Tomasz Mackiewicz nie żyje od sześciu lat. Oto co spadło na wdowę
Jego marzeniem było wejście na Nanga Parbat. Ze szczytu już nigdy nie wrócił. Od śmierci Tomasza Mackiewicza mija sześć lat. Jego partnerka wyznała, że bez względu na upływający czas, nigdy nie przestanie jej brakować ukochanego.
13.01.2024 | aktual.: 13.01.2024 14:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tomasz Mackiewicz skończyłby dzisiaj (13 stycznia) 49 lat. 30 stycznia minie z kolei sześć lat od jego tragicznej śmierci na himalajskim szczycie Nanga Parbat. Na ośmiotysięcznik wybrał się wraz z Elisabeth Revol, która próbowała go uratować, lecz finalnie musiała podjąć decyzję o samotnym zejściu z góry. Potem wsparła ją ekipa ratunkowa w składzie: Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala i Jarosław Botor.
Gdy tęsknota nie ma końca
O sprawie mówiła cała Polska. Tomasz Mackiewicz zostawił troje dzieci – syna Maksymiliana i córkę Antoninę z pierwszego małżeństwa oraz córkę Zoję, której doczekał się w związku z Anną Solską. Choć kobieta pogodziła się z jego odejściem, to dojmujący żal pozostał.
"Akceptuję, że odszedł, bo uważam, że taki jest mój los. W tym sensie jestem z tym pogodzona. Akceptuję to, co się wydarzyło, a jednocześnie odczuwam dojmujący brak, którego upływ czasu nie zmienia. Bardzo mi go brakuje i brakować nie przestanie. Może minąć pięć, dziesięć czy 15 lat, a mi dalej będzie żal, że nie idziemy już razem przez życie" – powiedziała w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z "Twoim Stylem" Anna Solska wyznała, iż dostała niegdyś obietnicę od ukochanego, który stwierdził, że zawsze będzie wracał do domu. Lecz tego tragicznego dnia wiedziała, że już więcej go nie zobaczy.
"Czułam rozpacz bezradności. Cały czas się z nim żegnałam, mając przeczucie, że nie wróci. Wiedziałam, że umrze, i wiedziałam też, że Eli ocaleje" – powiedziała.
"Myślę, że nie bał się śmierci. Do dziś natomiast nie mogę sobie poradzić z myślami, że był tam sam, choć nie wiem, czy dotarło do niego, że Elisabeth schodzi, a on zostaje. Wiem, że tracił przytomność i ją odzyskiwał. Najgorszy chyba moment nastąpił, gdy stracił nadzieję. Pytałam lekarzy o śmierć wskutek choroby wysokościowej. Otrzymałam odpowiedź, że takie odchodzenie nie jest bolesne, że to przejście w błogi sen" – dodała.
Pomimo tragedii na Tomasza Mackiewicza spadła lawina hejtu
Anna Solska musiała mierzyć się nie tylko ze stratą, ale również okrutnym hejtem. Siłę czerpała tylko ze świadomości, iż musi zadbać o dzieci.
"Ta historia szybko stała się głośna dzięki akcji ratunkowej, co wzbudziło zainteresowanie różnych osób, niekoniecznie rozumiejących cokolwiek z himalaizmu, wspinania się w wysokich górach. I od razu zaczęło się wykpiwanie, obrzucanie błotem, pogarda, nienawiść. Nagle pojawił się hejt ze strony ludzi, którzy nic o nas nie wiedzieli, usłyszeli jedynie strzępki informacji, a chcieli nas osądzać. Nie potrafiłam pojąć, dlaczego ludzie są zdolni do takich reakcji" – zaznaczyła w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl