Wiktoria Szubert kiedyś usłyszała okropną uwagę dotyczącą swojej sylwetki. Dzisiaj przygotowuje się do zawodów bikini fitness
Wiktoria Szubert kilka lat temu usłyszała, że przez swoją tuszę nie powinna wychodzić z domu. Dzisiaj przygotowuje się do pierwszych zawodów fitness. 19-latka miała okazję konfrontacji ze swoim hejterem. "Zrobił wielkie oczy, a na twarzy malowała się dezorientacja" - opowiedziała w rozmowie z WP Kobieta.
15.06.2020 16:13
Katarzyna Dobrzyńska, WP Kobieta: 16-latka słyszy od kolegów "jesteś świnią". To wtedy wszystko się zaczęło?
Wiktoria Szubert: To był kulminacyjny moment. Wcześniej nie uważałam, że z moją sylwetką jest coś nie tak. Nie ukrywam, że zawsze lubiłam jeść i to dość niezdrowo, ale równolegle trenowałam sztuki walki, więc uważałam, że wszystko równoważę. Teraz, jak o tym myślę, to faktycznie odróżniałam się sylwetką od swoich koleżanek. Pierwszy raz słowo "grubas" w moim kierunku padło na obozie letnim. Ze znajomymi pojechaliśmy do Hiszpanii, chodziłyśmy w strojach kąpielowych i wtedy kolega zapytał moich koleżanek, czy jest "grubas w pokoju". Pomyślałam, że przecież nie mogło to być o mnie, bo ja mam po prostu kobiece kształty.
To był jedyny raz, czy dopiero początek szykanowania?
Do dziś pamiętam imprezę, która zmieniła prawie wszystko w moim życiu. To było w listopadzie tego samego roku co obóz. Poszłam na imprezę z koleżankami, na miejscu okazało się, że jest tam ten sam chłopak, który obraził mnie wcześniej, postanowił kontynuować "roast". "Spaślak", "kula", "grubas" - to dla niego były normalne określenia. Nikt nie zareagował, ale nie miałam do moich znajomych żalu, pewnie się bali, że po nich też zacznie jechać. Na koniec powiedział, że takie dziewczyny jak ja nie powinny wychodzić z domu, bo i tak na nie nikt nie spojrzy. Słuchałam tego ze łzami w oczach. Od razu zadzwoniłam do mamy, żeby mnie natychmiast odebrała.
Jak się wtedy czułaś?
Szczerze, to jakbym dostała w twarz. Stałam jak zamurowana i nie mogłam uwierzyć. Było mi zwyczajnie przykro, że ocenił mnie po wyglądzie, a nawet ze mną nie porozmawiał, to bolało najbardziej. Przepłakałam wtedy całą noc.
Po nocy przyszedł dzień i zmiany?
Tak, ale to nie było jak w amerykańskich filmach. Nie pomyślałam sobie, że od teraz będę prowadzić super zdrowy tryb życia i trzymać dietę. To była długa droga. Przez dwa miesiące próbowałam odbudować swoje poczucie wartości i ułożyć sobie wszystko w głowie.
Zobacz także
Rodzice byli przy tobie?
Zawsze są, tak jak przyjaciele. Mogłam liczyć na ich wsparcie, dobre słowo i motywację.
Od czego zaczęłaś?
Czytałam w internecie o różnych dietach, chciałam schudnąć jak najszybciej, nie 2 kg w miesiąc, ale natychmiast, dlatego zaczęłam od głodówek. Dzisiaj już wiem, że to nie jest najlepsza droga i może prowadzić do zaburzeń. Moi rodzice byli wtedy przerażeni, tata postanowił zabrać mnie na siłownię, żeby pokazać, że jest inne wyjście.
Jak się tam czułaś?
Nie wiedziałam, co mam robić. Trenowałam sztuki walki, ale nie podnosiłam ciężarów. Pamiętam, że zobaczyłam wtedy dziewczyny, które trenowały na sekcji siłowej. Zaczęłam się tym interesować, dopytywać, czytać i przepadłam.
