Zabawy bez całusów. Wodzireje tłumaczą, jak wyglądają wesela w czasie pandemii
– Ludzie bawią się tak, jak się bawili, jedyne, co się zmieniło, to wszechobecny płyn do dezynfekcji i brak buziaków przy składaniu życzeń – mówią wodzireje organizujący zabawy i konkursy na weselach. Skarżą się jednak na czarny PR wokół branży weselnej. – Za rozprzestrzenianie koronawirusa obwinia się gości weselnych, tak jak by to było jedyne wydarzenie, gdzie gromadzą się ludzie.
Marta i Witek Zalewscy z Poznania wesele przenosili już dwa razy. – Pierwszy, bo rozchorował się mój tata – opowiada 29-letnia Marta. – Planowane pierwotnie na sierpień 2019 ślub i wesele postanowiliśmy zorganizować w czerwcu 2020. Ale z powodu pandemii znowu zdecydowaliśmy się przenieść uroczystość na wrzesień. Jednak okazało się, że w naszym domu weselnym jest wolny termin w sierpniu. Wzięliśmy go z pocałowaniem ręki – opowiada.
– Niestety ze 140 zaproszonych osób w weselu wzięło udział niecałe 90. Może to i dobrze, bo zależało nam, by nasi goście bawili się na całego, a nie przestraszeni chowali po kątach. I tak się stało. Były zabawy i konkursy, ale nikt nikogo nie musiał całować. Starsze ciocie i starsi wujkowie, moja babcia i dziadkowie mojego męża siedzieli przy stolikach z zachowaniem zalecanej odległości, pili i dobrze się bawili, ale raczej nie tańczyli. Nikt nie zachorował – dodaje Marta z ulgą.
Szczyt sezonu, ale mniej gości
– Trzy miesiące kwarantanny nie spowodowały, że ludzie zrezygnowali z organizowania przyjęć weselnych, ale postanowili przenieść je albo na jesień, albo na przyszły rok – mówi Patrycja Brychcy-Zygiel, dyrektor sprzedaży i marketingu hotelu Stara Poczta w Tychach, który organizuje m.in. wesela. – Obecnie mamy szczyt sezonu, bo wielu gości wesela planowane pierwotnie wiosną przeniosło na koniec lata i miesiące jesienne. Około 20 proc. naszych klientów zdecydowało się urządzić przyjęcia z okazji ślubu w przyszłym roku, ale za to nie brakuje nam zapytań o wesela last minute. W naszej branży to oznacza organizowanie wesel zaledwie z trzymiesięcznym wyprzedzeniem, czyli teraz nasi goście rezerwują terminy na grudzień.
Jak podkreśla Patrycja Brychcy-Zygiel, liczba gości biorących udział w przyjęciach weselnych spadła o jedną trzecią. – Przyjęcie, które było planowane na 120 gości, zamyka się w 80 osobach – mówi managerka. – Jednak zauważamy taką tendencję, że wirusa bardziej boją się osoby zaproszone, a nie organizatorzy przyjęć. My przestrzegamy wszelkich zaleceń sanitarnych. W naszym hotelu każde przyjęcie odbywa się w osobnej sali, goście z różnych imprez nie mieszają się, zachowujemy zalecaną odległość między stolikami. Niektórzy goście chcą siedzieć z dala od siebie. Respektujemy to.
Zabawa na całego
Czy w dobie pandemii koronawirusa zabawy weselne uległy przeobrażeniu? – Nowością jest brak obowiązku dawania buziaków w czasie składania życzeń – mówi wodzirej weselny Remigiusz Leszczyński, właściciel firmy Gramy Z Wami. – Ale mało kto na to zwraca uwagę. Wszystko praktycznie jest tak samo, tylko wszędzie stoi płyn do dezynfekcji.
Jak podkreśla Leszczyński, sam zestaw zabaw z powodu pandemii się nie zmienił. Ciągle najbardziej popularne są te, które mają charakter taneczno-zręcznościowy. – Bardzo często oczepiny zaczynam od zamiany marynarek. Zabawa polega na tym, że kobiety i mężczyźni tańczą, a gdy muzyka przestaje grać, mężczyzna oddaje partnerce marynarkę, a ta przed założeniem musi odwrócić ją na lewą stronę. Para, która to zadanie wykona jako ostatnia, odpada. Ta, która jest najszybsza, dostaje nagrodę. Na weselach nagrodą jest najczęściej wódka. Niekiedy para młoda nagradza śmiesznymi gadżetami także tych, którzy przegrali, na przykład szczotką i zmiotką, które pełnią rolę… odkurzacza bezprzewodowego.
– Kolejna zabawa wprowadzona w tym roku, to jenga weselna. Jest fajna, bo może zaangażować nawet 30 osób. Polega na tym, że dwie drużyny – damska i męska – za pomocą specjalnych dźwigów układają wieżę z sześciu klocków. Kto zrobi to zadanie pierwszy, wygrywa – tłumaczy wodzirej.
