Wrzucił jej nagie zdjęcia do sieci. "Ugięły się pode mną nogi"

Wrzucił jej nagie zdjęcia do sieci. "Ugięły się pode mną nogi"

"Pornozemsta" może zniszczyć życie - zdjęcie ilustracyjne
"Pornozemsta" może zniszczyć życie - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Nikola Trifunovic
24.06.2023 12:00, aktualizacja: 24.06.2023 16:00

- Zaczął mówić, że opublikuje moje nagie zdjęcia w sieci i sprawi, że żaden chłopak nie będzie chciał stworzyć ze mną wymarzonego związku. Byłam w szoku - opowiadała Aleksandra. Paulina dowiedziała się od kolegi swojego eks, że ten wysyła jej nagie zdjęcia.

Paulina (imię zmienione – przyp. red.) rozstała się z partnerem po ponad roku. - Uczucie się wypaliło, nie pasowaliśmy do siebie. On był bardzo zazdrosny – na początku to wydawało mi się pozytywne, czułam, że mu na mnie zależy, ale później stało się bardzo uciążliwe. Zrozumiałam, że nie chcę tak żyć - opowiada.

Jej chłopak przyjął to bardzo źle. - Płakał, robił awantury, prosił o drugą szansę - wymienia. - Ale kiedy wreszcie postanowiłam naprawdę się odciąć, coś w niego wstąpiło. Zagroził, że mnie zniszczy. Pomyślałam, że to tylko słowa, ale wystraszyłam się.

Pewnego dnia, jakiś czas po rozstaniu, napisał do niej jej znajomy. - Powiedział mi wprost, że eks opublikował moje nagie zdjęcie na jakiejś wspólnej konwersacji na Messengerze. Ugięły się pode mną nogi – relacjonuje. - Wpadłam w panikę i zaczęłam przeglądać wszystkie media społecznościowe. Oczywiście nic tam nie znalazłam.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kiedy ochłonęła, zadzwoniła do byłego. - Powiedziałam, że mam dowody na to, co zrobił i postraszyłam, że skontaktuję się z policją. Zażądałam usunięcia zdjęć. Wycofał się, przepraszał i tłumaczył, że popełnił błąd. Nie chciałam tego słuchać. Poprosiłam też znajomego, który poinformował mnie o sprawie, żeby dał znać, czy na pewno zdjęcie znikło - mówi. - Nie było na nim mojej twarzy, ale i tak przeżyłam to mocno. Skończyło się na tym, że wylądowałam na psychoterapii i leczyłam się z zaburzeń lękowych. I już nigdy nikomu nie wyślę żadnych swoich zdjęć.

"Pornozemsta" nie jest ścigana z urzędu

- Rozpowszechnianie wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody jest przestępstwem i podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat - podkreśla adwokatka Patrycja Kasica. Mówi o tym przepis artykułu 191 a k.k. § 1, który penalizuje utrwalanie wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej pod pewnymi warunkami, jak też rozpowszechnianie takiego wizerunku bez zgody.

- Warto przy tym podkreślić, że takim działaniom można również zapobiegać na gruncie przepisów o dobrach osobistych, gdyż zdecydowanie godzą w ochronę wizerunku, prawo do ochrony prywatności i intymności - dodaje.

Adwokatka zwraca też uwagę na inne przepisy, m.in. wprowadzoną w życie nowelizację ustawy antyprzemocowej w kontekście zmiany definicji z przemocy w rodzinie na przemoc domową. Dotyczy to również cyberprzemocy.

- Nowelizacja dotyczyła teraz również przemocy postseparacyjnej, czyli tej między byłymi partnerami, a niekoniecznie małżonków czy najbliższych osób. Nie musi też łączyć nas prowadzenie wspólnego gospodarstwa - wcześniej dotyczyło to właśnie takich osób - wyjaśnia. Obecnie wystarczająca jest łącząca wcześniej byłych już parterów więź uczuciowa.

W tym przypadku ściganie następuje na wniosek osoby pokrzywdzonej. - To przestępstwo nie jest ścigane z urzędu. Jeśli padliśmy jego ofiarą, musimy złożyć na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i w ten sposób zażądać ścigania sprawcy - podkreśla.

