Weronika Rosati prosi media "o nietworzenie nieistniejącego nieporozumienia"
Weronika Rosati na swoim instagramowym profilu zaapelowała o to, żeby nie tworzyć nieporozumień między nią, a Kingą Rusin. Na siłę i bez sensu.
Wszystko za sprawą zdjęcia w mediach społecznościowych, które aktorka opublikowała w Walentynki. We wpisie zdradziła, że wieczór spędzi z Jane Fondą, a fotografię wykonała pod słynnym budynkiem Chinese Theater. Polska aktorka w komentarzu do fotografii nawiązała do afery z Kingą Rusin. Zrobiła to w dyplomatyczny sposób. "Jak wiecie Jane uwielbiam i podziwiam. Poznałam ją jakiś czas temu. Nie były w to wmieszane kapcie, ale mam z tego spotkania nawet wspólne selfie" - napisała dowcipnie i wyjaśniła od razu, że post to nie jest zwykłe przechwalanie się, a zachęta do odwiedzenia profilu amerykańskiej aktorki i aktywistki na Instagramie.
Na komentarze nie trzeba było długo czekać. Fani Rusin wytknęli Weronice Rosati brak żeńskiej solidarności. "I po co te złośliwości? Chyba powinny się panie wspierać, a nie wbijać sobie szpilę i dawać tym samym pożywkę tym którzy tylko czekają na takie sensacje. Prawda?", "Gdzie tu ta solidarność jajników, o którą tak walczysz?" – pisały zawiedzione kobiety.
Rosati apeluje do mediów
Teraz Weronika Rosati wyjaśniła całą sytuację i charakter swojego poprzedniego wpisu. "Proszę media o nietworzenie nieistniejącego nieporozumienia w związku z moim nawiązaniem do Kingi - aż strach napisać coś z sympatią i humorem, co nie zostanie przekręcone" – przyznała Rosati.
I bezpośrednio zwróciła się do Kingi Rusin: "Przykro mi, że dla sensacji mój post został zinterpretowany w sposób złośliwy. Przykro mi jest, że wciąż próbuje się w Polsce skłócić kobiety ze sobą. Nigdy moją intencją nie będzie krzywda, złośliwość ani jakakolwiek inna zła emocja do innej kobiety. Proszę bardzo media o uszanowanie mojej prośby" – zaapelowała.
W Holandii walczą o prawa "sexworkerów". Polskie prostytutki z tego kpią
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl