#WszechmocneBryska otwarcie o depresji. "Tajfun, który pochłania wszystko"

Bryska otwarcie o depresji. "Tajfun, który pochłania wszystko"

Na scenie prezentuje się jako barwna postać w charakterystycznej różowej peruce. W utworach nawiązuje do własnych, często trudnych przeżyć. W rozmowie z WP Kobieta tłumaczy, dlaczego chce otwarcie mówić o walce, którą podejmuje codziennie. - Przeraża mnie skala tego, jak bardzo ludzie potrzebują pomocy - mówi.

Bryska otwarcie mówi o depresji
Bryska otwarcie mówi o depresji
Źródło zdjęć: © Bryska | licencjodawca

Zuzanna Sierzputowska: Twoje najpopularniejsze utwory mają po kilka milionów odsłon. Kariera nabiera zawrotnego tempa. Jak się czujesz, gdy widzisz takie liczby?

Bryska: Jestem dosyć skromną osobą. Taką, która na co dzień nie obnosi się z tym, co osiąga na polu zawodowym. Dla mnie jest to cały czas nieprawdopodobne, co się wydarzyło. Tempo, w jakim rozwija się moja kariera, jest dla mnie samej czasem nawet zbyt szybkie.

W tym roku ukazało się już kilka świeżych singli. Czy możemy wkrótce liczyć na nową płytę?

Tak, są plany dotyczące płyty. Jak wrócę po urlopie, od razu bierzemy się do roboty. Może jeszcze ukaże się w tym roku. Jestem perfekcjonistką; jak sobie coś założę, to myślę, że uda się to zrealizować.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co jest dla ciebie największą inspiracją przy tworzeniu tekstów?

Jest nią wszystko, co mnie otacza. Jestem osobą wysokowrażliwą. Inspirują mnie ludzie, dźwięki, kolory. To, czego mogę dotknąć i doświadczyć. Dodatkowo muzyka jest też dla mnie formą terapii. Dzięki niej mam możliwość przekazania emocji. Tworzenie pozwala znaleźć ujście dla tych z nich, które często siedzą gdzieś wewnątrz i trudno jest je wyrazić.

Jesteś jednym z ważnych głosów nowego pokolenia. Jakie ono jest?

Myślę, że jest twórcze, utalentowane i bardzo otwarte. To jest pokolenie, które cały czas poszukuje swojego miejsca, czegoś wyjątkowego w tym, co je otacza. Świat teraz pędzi do przodu. Wszystko bardzo szybko postępuje i myślę, że przez to moje pokolenie jest też zagubione, skołowane tempem życia.

Jesteśmy na co dzień przebodźcowani; tyle rzeczy dookoła się dzieje. Szczególnie, jak się mieszka w dużym mieście, doświadcza się tego na każdym kroku: wychodząc z domu, będąc w pracy, ale też w domu, gdy siedzimy w mediach społecznościowych, przed telewizorem, czy słuchając radia. Nie mamy takiej chwili odpoczynku dla głowy.

Czy wiążesz przyszłość z Polską?

Na pewno chciałabym zaistnieć za granicą. Natomiast Polska jest krajem, w którym mieszkam i dalej chciałabym tutaj tworzyć.

Czy na ten moment jest to kraj dla młodych ludzi?

Uważam, że młodym ludziom w Polsce nie jest łatwo. Nasze prawa są bardzo mocno ograniczane. Edukacja też jest w tym momencie, po zmianie programu nauczania, na dosyć słabym poziomie. Nie mamy wolnej przestrzeni do rozwoju, wyrażania własnego zdania. Często jesteśmy w jakiś sposób cenzurowani.

Ale ciężko tu nie jest tylko młodym ludziom. Nie dziwi mnie fakt, że jest tak duży procent kobiet, które nie chcą iść głosować, ponieważ prawa kobiet też są bardzo zaniedbywane. Natomiast myślę, że warto jednak na to głosowanie pójść, aby o te prawa zawalczyć.

Wróćmy jeszcze do twojej twórczości. Do połowy 2021 roku ukrywałaś swoje prawdziwe imię i nazwisko, nie pokazywałaś twarzy w teledyskach, co tłumaczyłaś introwertyzmem. Rozwój kariery muzycznej nierozerwalnie wiąże się z częstszymi wystąpieniami publicznymi. Jak obecnie radzisz sobie z tą częścią popularności?

Przez to, że jestem introwertykiem, jest to dla mnie dosyć trudna część tego zawodu. Występy publiczne są o tyle ciężkie, że nigdy nie mamy wpływu na to, co ludzie o nas pomyślą, co powiedzą. A jak wiemy, słowa mają bardzo dużą siłę. Mogą kogoś podnieść na duchu, ale też zniszczyć czyjąś pewność siebie. Uważam, że wszechobecny hejt jest przerażający. Dotyka on oczywiście nie tylko osób znanych, celebrytów czy artystów, influencerów, ale też np. dzieci w szkole.

Występy publiczne są dla mnie ciężkie, bo po nich ścieram się ze zwiększoną liczbą opinii o sobie. Mimo tego, że jestem dorosła, nadal jest to dla mnie pewnego rodzaju wyzwanie. Z drugiej strony, na koncertach pojawiają się moi fani, bliskie mi osoby, które są dla mnie jak rodzina. Wiem wtedy, że robię to dla nich i to pozwala mi się trochę wyżyć na scenie, nabrać pewności siebie, wyzbyć się obaw.

Nawiążę do tego, o czym mówiłyśmy wcześniej - muzyka jest rodzajem terapii…

Jest też bardzo uniwersalnym, potężnym narzędziem, które potrafi łączyć ludzi na całym świecie, różnych ras, orientacji… Dla muzyki nie jest ważne, kim jesteśmy, dla niej wszyscy jesteśmy równi. Na swoich koncertach bardzo o to dbam, żeby każdy czuł się zaopiekowany i bezpieczny.