Co w takiej sytuacji powinniśmy zrobić? - Przede wszystkim zabezpieczmy dowody. Nie zawsze wiadomo, kto rozsyła jakieś zdjęcia lub publikuje nagrania – w takiej sytuacji kluczowy będzie dowód z numeru IP. Ustalenie, z jakiego sprzętu wyszły uderzające w nas materiały nie powinno być trudne dla organów ściągania. W praktyce skala tego typu przestępstw rośnie i zdecydowanie bardziej uderza w kobiety.

"Zaczął mówić, że opublikuje moje zdjęcia w sieci"

Chłopak Aleksandry również nie przyjął dobrze zerwania. - Spotykaliśmy się przez dziesięć miesięcy. Czuliśmy do siebie duży pociąg, wszystko dobrze się układało. Ale niestety, jak często bywa, kiedy przyszło do układania codziennego, wspólnego życia i przyszłości, coś zaczęło się psuć – opowiada.

- W łóżku było nam razem świetnie. Obydwoje mieliśmy bogatą wyobraźnię, wysokie libido, bawiliśmy się najlepiej. Korzystaliśmy z gadżetów, eksperymentowaliśmy. Kiedy byliśmy z dala od siebie – on miał pracę, w której musiał sporo podróżować - wysyłaliśmy sobie też pikantne zdjęcia - zaznacza Aleksandra.

W pewnym momencie seks przestał wystarczać - kobieta chciała większej stabilizacji, zależało jej na stałym związku, wspólnym mieszkaniu, co nie odpowiadało jej partnerowi. - Postanowiłam to skończyć. Widać było, że jest rozczarowany. Zaczął mówić, że opublikuje moje zdjęcia w sieci i sprawi, że żaden chłopak nie będzie chciał stworzyć ze mną tego wymarzonego związku. Byłam w szoku – relacjonuje kobieta.

Zareagowała ostro - zagroziła policją i przypomniała, że ona też ma jego zdjęcia. - Na żadnym z tych, które ja mu wysłałam, nie było mojej twarzy, ale on za to zrobił selfie w lustrze – mówi i dodaje: - Nie chciałam niczego z tym robić, nawet nie przyszłoby mi to do głowy. Były szybko wykręcił się z tego i stwierdził, że to żart.

Na groźby też można reagować

Co w sytuacji, kiedy ktoś straszy nas publikacją intymnych zdjęć? – Tzw. groźba karalna, również ścigana na wniosek pokrzywdzonego, wymaga, żeby groźba wzbudzała w pokrzywdzonym uzasadnioną obawę jej spełnienia. Tego typu zachowania możemy również rozpatrywać w kontekście nękania czy stalkingu, o ile są to zachowania powtarzające się, czyli uporczywe - mówi Patrycja Kasica.

- Groźby publikacji naszych zdjęć czy filmów zdecydowanie wzbudzają poczucie zagrożenia, możemy więc zgłosić to na policję. Będzie ona mogła podjąć decyzję o zakazie zbliżania się, kontaktowania się, również przez media społecznościowe, w trybie wydania nakazu po ocenie i analizie kwestionariusza ryzyka. Później stosowny wniosek o utrzymanie nakazu będzie można uzyskać w sądzie cywilnym. Obecnie nie wiadomo jednak, w jaki sposób nowe przepisy będą wykorzystywane w praktyce. Od marca zapowiadane były szkolenia służb z nowych rozwiązań. Poza tym stosowne zakazy zbliżania się i kontaktowania możemy również uzyskać w postępowaniu przygotowawczym.

Patrycja Kasica zwraca też uwagę, że przed tego rodzaju cyberprzemocą należy chronić przede wszystkim młodzież, również w kontekście przemocy rówieśniczej. - Wiele szkół ma problem z przemocą rówieśniczą, która eskaluje w sieci. Młodzi ludzie nie do końca rozumieją, że wyśmiewanie wizerunku na czatach, może być uznane za wykroczenie, a rozpowszechnianie nagich zdjęć bez zgody jest przestępstwem. Potrzebna jest edukacja prawna w tym temacie.

- Kolejnym problemem jest grooming, który dotyczy nawiązywania kontaktu z nieletnimi przez osoby dorosłe i związanych z tym częstych próśb o wysłanie zdjęć - podkreśla. - Młode osoby nie wiedzą, jak sobie z tym radzić i czują dużą bezradność. Często zdjęcia nieletnich są pozyskiwane właśnie podstępnie przez osoby podszywające się za rówieśników - ostrzega prawniczka.

Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta