Matka oprawcy mówi, czego mu zakazała. "Może dlatego więził tę kobietę"

Od 2019 roku więził, a także bił i gwałcił 30-letnią kobietę. - On nie wyglądał na takiego, co mógł komuś krzywdę zrobić. To dobry chłopak. W domu z nim nie było problemów - mówią rodzice mężczyzny, który pięć lat więził kobietę w stodole na ich podwórku.

Mężczyzna więził kobietę w stodole (zdjęcie ilustracyjne)Mężczyzna więził kobietę w stodole (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | BARTOSZ KANIA THE BORING PIKS
Agnieszka Woźniak

W niewielkiej stodole pod Głogowem 30-latka była więziona, bita i gwałcona przez Mateusza J. Mężczyzna został zatrzymany w czwartek (29 sierpnia).

Horror więzionej kobiety trwał ponad pięć lat. Zakończył się dopiero, gdy - kolejny raz - trafiła do szpitala. W czasie ostatniej hospitalizacji, z powodu złamanego barku, lekarze zauważyli u niej obrażenia świadczące o wieloletnich urazach. Szpital powiadomił policję.

Kobieta nie miała dostępu do toalety, bieżącej wody i ogrzewania, a pomieszczenie, w którym przebywała, mierzy może trzy metry na trzy. Przez lata była zastraszona i bała się szukać pomocy.

Matka Mateusza: "Nic nie słyszałam"

Poznał ją przez internet. Jak przekazuje głogowska prokuratura, przez lata ją głodził, bił, kopał, dusił, popychał, szarpał, wykręcał ręce, ciągnął za włosy i wielokrotnie gwałcił.

Dziennikarzom wrocławskiego oddziału "Wyborczej" udał się porozmawiać z rodzicami Mateusza, czyli oprawcy 30-latki. Matka przyznała, że zabroniła mu spraszać kolejne dziewczyny na noc, krzyczała, że burdel z domu zrobił. - Może dlatego uwięził tę kobietę - zastanawia się.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy klaps to przemoc? Zapytaliśmy o to Polaków

Rodzice przyznają, że nie byli świadomi tego, co dzieje się w stodole obok ich domu. Kiedyś trzymali tam słomę, ale od lat nie prowadzą już gospodarstwa. - My tam w ogóle nie chodziliśmy. Nic tam nie było, to i po co - mówi matka, a jej mąż przytakuje. - Naprawdę nic nawet nie słyszeliśmy i nigdy nie widzieliśmy tej dziewczyny - zapewniają.

Nie ukrywają zdziwienia i przerażenia całą sytuacją. Przyznają, że jeszcze rok temu wraz z gośćmi siedzieli na podwórku przy stodole, która dawała im cień. Twierdzą, że nie mieli pojęcia, jaki horror rozgrywa się w środku.

Był na utrzymaniu rodziców

Podobno Mateusz był skryty. Utrzymywali go rodzice. Lubił majsterkować. Nie miał stałej pracy, ale czasem łapał dorywcze roboty. Kiedyś marzył o tym, aby zostać kierowcą, jak jego ojciec.

- Najdłużej pracował kiedyś przez trzy miesiące w KGHM. Dostał tę robotę przez pośrednika, cieszył się z niej bardzo, rowerem dojeżdżał. A nagle wszystkich nowych wezwali i ich zwolnili. Mówiłam mu, żeby zapisał się do urzędu pracy, rok jeździł nawet spotkania, ale nic dla niego nie mieli, zezłościł się i już więcej nie poszedł - opowiada mama.

Ojciec dawał mu 1200 zł na wakacje. Mateusz mówił, że jeździ na tydzień nad morze. Teraz rodzice nie mają jednak pewności, co się z nim działo, gdy mówił, że jest na wyjeździe. I co wtedy robiła 30-latka?

- Bo nam wszystkim naprawdę trudno w to uwierzyć. On nie wyglądał na takiego, co mógł komuś krzywdę zrobić. To dobry chłopak. W domu z nim nie było problemów, a poza domem to ja nie wiem - przyznaje mama.

- A jak on zwierzęta kochał - dodaje. Przyznaje, że chcieli uśpić chorego psa, ale Mateusz się nie zgodził. - Powiedział: 'jak żyje, to ma żyć'. I teraz musimy go codziennie wynosić kilka razy na dwór.