Z jednej strony mamy ciebie całą w kolorach: różowe włosy, barwny makijaż i oryginalne stroje. Z drugiej - teksty kryją bardzo poruszający, często smutny obraz osoby, która walczy z potężnym przeciwnikiem, jakim jest depresja. Dlaczego zdecydowałaś się na taki kontrastowy zabieg?

W swoich piosenkach poruszam tematy, które dotyczą mnie osobiście. Przez całe życie byłam bardzo szarą osobą, stojącą gdzieś z tyłu i zawsze bojącą się powiedzieć to, co myśli. Cieszę się, że teraz mam na tyle uniwersalne narzędzie, że mogę przemycić w muzyce ten mrok, a jednocześnie trochę uwolnić kolor, który we mnie siedział od zawsze.

Ja sama jestem taką bardzo kontrastową osobą. Jednego dnia potrafię chodzić po ulicach w dresach, a drugiego stać na scenie w różowej peruce. Myślę, że kontrasty bardzo pomagają ludziom przyswoić tę muzykę. Mają coś przyjemnego dla oka, a jednocześnie ucho rejestruje różne ważne przekazy, zawarte w utworach.

Nie ukrywasz, że temat depresji nie jest ci obcy. Dlaczego zdecydowałaś się otwarcie o tym mówić?

Zdecydowałam się dlatego, że on mnie przeraża. Świadomość społeczna na temat depresji jest bardzo niska. Trzeba o tym mówić i ludzi na ten temat edukować. Z drugiej strony osoby chore na depresję nie mają znikąd pomocy.

Jeżeli chodzi o psychologię czy psychiatrię w Polsce, to jest to bardzo zaniedbany temat. Ja sama szukając pomocy i leczenia, dostałam termin na za dwa lata. Uważam, że jeżeli ktoś jest w sytuacji kryzysowej i ma czekać dwa lata na wsparcie specjalisty, to może jej nigdy nie otrzymać.

Często słuchacze piszą do mnie, że moja twórczość pomaga im na co dzień. Opisują mi swoje historie. Czasem nie wiem, co mam w takiej sytuacji zrobić. Oczywiście staram się pomóc, wskazać jakieś odpowiednie miejsce, gdzie powinni się udać. Natomiast przeraża mnie skala tego, jak bardzo ludzie potrzebują pomocy.

Co jest dla ciebie najtrudniejsze jako artystki?

Przede wszystkim ciężka jest dla mnie rozłąka z bliskimi, a także presja i tempo łączące się z tym zawodem. Wchodząc na rynek muzyczny, nie spodziewałam się, że tyle osiągnę w tak krótkim czasie. Nie byłam jeszcze na to tempo gotowa. Tak naprawdę teraz mam pierwszy urlop od maja. Jakiekolwiek dni wolne, ponieważ dotąd pracowałam praktycznie codziennie.

Cały czas staramy się spełniać oczekiwania fanów, co nie zawsze jednak się udaje, mimo że wkładamy w to dużo pracy i energii. Artystom może być też o tyle trudno, że są osobami bardzo wrażliwymi i często nie mają się jak bronić. Nie obronimy się przed opinią całego świata. A mimo tego, że mówimy sobie, że to nie ma znaczenia, i tak nas to w pewnym stopniu dotyka.

Muzycy, czy w ogóle artyści, w pakiecie dostają cały wachlarz emocji, również swoich odbiorców. To tym trudniejsze dla osoby, która na co dzień mierzy się z własnymi, trudnymi uczuciami…

Ja na przykład cierpię na ataki paniki. Miewam je w trasie, przed i po występach, a nawet w ich trakcie. Człowiek dostaje hiperwentylacji. Nie wie, co się z nim dzieje. Czasami jest tak, że depresja nasila się okresowo i mam momenty, że nie jestem się w stanie rano podnieść z łóżka. A trzeba się zebrać w sobie i iść do ludzi, i walczyć. Inaczej życia nie przeżyjemy. Jak damy się tej depresji zmieść z powierzchni Ziemi, to co to za życie?

W jaki sposób powinniśmy rozmawiać o depresji, aby pomóc osobom chorującym i jednocześnie wyjaśnić innym, z czym zmagają się chorujący?

Podstawą jest mało poważne traktowanie osób, które tę depresję mają. To jest prawdziwa, często śmiertelna choroba. W wielu przypadkach kończy się bardzo źle, dlatego nigdy nie wolno tematu bagatelizować i mówić takiej osobie, że nie ma problemu, że sobie coś wymyśliła. Trzeba z nią porozmawiać, pomóc znaleźć odpowiedniego specjalistę. Choroba ta jest trochę jak nowotwór. Tajfun, który pochłania wszystko na swojej drodze: życie towarzyskie, energię, siłę.

Dla osób z depresją, mimo tego, że często się izolują i odpychają pomoc, ważne jest to, aby ktoś przy nich był. Często tworzą ścianę, izolują się, żeby nie ranić bliskich osób. Bardzo dużym problemem jest też fakt, że to jest choroba, której nie widać. Ludzie z depresją mogą funkcjonować w społeczeństwie jako osoby bardzo wesołe, optymistyczne. Później się okazuje, że bardzo cierpią. Ważne, żeby o tym pamiętać.

Na koniec poproszę cię o dokończenie zdania. "Jestem Wszechmocna bo..."

…bo inspiruję ludzi do tego, aby w siebie wierzyli. Jestem Wszechmocna, bo wstaję rano z łóżka, walczę o siebie, potrafię kochać ludzi i widzieć w nich dobro.

Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i potrzebujesz rozmowy z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
wywiadpremiumWszechmocne

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (6)