Blisko ludzi"To jakaś religijna krucjata". Rodzice oburzeni planem wycieczek szkolnych

"To jakaś religijna krucjata". Rodzice oburzeni planem wycieczek szkolnych

Wycieczki śladami Jana Pawła II lub kardynała Wyszyńskiego? Takie propozycje dofinansowanych wycieczek dla uczniów szkół publicznych ma Ministerstwo Edukacji i Nauki. - Pielgrzymkę z tego zrobili. Cmentarze, kościoły, trzy msze dla nastolatków – żali się w rozmowie z WP Kobieta jedna z mam.

Wycieczki śladami Jana Pawła II? Rodzice są oburzeni, dzieci znudzone
Wycieczki śladami Jana Pawła II? Rodzice są oburzeni, dzieci znudzone
Źródło zdjęć: © East News
Aneta Malinowska

09.09.2021 14:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ostatnio Łukasz Orbitowski na swoim profilu na Facebooku napisał "świecka szkoła publiczna w Polsce to fikcja". Pisarz nie krył oburzenia po tym, co usłyszał na zebraniu w szkole u swojego syna.

Wycieczki religijne czy szkolne?

- Ostatnio w trakcie szkolnej wywiadówki na zoomie, wychowawca klasy zaproponował pulę wycieczek szkolnych dotowanych przez MEiN, na które dzieci mogą pojechać, korzystając z dopłaty. Te propozycje są specyficzne. To wycieczka śladami Jana Pawła II/ Karola Wojtyły lub kardynała Wyszyńskiego, oprócz tego zaproponowano coś w rodzaju wyprawy po tropach czynu narodowego oraz śladami nauki polskiej – powiedział w rozmowie z WP Kobieta Orbitowski.

 Nauczyciel w klasie syna Orbitowskiego dał rodzicom do zrozumienia, że jeśli wybiorą którąś z tych propozycji, szkoła jest w stanie zmodyfikować program takiej wycieczki, aby uczniowie byli zadowoleni. Natomiast nie będą to zmiany rewolucyjne.

- Dopowiadam sobie sam, że modyfikacja polegałaby na tym, że można pojechać w rejony Andrychowa i Wadowic, które są piękne. Tam pochodzić po górkach, zjeść kremówkę i powiedzieć, że było się na wycieczce "śladami Karola Wojtyły". Wszystko, jak sądzę, zależy od dogadania się nauczycieli, rodziców i organizatorów tych wycieczek – dodał pisarz.

Jeśli rodzice w klasie syna Łukasza Orbitowskiego zdecydują się na jedną z czterech propozycji, otrzymają dofinansowanie. - Jeśli chcemy zapłacić więcej – nie ma problemu, możemy wysłać dzieci na inną wycieczkę – powiedział pisarz.

Podobną propozycję na zebraniu szkolnym u córki Zosi usłyszała Magdalena Tkaczyk. Dziewczynka chodzi teraz do 8. klasy. Kilka dni temu na zebraniu z rodzicami, wychowawczyni zaproponowała na ten rok szkolny wycieczkę śladami Karola Wojtyły.

- Powiedziała, że przejrzała też inne propozycje, ale ta wydaje się najciekawsza, najbardziej przydatna edukacyjnie i będzie niedroga, bo dofinansowana przez MEiN - wyznała pani Magdalena w rozmowie z WP Kobieta.

Rodzice w klasie jej córki, podobnie jak u Orbitowskiego, byli co najmniej delikatnie zażenowani. Entuzjazmu pani Magda u nikogo nie zauważyła.

- Do tematu mamy wrócić na kolejnym zebraniu, gdyż dzieci na wycieczkę pojadą dopiero wiosną. Jednak z rozmów z rodzicami już po zebraniu wnioskuję, że większość, podobnie jak ja, będzie chciała inny, niedofinansowany kierunek podróży dla dzieciaków – powiedziała i dodała: - Ja absolutnie się nie zgadzam. Uważam, że istnieją dużo ciekawsze miejsca niż Wadowice, szczególnie dla piętnastolatków. Oczywiście patrzę na to już nie jak na wycieczkę religijną, tylko choćby historyczną, ale mimo wszystko wolałabym, żeby pojechali do dawnych stolic Polski: Krakowa czy Gniezna, a nie do Wadowic tylko dlatego, że tam urodził się papież. Jest tylu innych ważnych Polaków – myślę, że można inaczej i na to będę jako rodzic naciskać – dodała.

Wycieczka śladami Jana Pawła II

Niektórzy dopiero usłyszeli propozycje, inni na takich i podobnych wycieczkach już byli.

