Używanie dezodorantów zwiększa ryzyko raka piersi!
Większość z nas codziennie używa dezodorantów. Ostatnie badania dowodzą jednak, że może to być niebezpieczne i wiązać się z ryzykiem zachorowania na raka piersi. Okazuje się, że zawarte w kosmetykach, środkach farmaceutycznych i wielu pokarmach parabeny gromadzą się w tkance sutka.
Większość z nas codziennie używa dezodorantów. Ostatnie badania dowodzą jednak, że może to być niebezpieczne i wiązać się z ryzykiem zachorowania na raka piersi. Okazuje się, że zawarte w kosmetykach, środkach farmaceutycznych i wielu pokarmach parabeny gromadzą się w tkance sutka. Odnaleziono je również w guzach wyciętych chorym kobietom. Czy mamy się czego bać?
Kilka lat temu krążyła miejska legenda głosząca, że dezodoranty w sztyfcie powodują raka. Być może jest w niej więcej prawdy, niż wcześniej sądzono. Z ostatnich danych wynika, iż być może parabeny, które stosuje się do przedłużania trwałości kosmetyków, podnoszą ryzyko zachorowalności raka piersi, jeden z bardziej powszechnych nowotworów występujących u kobiet.
W sprawie tych potencjalnie szkodliwych substancji wypowiedziała się ostatnio dr Philippa Darbre. Według niej parabeny mogą naśladować działanie naturalnego estrogenu. Tymczasem znanym faktem jest, iż duża ilość tego hormonu wpływa na rozwój nowotworu sutka.
Dr Darbre w wywiadzie dla brytyjskiego The Sun mówi, że z tego powodu 15 lat temu przestała używać dezodorantów. Zaznacza, iż większość zachorowań na raka piersi ma związek nie tylko z genami, ale także z oddziaływaniem środowiska, w tym być może z parabenami.
Czynnikami zwiększającymi ryzyko wystąpienia raka sutka są przede wszystkim papierosy, tłusta dieta i alkohol. Naukowcy zgadzają się jednak również z tym, że niebagatelny wpływ ma długotrwałe oddziaływanie estrogenu. Wiadomo nawet, że dziewczynki, które szybciej zaczęły miesiączkować, są bardziej zagrożone pojawieniem się tego nowotworu. Co więcej, kobiety genetycznie obciążone ryzykiem zachorowania powinny zrezygnować z zażywania pigułek antykoncepcyjnych.
POLECAMY:
- Kiedy okazało się, że parabeny można znaleźć w tkance piersiowej, pomyślałam najpierw o dezodorancie. Aplikujemy ten specyfik pod pachy, blisko piersi. Parabeny mogą być więc absorbowane przez tkankę piersiową – mówi dr Darbre. – Tymczasem ponad połowa nowotworów piersi rozwija się bardzo blisko pach.
Najnowsze badania ukazały, że takie rozumowanie ma sens. Największą ilość parabenów rzeczywiście znajdowano w okolicach pach, mniejszą w środkowych częściach piersi. Warto jednak dodać, że ślady tej substancji wykryto także w tkankach kobiet, które od lat nie stosowały dezodorantów. Wynika z tego, że parabeny dostają się do organizmu w różny sposób.
- Setki produktów, których używamy na co dzień, posiada te potencjalnie niebezpieczne substancje – mówi dr Darbre. – Kosmetyki, pasty do zębów, mleczka nawilżające, płyny do kąpieli. Osobiście staram się nie stosować niczego, co zawiera parabeny. Przestałam używać dezodorantu 15 lat temu. Jak utrzymuję higienę? Bardzo prosto, za pomocą wody i mydła. Staram się też wybierać kosmetyki zrobione z organicznych substancji.
Badaczka zaznacza przy tym, że nawet gdyby wyeliminowano parabeny ze środków codziennego użytku, kobiety i tak chorowałyby na raka piersi. – To nie rozwiąże problemu, wszędzie jest mnóstwo szkodliwych chemikaliów – twierdzi.
- Musimy jeszcze ustalić, w jaki sposób parabeny wnikają do organizmu kobiet. Na razie nie ma dowodu na to, że parabeny faktycznie wpływają na rozwój raka piersi. Zagadnienie wymaga wielu dalszych badań – dodaje Darbre.
(sr/sg)