Weronika Rosati kontra Robert Śmigielski. Gwiazdy dzielą się na obozy
Weronika Rosati kilka tygodni temu ujawniła szokujące kulisy swojego związku. Twierdziła, że była bita przez Roberta Śmigielskiego. Po stronie aktorki stanął zastęp gwiazd, ortopeda też nie jest sam. Tłumaczymy, kto jest kim w tym konflikcie.
19.03.2019 | aktual.: 19.03.2019 21:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Uderzył mnie, jak byłam w zaawansowanej ciąży, a potem gdy trzymałam córeczkę na rękach – wyznała Magdalenie Środzie Weronika Rosati.
– O przemocy milczałam, ale mniej ze strachu, bardziej ze wstydu. Myślałam: wszyscy powiedzą, że Weronice znów się nie udało, kolejny facet, kolejna porażka! Nie chciałam porażek. Poza tym byłam zakochana, wierzyłam w przemianę. Każda kobieta wierzy, prawda? – dodała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
#TeamRosati
Słowo "szok" nie opisuje reakcji na słowa 35-letniej aktorki. Nikt nie rzuca przecież takich oskarżeń bezpodstawnie – a przynajmniej z takiego założenia wyszły koleżanki Rosati po fachu i nie tylko.
Weronice wierzy Edyta Górniak. "Kochana moja, serce mi pęka… Nie miałam odwagi przy rozwodzie powiedzieć tyle, co ty…" – napisała na Instagramie diwa. "Wspieram i trzymam kciuki za twoją siłę serca. Pamiętaj jednak, aby odzyskiwać wewnętrzny spokój, bo nasze dzieci wszystko czują i się tego boją… Dbaj o zdrowie, bo przewlekły stres je atakuje" – dodała.
Kolejna była Ewa Chodakowska. W swoim wpisie w mediach społecznościowych podkreśliła, że "wbrew stereotypom, przemoc nie ma miejsca jedynie w rodzinach biednych, dotkniętych problemem alkoholizmu czy bezrobociem".
"Przemoc w rodzinie jest egalitarna!!! To się dzieje w najlepszych domach, w zdawałoby się przykładnych rodzinach, których status materialny jest bardzo dobry, rodzinach wykształconych, w rodzinach biznesmenów, lekarzy, polityków, prawników!!! PRZEMOC NIE MA RAM!” – stwierdziła trenerka.
Wsparcia Rosati udzieliła również Joanna Kulig. "Brawo" – skomentowała krótko wywiad w "WO". "Brawo Wera za odwagę. Jesteś wsparciem dla wielu kobiet, które może teraz odważą się o tym mówić" – napisała już Kasia Zielińska.
Czas gróźb
Swoje trzy grosze dorzuciła też Natalia Siwiec. "Kobieta = siła. Szacunek za odwagę" – czytaliśmy. Wyznania Rosati poruszyły i Sonię Bohosiewicz.
Podczas spotkania z przyjaciółkami gwiazda poruszyła ten temat. W którymś momencie posypały się nazwiska sprawców przemocy. Bohosiewicz twierdziła, że część należy do osób publicznych.
"Nazwiska tych, którzy bili, wystawiali na kilka godzin zimą na balkon, przykuli do kaloryfera na kilka dni, czy też regularnie dawali w łeb przez kilkanaście lat. Nazwiska były czasem nawet popularne, znane i lubiane" – przekonywała, ostrzegając przed ujawnieniem oprawców.
Wielką obrończynią Weroniki jest Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka od czasu rozstania aktorki z Robertem Śmigielskim jest po jej stronie. Regularnie udostępnia posty 35-latki. W ostatnim poście pyta internautów: "Chcecie listę marek, które 'chcą się kojarzyć pozytywnie' i zrywają współpracę z Weroniką, a jednocześnie wciskają nam rzeczy dla naszego dobra?".
#TeamŚmigielski
Zanim Rosati publicznie oskarżyła byłego partnera o przemoc, w obronę brała go już Krystyna Demska-Olbrychska. Żona Daniela Olbrychskiego zarzuciła gwieździe kłamstwo w adresowanym do niej liście na Facebooku.
Z tekstu wynikało, że kobiety były sobie bardzo bliskie i, że Demska nie mogła przejść obojętnie wobec zarzutów młodej mamy względem jej przyjaciela Roberta Śmigielskiego.
"Ludzie prymitywni nazywają takie zachowanie publicznym praniem brudów, inni, też prymitywni, brudy publicznie piorą. Nigdy nie przyszło by mi do głowy zaliczyć cię do tej grupy. Co to, to nie. Ale dlaczego, na Boga, sama z uporem wartym lepszej sprawy, bardzo chcesz być kimś podłym, prymitywnym i manipulującym faktami, kimś świadomie mówiącym nieprawdę?" – pytała aktorkę.
W efekcie Rosati pozwała Demską-Olbrychską. Ostatnia milczała przez wiele miesięcy. Aż przeczytała oświadczenie Śmigielskiego, które przesłał nam na wyłączność.
"Wierzę w każde jego słowo. (…) Taki to lekarz. Taki to facet. Można mi zazdrościć takiego przyjaciela. Mnie i Danielowi. Ot co!" – napisała.
Kobiety po stronie lekarza
W wersję Śmigielskiego wierzy także malarka Joanna Sarapata. Dzisiaj Rosati uderza w nią za zdanie, że "Boga się nie boi".
35-letnia mama Elisabeth równolegle walczy ze scenarzystką Iloną Łepkowską. Odpowiedzią na jej komentarz, że zarzuty o przemoc są kłamstwem, było pytanie: "Skąd pani może wiedzieć, co było u mnie w domu?".
Łepkowska, której Weronika groziła pozwem, odpowiedziała listem na Facebooku. Wbiła jej szpilę zdaniem, że tak naprawdę się nie znają, przypominając o zatrudnieniu aktorki w "M jak Miłość". Postanowiła też usuwać komentarze, bo uważa, że sprawę musi najpierw rozwiązać sąd.
Wiele wskazuje na to, że dojdzie do rozprawy. Robert Śmigielski oświadczył, że będzie bronił swojego dobrego imienia, jeśli Rosati nie zamilknie. A zamilknąć nie ma zamiaru. Wystarczy spojrzeć na jej ostatni post na Instagramie, w którym ujawnia rzekome sms-y od Joanny Sarapaty. Malarka miała oczerniać 36-latkę w oczach dziennikarzy.