się nasilił. Nawet gdy nie korzysta z internetu dla rozrywki, to jest zmuszona do tego w szkole – wyjaśnia mama 11-latki.
W związku z tym Małgorzata ustanowiła w swoim domu nietypową zasadę. – Raz w tygodniu robimy sobie tzw. dzień bez technologii. Wszystkie telefony zostawiamy w jednym miejscu i nie dotykamy ich, chyba że zadzwonią. Nie korzystamy z komputera itp. – wyjaśnia nam. – Tego dnia jesteśmy bardziej ze sobą, gramy w planszówki, idziemy na długi spacer czy odwiedzamy dziadków. Taki dzień naprawdę wiele zmienia – zapewnia.