– Żadne wesele w Polsce nie może się chyba odbyć bez testu zgodności, w którym świeżo upieczeni małżonkowie odpowiadają na pytania o to, kto będzie w domu trzymał kasę, kto będzie rządził, kto pierwszy powiedział "kocham cię". Moi klienci bardzo go lubią, więc zawsze go urządzam. Kolejna zabawa wiecznie żywa to ta z krzesłami, których jest mniej o jedno niż uczestników. Goście krążą wokół krzeseł ustawionych do siebie plecami i gdy muzyka cichnie, proszę ich o przyniesienie czerwonego krawata lub sznurówki, a potem o zajęcie miejsca na krześle. Kto nie zdąży, odpada – wymienia. – Staram się, żeby nikt nie poczuł się niezręcznie – dodaje.
Czy w dobie w dobie COVID-19 zadania polegające na całowaniu pary młodej też mają miejsce? – Prawdę mówiąc, raz dałem takie zadanie, bo się zapomniałem, ale nikt nie miał z tym problemu – opowiada Leszczyński. – Na weselach obecnie jest zdecydowanie mniej osób, bo goście odmawiają przyjścia na przyjęcie. Ci, którzy się decydują wziąć w nim udział, bawią się na całego.
Karta członkowska do pralni chemicznej
– Ludzie mają gdzieś tego wirusa – uważa DJ Marek Hus. – Moim zdaniem z powodu pandemii nie zmieniło się zupełnie nic. Poza tym, że mamy kartę członkowską do pralni chemicznej i wszystkie gadżety używane przez nas do zabawy oddajemy do prania. Warto jednak pamiętać, że cały scenariusz przyjęcia weselnego jest ustalony z parą młodą. O każdym elemencie, takim jak muzyka, zabawy, konkursy, przebieg oczepin, czy będą rozdania Oskarów, prezenty, podziękowania dla rodziców – o wszystkim decydują młodzi.
Jak się bawią goście weselni? – Skończyły się zabawy z cyklu "wujek ściąga spodnie, a ciocia łapie go za nogi" – przekonuje Marek Hus. – U nas, na Śląsku, bardzo popularne są animacje grupowe. Dużo tu wniosła telewizja: programy TVN-u, "Familiada", "Milionerzy", "Kocham Cię, Polsko". Staramy się organizować takie zabawy, żeby brali w nich udział ci goście, którzy chcą. Przecież ja nie wiem, czy ciocia Grażynka ma dzisiaj dobry dzień i dlatego wyciąganie jej do zabawy na parkiet kompletnie nie ma sensu. Jak będzie chciała, sama się zgłosi. Choćby do animacji góralskiej.
Jak taka zabawa wygląda? – Puszczamy wolny kawałek góralski, na przykład Baciarów "Żyje się raz" albo Golec uOrkiestry "Lornetkę", zapraszamy gości na parkiet, rozdajemy panom kapelusze góralskie, a paniom chusty, robimy kółeczko, do środka zapraszamy młodą parę. Pan młody klęka przed żoną wyposażony w insygnia władzy góralskiej, czyli ciupagę. Wtedy leci kawałek w naszym wykonaniu "Wysed jo se łąckę kosić, słonko świeciło", a pan młody musi, patrząc w oczy młodej pani, zaśpiewać refren "Bo jo cię kochom". Potem tańczymy obertasa góralskiego, czyli wszystkie harnasie odbijanego z panią młodą, a wszystkie gaździnki z panem młodym. W takiej zabawie biorą udział ci, którzy się nie boją, a ci, którzy wolą unikać bliskich kontaktów, trzymają się z daleka.
DJ Marek Hus zastrzega: – Przecież teraz nie jest tak, że na weselu wszyscy ze wszystkimi ciągle się całują. Jest wiele publicznych miejsc, w których ludzi jest znacznie więcej. Wystarczy sprawdzić, co się dzieje w weekend w centrach handlowych, na imprezach plenerowych czy w szkołach. A tylko o weselach mówi się źle. Nie znam ani jednego przypadku zachorowania na weselu na COVID-19.
Czarny PR zabija branżę
– Niektórzy ignorują fakt, że jest jakakolwiek pandemia, inni zachowują odległość w tańcu czy siedząc. Rzadko spotyka się osoby w maseczkach – mówi weselny wodzirej proszący o zachowanie anonimowości. – Nigdy nie organizowałem zabaw, których uczestnicy musieli być bardzo blisko siebie, na przykład takich, w których para podaje sobie butelkę trzymaną między udami czy takiej, w której dwie osoby muszą być tak blisko siebie, by wsadzony między ich ciała balon pękł – zapewnia.
– W dobie pandemii skupiamy się raczej na zgadywankach i quizach. Choćby takich jak "Jaka to melodia" czy "Zgodność charakterów" dla pary młodej. Nawet jeśli są jakieś zadania w parach, to wybieramy tylko takie, gdzie uczestnicy mogą stanąć razem, ale z zachowaniem bezpiecznej odległości. Prosimy też gości weselnych na początku przyjęcia o zachowanie reżimu sanitarnego dla ich własnego dobra. Nie bez znaczenia są też kontrole sanepidu. Nie chcemy, by ktokolwiek miał z tego tytułu jakiekolwiek nieprzyjemności.
Tymczasem, jak podkreśla wodzirej, branży weselnej grozi zapaść z powodu czarnego PR-u. – Mnóstwo firm albo już padło, albo padnie. Dotychczas stwierdzono około tysiąca zakażeń COVID-19 u gości weselnych. Takie dane podaje Główny Inspektorat Sanitarny. A to zaledwie 1,2 proc. wszystkich zakażeń koronawirusem w Polsce – próbuje uspokajać wodzirej.