Blisko ludziWybory prezydenckie 2020. Manuela Gretkowska: "Czuję się jakbym czekała na wyniki biopsji, a nie drugiej tury"

Wybory prezydenckie 2020. Manuela Gretkowska: "Czuję się jakbym czekała na wyniki biopsji, a nie drugiej tury"

Manuela Gretkowska komentuje wybory
Manuela Gretkowska komentuje wybory
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Karolina Błaszkiewicz
30.06.2020 11:04, aktualizacja: 01.03.2022 13:29

Manuela Gretkowska z niecierpliwością wymieszaną ze strachem oczekuje 12 lipca. Wtedy dowiemy się, kto zostanie prezydentem Polski: Andrzej Duda czy Rafał Trzaskowski. Kontrowersyjna pisarka podzieliła się uczuciami, które nią targają. I jak to ona, nie przebiera w słowach.

To, jak ważne są tegoroczne wybory prezydenckie, odczuliśmy chyba wszyscy. Kolejki przed lokalami wyborczymi w wielu miejscach zdawały się nie mieć końca. Ogromna frekwencja pokazała, że społeczeństwu nie jest obojętne, kto będzie rządził Polską przez kolejne 5 lat. Manuela Gretkowska w rozmowie z WP Kobieta kilka tygodni temu życzyła sobie zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego. Na jego ewentualną wygraną musi jeszcze poczekać. W I turze polityk zdobył 30,46 proc. głosów, a Andrzej Duda – 43,5 proc. Pisarka odniosła się do tego w długim, emocjonalnym wpisie na Facebooku.

Wybory prezydenckie 2020 – Manuela Gretkowska komentuje

"Czuję się jakbym czekała na wyniki biopsji, a nie drugiej tury prezydenckich wyborów. Czy złośliwy, czy nie… Raz nadzieja, raz mdli w przeczuciu, że jednak będzie źle. 43 proc. przewidywań fatalnego końca i 30 proc. plus - szansy przeżycia. Druga tura, to walka na śmierć i życie demokracji" – zaczyna Gretkowska, nie kryjąc się ze swoimi preferencjami politycznymi.

Potem odnosi się do kolejnych kandydatów, plasujących się za Dudą i Trzaskowskim. Zaczyna do miejsca trzeciego, które zajął Szymon Hołownia. Bez owijania w bawełnę radzi mu dogadać się z przeciwnikiem urzędującego prezydenta i ostrzega go, co się stanie, gdy tego wsparcia odmówi. "Może nie dowiosłować do następnych wyborów parlamentarnych. Wbrew temu co sądzą jego wyborcy, chodzić po wodzie jeszcze nie umie. Kariera przed nim długa i szeroka, wybrukowana nadziejami nowoczesnych katolików. Tych w Polsce nie zabraknie, na pokolenia. Nikt ich nie sieje, sami się hodują" – wbija mu szpilkę pisarka.

O Robercie Biedroniu pisze równie kąśliwie, stwierdzając, że wcale jej go nie żal, bo "pouśmiecha się przepraszająco i wróci do Brukseli". I zostawi Polaków – "lud nadwiślański, który zastygł w g… jak w bursztynie". Gretkowska nie zapomniała też o Krzysztofie Bosaku, na którego zagłosowało ok. 7 proc. z nas, głównie młodych. Komentatorkę życia politycznego wcale to nie dziwi. "Nie znają ani normalnego, ani opiekuńczego państwa socjaldemokracji. Przykrą prawdą jest, że nikt takiego państwa u nas nie posmakował, oprócz Zandberga w Danii. My ssiemy socjal demokratyczne lizaczki obietnic" – ostro ocenia ich wybór.

Gretkowska o kandydatach na prezydenta i wyborcach

Na tym nie kończy. Według Gretkowskiej, "dzieciaki od Bosaka" są skazani na samych siebie w garniturach a'la ich kandydat. "Takie bardziej komunijne, ino lilijki im brak. Za to czystość poglądów na rasę i płeć mają jak ksiądz nakazał. Znam ich z mojego rodzinnego miasta. Ziomki co chcą żyć dobrze i ustawić się w tym przerażającym świecie bez reguł. Straszne i cyniczne, ale jest w tym okrutny realizm" – ironizuje.

Na koniec wbija szpilkę Jackowi Kurskiemu, bo nazywając go niezbyt ładnie, stwierdza, że jeszcze może zaszkodzić Trzaskowskiemu, wyciągając lub wymyślając jakieś haki. "Na tego ch… można było liczyć w decydujących momentach. Dziadek z Wermachtu już był, kasa dla Żydów też i pedały niszczące polskie rodziny. Teraz czas na pedofilię, łapówki? Albo, że Trzaskowski odbierze 500 i chrzty, drugiego dziecka, bo sam swojego nie ochrzcił czy coś tam" – pisze.

Gretkowska przekonuje, że jej jedyną nadzieją jest... Jarosław Kaczyński, którego w swoim tekście ochrzciła "Frankensteinem pozszywanym z trupów smoleńskich, żołnierzy wyklętych i nienawistnej agresji". Zgaduje też, że w ostatnim czasie jest mniej aktywny, żeby "nie straszyć wyborców PiS-u". Mimo wszystko pisarka ma nadzieję, że za dwa tygodnie "wyniki biopsji" będą pozytywne. Jej słowa zaś już wywołały emocje, również negatywne.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (218)
Zobacz także