Wybrała samotne święta. "Spacer z psami zamiast opłatka"
– Chodziłam na spacery z psami, długo spałam, oglądałam filmy i seriale, czytałam książki, leniłam się i było wspaniale – wspomina Nadia, która postanowiła samotnie spędzić święta Bożego Narodzenia. Jeśli po głowie chodzi ci podobny pomysł, psychoterapeuta Krzysztof Dyga radzi, na co warto zwrócić uwagę.
16.12.2021 14:35
Tegoroczne Boże Narodzenie Kaja ze Słupska zaczęła planować w listopadzie. W tym roku postanowiła wszystko zrobić samodzielnie – żadnego cateringu, gotowych ciast ani półproduktów. Choinka pod sufit, koniecznie żywa, żeby trójka kilkuletnich dzieci miała frajdę. – Nie robię tego dla siebie – wyznaje. – W ubiegłym roku w święta mnie nie było, dlatego w tym muszę się zrewanżować – dodaje pół żartem, pół serio.
To "rewanż" za trzy dni świętego spokoju i spanie do 11.
Ucieczka do Karpacza
Kaja wyszła za mąż po trzydziestce. Z mężem, który dobiegał czterdziestki, szybko zdecydowała się na dzieci. Rodziły się praktycznie rok po roku. – Marzyłam o dużej rodzinie i cieszę się, że moje marzenie się spełniło, mimo że okazało się, że zajmowanie się trójką małych dzieci to wyższa szkoła jazdy – tłumaczy.
Po roku macierzyńskiego Kaja wzięła urlop wychowawczy i na parę lat została w domu. Dziś przyznaje, że rozwiązałaby to inaczej, np. skorzystałaby z pomocy niani, choćby na kilka godzin w tygodniu. – Taka już jestem, że wszystko chcę zrobić sama, dlatego zdecydowałam: żadnych opiekunek ani żłobków. Mąż pracował, a ja zajmowałam się domem, czyli wszystkim bez przerwy – przyznaje kobieta.
W końcu poczuła, że potrzebuje przerwy. – Koleżanka wybierała się w góry i zapytała, czy chciałabym z nią pojechać. Zgodziłam się właściwie bez namysłu – relacjonuje Kaja.
Rodzinie trudno było to zaakceptować. – Wyjazd w święta?! To się nikomu nie mieściło w głowie. No i dzieci miały wtedy 4, 5 i 6 lat. Uznałam jednak, że są już w takim wieku, że tata i dziadkowie sobie poradzą. Nie zostawiłam w domu niemowląt. A tych kilku dni nie zapomnę nigdy, choć niektórzy mieli cichą pretensję, że wyjechałam – przyznaje Kaja, która okres między 24 a 26 grudnia 2020 roku spędziła w Karpaczu.
– Od sześciu lat się nie wyspałam, więc spanie do 11 było dla mnie luksusem – zaznacza. – Na początku fakt, czułam wyrzuty sumienia, stale myślałam o dzieciach, ale tamtego wyjazdu nie żałuję, bo wróciłam z nową energią, której bardzo mi brakowało.
Zrobić sobie reset
Krzysztof Dyga, psychoterapeuta i psycholog z Kliniki PsychoMedic.pl, nie kryje, że decyzja (albo sam fakt brania jej pod uwagę) o spędzeniu Bożego Narodzenia solo to w naszej kulturze novum – i już to czyni tę kwestię kontrowersyjną.
– Ścierają się tutaj dwie postawy: tradycyjna/konserwatywna oraz nowoczesna/liberalna. Pierwsza to niepodlegający dyskusji zwyczaj spędzania świąt z najbliższymi, druga natomiast to tendencja, którą obserwuję w ostatnich latach, tzn. chęć spędzenia świąt z przyjaciółmi albo tylko z partnerem bądź partnerką. To są często, choć nie zawsze, przypadki osób pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych: alkoholowych, przemocowych czy choćby zaniedbujących. Ale też ci, którzy mieli więcej szczęścia, mimo wszystko czują się bliżej osób, z którymi realnie spędzają więcej czasu i więcej ich łączy. Takie osoby, jeśli nie przejawiają specjalnego umiłowania dla tradycji, mogą wybrać spędzenie tego szczególnego czasu w towarzystwie pozarodzinnym, które na co dzień jest im bliskie. Natomiast sytuacja, w której ktoś świadomie wybiera samotne Boże Narodzenie, to jeszcze o krok dalej, a przyczyny takiej decyzji są indywidualne – wyjaśnia ekspert.