Pod koniec ubiegłego roku szkolnego na takim wyjeździe był syn Aleksandry, uczeń liceum ogólnokształcącego w Częstochowie.

- W czerwcu dzieci z liceum mojego syna pojechały w rodzinne strony Ojca Świętego Jana Pawła II. W Wadowicach zwiedzali m.in. Dom Rodzinny Papieża, bazylikę, w której papież był ochrzczony oraz wszystkie miejsca nierozerwalnie związane z nim. Odwiedzili też Kalwarię Zebrzydowską, na której terenie mieli nocleg i mszę świętą. Organizatorzy wycieczki zorganizowali konkurs sprawdzający, kto zapamiętał najwięcej szczegółów związanych z życiem papieża. Uczniowie dostali z niego oceny – powiedziała matka nastolatka, która zaznacza, że ona jest bardzo wierząca i chciała, aby jej dziecko właśnie na taką wycieczkę pojechało. Jednak entuzjazm i religijność mamy nie przełożyły się na zadowolenie syna.

- Syn wrócił zmęczony i znudzony. Nie chciał za dużo mówić. Powiedział tylko, że nie ma o czym, bo tylko po kościołach i muzeach chodzili. Stwierdził, że już nigdy więcej na taką wycieczkę nie pojedzie, bo go takie zwiedzanie w ogóle nie interesuje i z tego, co wiem od innych rodziców, inne dzieci wróciły w podobnych nastrojach - wyznała Aleksandra.

Uczniowie nie pamiętają Jana Pawła II

Z podobnym brakiem entuzjazmu na tego typu wycieczce mierzyła się Katarzyna, nauczycielka z jednego z zespołów szkół ponadpodstawowych w Wielkopolsce.

- To była w ubiegłym roku pierwsza klasa. Zrobiliśmy wycieczkę śladami Jana Pawła, bo to ostatnio bardzo popularny kierunek wycieczek dla młodzieży szkolnej. Jednak entuzjazmu na twarzach moich dzieciaków nie widziałam. Oni nie pamiętają papieża. Nie ma w nich tego entuzjazmu, fascynacji. Krótko mówiąc: nudzili się. To są dzieci z zupełnie innego pokolenia. Rodzice też skarżyli się, że nastolatkowie wrócili znudzeni, a ja żałowałam, że ich na taką wycieczkę namówiłam – powiedziała nauczycielka.

Jednocześnie dodała, że przy organizacji kolejnych wyjazdów zastanowi się bardziej nie nad popularnością kierunku, a nad tym, co faktycznie może zainteresować dzieciaki.

- Zapewne są dzieci, dla których Wadowice i miejsca związane z Janem Pawłem będą ciekawe. Pewnie to dzieci z bardzo religijnych rodzin. Jednak namawianie wszystkich na tak specyficzny wyjazd mija się z celem. Pewnie ma to sens jako wycieczka religijna - wtedy jadą osoby, które bardzo chcą odwiedzić takie miejsca, które tego potrzebują i cieszy je to. Moje dzieciaki ani ich rodzice nie byli zadowoleni - dodała.

Wycieczka śladami kardynała Wyszyńskiego

Na wycieczce śladami Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego był syn Pauliny, uczeń liceum z centralnej Polski.

- Ten wyjazd miał być dla uczniów nagrodą, a był drogą przez mękę - wyznała w rozmowie z WP Kobieta przejęta mama nastolatka. - Poznali historię życia kardynała. Pojechali do Lasek, do ośrodka dla niewidomych. Odwiedzili tam cmentarz i wzięli udział w mszy. Kolejnym punktem zwiedzania była Archikatedra Warszawska oraz kaplica ze znajdującym się w niej sarkofagiem, w którym spoczywa kardynał Stefan Wyszyński. Tam kolejny, chyba trzeci już raz, modlili się na kolejnej mszy świętej. W planie wycieczki było też zwiedzanie Muzeum św. Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Świątyni Opatrzności Bożej i kolejne msze i modlitwy, ale jak stwierdził mój syn, już na szczęście się nie wyrobili – dodała.

Syn Pauliny wrócił z wycieczki i powiedział jej, że już nigdy więcej na taki wyjazd nie chce jechać.

- Połowa klasy również. Wyszło, że nie była to wycieczka klasowa, szkolna, tylko jakaś religijna krucjata. Pielgrzymkę z tego zrobili. Cmentarze, kościoły, trzy msze dla nastolatków? Syn jeździł na wycieczki w podstawówce i zawsze wracał rozentuzjazmowany, zadowolony. Tym razem tego zabrakło - skwitowała.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Komentarze (1027)