Wygrała walkę z PiS o Senat. "Jestem kobietą, której aborcja uratowała życie"

Anna Górska, członkini Zarządu Krajowego partii Razem, pokonała w wyścigu o mandat senacki trzech konserwatywnych kandydatów, w tym wojewodę pomorskiego Dariusza Drelicha z PiS. Przyszła senatorka od lat działa na rzecz praw kobiet, a w przeszłości usłyszała diagnozę podobną do Izabeli z Pszczyny.

Anna Górska wygrała mandat do Senatu w okręgu nr 63
Anna Górska wygrała mandat do Senatu w okręgu nr 63
Źródło zdjęć: © East News | Karol Makurat

18.10.2023 | aktual.: 18.10.2023 09:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wybory do Senatu zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem Paktu Senackiego, który uzyskał 66 mandatów. W kaszubskim okręgu wyborczym nr 63, na który składają się powiaty bytowski, człuchowski, chojnicki, kartuski i kościerski, dużą niespodziankę wyborczą sprawiła kandydatka Lewicy i członkini zarządu krajowego partii Razem, Anna Górska.

Anna Górska pokonała wojewodę z PiS

Kandydatura Anny Górskiej w ramach Paktu Senackiego z początku spotkała się ze sceptycyzmem. Okręg nr 63 jest uważany za konserwatywny, a z Górską konkurował wojewoda z Prawa i Sprawiedliwości, Dariusz Drelich. Startowali również kandydat Konfederacji Sławomir Butza, a także radny sejmiku Dariusz Męczykowski, przez lata związany z PSL.

To jednak właśnie lewicowa polityczka zdobyła największą liczbę głosów w regionie. Na Kaszubach poparło ją 89 216 osób - to o około 9 tysięcy więcej od kandydata Prawa i Sprawiedliwości, który otrzymał 79 958 głosów.

- Wydaje mi się, że to jest historyczne zwycięstwo w tym okręgu. Przez całą kampanię słyszałam to jak mantrę, że to trudny, konserwatywny okręg, a jednak wygrała tu kobieta, na dodatek kobieta z Lewicy, i pokonała stuprocentowego kandydata - komentowała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kim jest Anna Górska?

Anna Górska opisuje się na stronie partii Razem jako "matka i feministka socjalna, aktywistka praw kobiet". Niedługo po śmierci Izabeli z Pszczyny ujawniła, że sama była w podobnej sytuacji. - Gdy dowiedziałam się w sobotę o śmierci pani Izabeli, bardzo długo nie mogłam się uspokoić, ponieważ 12 lat temu byłam w dokładnie takiej samej sytuacji - mówiła w rozmowie z WP Kobieta w 2021 roku.

Polityczka była w 20. tygodniu planowanej i chcianej ciąży, gdy trafiła do szpitala z niepokojącymi objawami. Tam szybko postawiono diagnozę – bezwodzie. Lekarze przedstawili jej wszystkie możliwe skutki zdrowotne oraz opcje, w tym także zakończenie ciąży.

- W szpitalu uszanowano naszą decyzję. Nie spotkałam się z żadnym krzywym spojrzeniem ze strony personelu. Leżałam w osobnej sali, nie z kobietami, które właśnie urodziły zdrowe dziecko, co dziś zdarza się nagminnie. Został wywołany martwy poród, przeżyliśmy żałobę, zrobiliśmy pogrzeb. Z perspektywy czasu uważamy, że postąpiliśmy słusznie. Dziś jesteśmy rodzicami dwójki dzieci – zaznaczyła.

- Jestem feministką i moje doświadczenia związane z ciążami i porodami przekonują mnie coraz bardziej, że aborcja naprawdę ratuje życie. Jestem kobietą, której aborcja uratowała życie - dodała.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Komentarze (40)