Nadia też parę lat temu zdecydowała się na samotne Boże Narodzenie. Jej córki były wtedy w wieku szkolnym. – Teściowa mieszka 300 km od nas. Zwykle to ona odwiedzała nas 25 grudnia, ale po operacji biodra zaczęła mniej się przemieszczać. Zaproponowałam, żeby mąż wziął dziewczynki i pojechał do niej na święta. W pierwszym odruchu oczywiście stwierdził, że beze mnie nie pojedzie, jednak ja czułam, że to dobry pomysł: oni nacieszą się sobą, zmienią otoczenie, a ja odpocznę – wyjaśnia Nadia.
Czytaj też: Zostawiła go, bo był "za dobry"? Terapeutka tłumaczy, dlaczego kobiety uciekają przed miłymi mężczyznami
To były jedyne w jej życiu święta, kiedy nie przygotowała absolutnie nic, nie widziała się z nikim, nie łamała się opłatkiem. – Mam świadomość, że nawet jak ktoś nie jest mocno wierzący, to chodzi o tradycję, ale wtedy było mi to bardzo potrzebne i nie żałuję – mówi. Krewni i tak dostarczyli jej sporo świątecznych smakołyków. – Nie robiłam zupełnie nic. Chodziłam na spacery z psami, długo spałam, oglądałam filmy, słuchałam podcastów, czytałam książki, uprawiałam jogę, leniłam się i było wspaniale – zapewnia.
Nadia przyznaje, że poważnie zastanawia się nad samotnymi świętami również w tym roku. – Córki chcą jechać na narty, a ja nie widzę przeciwwskazań, chyba że wprowadzą lockdown, ale raczej się nie zanosi – wyjaśnia. – Tradycja tradycją, ale czasami warto zrobić sobie reset. Ja w tamtym czasie intensywnie pracowałam, a nie miałam ochoty na to, by z obowiązków w pracy wpaść w obowiązki domowe. Dla mnie okres bożonarodzeniowy zawsze wiązał się z dużym stresem i harówką. Wtedy tego uniknęłam i jeśli chodzi o mnie, mogłabym mieć takie święta znacznie częściej.
Nie urazić bliskich
W 1967 roku psychiatrzy Thomas Holmes i Richard Rahe opracowali listę 43 najbardziej stresujących wydarzeń w życiu. Święta spędzane z rodziną również znalazły się na tej liście.
Dlatego, jeśli rozważamy samotne święta, zdaniem psychoterapeuty Krzysztofa Dygi warto zastanowić się, dlaczego chcemy to zrobić, co na tym zyskamy oraz co możemy stracić.
– Będąc w takiej sytuacji, warto się również zastanowić, co na tym zyskają, a co stracą nasi najbliżsi, a jeszcze lepiej: jak zareagują i co możemy zrobić, żeby przyjęli naszą decyzję z akceptacją – podpowiada ekspert. – W każdej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa, szczególnie jeśli rodzina dotąd spędzała święta razem. Stworzymy wtedy przestrzeń na podzielenie się swoimi odczuciami, wymianę refleksji, zadanie pytań i udzielenie odpowiedzi.
Według Krzysztofa Dygi decyzja o samotnych świętach może (choć nie musi) świadczyć o poważnych problemach w relacji, gdy np. jedno z małżonków ucieka w pracę albo hobby, izoluje się od bliskich, nie potrzebuje towarzystwa rodziny.
– W takim przypadku decyzja o spędzeniu Bożego Narodzenia w samotności tylko zaogni obecną sytuację – podkreśla ekspert. – Zawsze warto dać sobie czas na przemyślenia i wrócić do tematu za jakiś czas. Jest wtedy szansa na wypracowanie kompromisu bez ranienia uczuć bliskich osób.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!