Dzisiaj zaczynasz przygotowywać się do zawodów bikini fitness. Kochasz siebie bardziej w takiej szczupłej wersji?
Na pewno lepiej się ze sobą czuję. Jestem zdrowsza, jem prawidłowo, nabrałam więcej pewności siebie, ale w głowie jestem tą samą dziewczyną, jaką byłam, gdy wyzywano mnie od grubasów. Niezmiennie uważam, że nie powinno oceniać się książki po okładce. Dzięki treningom nauczyłam się dużo o sobie, jestem bardziej świadoma, wytrwała, pokonuję swoje granice. Stałam się lepsza dla samej siebie.
Od początku robiłaś to dla siebie, czy pojawiła się myśl: "ja wam pokażę"?
Nie ukrywam, że na początku taka była moja motywacja. Chciałam pokazać, że mogę, ale to szybko się zmieniło. Dzisiaj wiem, że robię to tylko dla siebie i nie muszę nikomu niczego udowadniać.
Przeszłaś ogromną przemianę mentalną, ale też fizyczną. Czy inni zmienili nastawienie do ciebie?
To jest tak, że ludziom nigdy nie da się dogodzić. Wcześniej wyzwali mnie od grubasów, teraz mówią mi, że wyglądam jak facet. Mam za bardzo widoczne mięśnie, za bardzo rozbudowane barki. Dla mnie ważne jest to, że ja się czuję dobrze. Mam wokół siebie wielu ludzi, którzy doceniają mój wysiłek, wiedzą, ile pracy włożyłam i ile potu przelałam. Doceniam bardzo, kiedy ktoś nie mówi o mojej sylwetce, ale o pracy, jaką w nią włożyłam. Wielu facetów mówi o mnie teraz "jesteś szczupła", ale dla mnie ważniejsze jest to, co w środku.
Mężczyźni komplementują, a dziewczyny?
Też! Doceniają, proszą o radę czy dziękują za pozytywną energię. Ale nie zawsze tak było. Straciłam wiele koleżanek, które twierdziły, że teraz jestem nudna, bo wolałam iść na siłownię niż imprezę. Trzymałam dietę i na przykład piłam mniej alkoholu, ale to już kwestia priorytetów.
A zmieniło się twoje postrzeganie piękna? Dla ciebie atrakcyjna = szczupła?
Absolutnie nie. Wychodzę z założenia, że piękna to taka, która dobrze czuje się w swoim ciele. Nie uważam, żeby istniał jeden kanon piękna albo jakieś wytyczne. Dla wielu moja sylwetka jest przesadzona, a dla mnie jest atrakcyjna. Nośmy takie rozmiary, w jakich czujemy się dobrze.
Zobacz także
Mówiłaś, że mężczyźni zwracają teraz na ciebie bardziej uwagę. Spotkałaś może ponownie chłopaka, który podkopał twoją pewność siebie?
Tak. To jest historia, która wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Już po mojej "metamorfozie" byłam na zawodach sportowych, ten chłopak również trenował sztuki walki. Pewnego dnia odbierałam nagrodę i zobaczyłam go ze sceny. Zrobił wielkie oczy, a na twarzy malowała się dezorientacja. Słyszałam potem, że mówił znajomym, że nie mógł uwierzyć w to, jak teraz wyglądam. Opowiedziałam o tym mamie, a ona powiedziała: "widzisz, zrobiłaś coś dla siebie i udowodniłaś, że nie warto oceniać ludzi powierzchownie". To miłe wspomnienie.
Jesteś już po maturze, przygotowujesz się do zawodów, odnosisz sukcesy. Czego mogę ci życzyć?
Dobrych wyników właśnie z matury (śmiech). Na tym się teraz skupiam, jesienią może uda się wystartować na pierwszych zawodach, więc myślę, że wytrwałości i szczęścia.