Sąsiedzi nie kryją zdziwienia

Zdziwienia nie kryją również sąsiedzi. - Szok. Co mogę panu powiedzieć? Jakbyśmy o tym wiedzieli, to przecież byśmy zgłosili sprawę na policję. Może to pomieszczenie w stodole jakoś wygłuszył, żeby nie było słychać krzyków - mówi kolejna z mieszkanek wsi Gaiki w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski.

Na pytanie, jakby go opisała, odpowiada. - Dziwak. Wychodził przed dom, stawał w miejscu i patrzył przed siebie. Nawet w nocy się zdarzało, że tak robił.

- Kręcił się po nocy bez ładu i składu, jakby zajęcia szukał z nudów - opisuje Mateusza J. kolejna kobieta. - Ja tam nie chcę problemów, ale nie wierzę, że rodzice o tym nie wiedzieli, bo jak? Tyle lat to przecież trwało.

Nie przyznał się do winy

Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Legnicy "śledztwo jest prowadzone w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 30 letnią kobietą w miejscowości Gaiki koło Głogowa, poprzez pozbawienie jej wolności, połączone ze szczególnym udręczeniem".

Mateusz J. nie przyznał się do winy, a zarzutów wobec niego jest sporo.

- Przetrzymywanie w pomieszczeniu gospodarczym z ograniczonym dostępem do wody, środków higienicznych, bez dostępu do światła słonecznego, a także bicie pięścią oraz wężem, deską i lampką po całym ciele, kopanie, przyduszanie, popychanie, wykręcanie rąk, izolowanie, kontrolowanie, poniżanie, ograniczanie dostępu do jedzenia, grożenie pozbawieniem życia, wyzywanie słowami wulgarnymi, a także wielokrotne doprowadzanie przemocą lub groźbą do obcowaniu płciowemu - wymieniła Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, w rozmowie z portalem myglogow.pl.

Kobieta nadal jest w szpitalu. Lekarze nie informują o jej stanie zdrowia. Tylko, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, jest pod opieką psychologa.

Źródła: Wyborcza Wrocław, Wirtualna Polska, myglogow.pl

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie
Masz to w szufladzie? Gra może być warta prawie 2 tysiące
Masz to w szufladzie? Gra może być warta prawie 2 tysiące
Uważaj przy wyborze chryzantem. Te zwiędną po kilku dniach
Uważaj przy wyborze chryzantem. Te zwiędną po kilku dniach
Rezygnują z seksu. Eksperci wskazali powody
Rezygnują z seksu. Eksperci wskazali powody
Mazurek vs Bagi. Ekspertka krytykuje zachowanie dziennikarza
Mazurek vs Bagi. Ekspertka krytykuje zachowanie dziennikarza
Ile potrzebujesz snu? Ekspert radzi, jak to sprawdzić
Ile potrzebujesz snu? Ekspert radzi, jak to sprawdzić
Żyje w związku LAT. "Uprawiamy ten proceder od prawie 40 lat"
Żyje w związku LAT. "Uprawiamy ten proceder od prawie 40 lat"
Przegoniła konkurencję. Tak Patrycja Markowska poznała męża
Przegoniła konkurencję. Tak Patrycja Markowska poznała męża
"Tryb ratunkowy" dla katolików bez spowiedzi. Oto kto skorzysta
"Tryb ratunkowy" dla katolików bez spowiedzi. Oto kto skorzysta
Joanna Frątczak-Kazana: Pomaganie napędza mnie do działania
Joanna Frątczak-Kazana: Pomaganie napędza mnie do działania
Mówisz sam do siebie? Psycholog mówi, o czym to świadczy
Mówisz sam do siebie? Psycholog mówi, o czym to świadczy
"Tu pracuję, tam żyję". Wyznał, dlaczego nie mieszka już w Polsce
"Tu pracuję, tam żyję". Wyznał, dlaczego nie mieszka już w Polsce
Nie może znaleźć pracownicy. Bomba nie ukrywa, ile płaci
Nie może znaleźć pracownicy. Bomba nie ukrywa, ile płaci