Wyjechała za granicę do pracy. 6 dni później już nie żyła
Daniella Obeng, 32-letnia piosenkarka z Wielkiej Brytanii, została znaleziona martwa w swoim pokoju hotelowym w stolicy Kataru. Kobieta podpisała półroczny kontrakt na występy, jednak zmarła zaledwie 6 dni po przyjeździe do Doha.
Daniella Obeng cierpiała na epilepsję, która była wynikiem guza mózgu. Chorowała od dłuższego czasu i była na zasiłku. Jednak urząd odpowiedzialny za przyznawanie świadczeń zmniejszył jej zasiłek do 20 funtów tygodniowo uznając że może pracować. Piosenkarka nie mogła znaleźć zatrudnienia, dlatego zdecydowała się na wyjazd do Kataru, by móc zapewnić utrzymanie sobie i kilkuletniemu synkowi.
Przed podróżą odwiedziła neurologa, który stwierdził, że jej stan jest stabilny. Od pół roku nie miała ataków padaczki. Czuła się bardzo dobrze. Planowała zostać w Doha przez sześć miesięcy. Podpisała kontakt na występy w Hotelu Intercontinental. Niestety niespełna tydzień po przybyciu obsługa znalazła jej ciało. Długi lot i towarzyszący mu stres oraz presja mogły przyczynić się do jej przedwczesnej śmierci. Śledztwo w sprawie śmierci kobiety ruszy w styczniu.
Danielle występowała pod pseudonimem Devi Ka. Można ją było usłyszeć m.in. w klubach w Manchesterze. Marzyła o nagraniu płyty z autorskimi utworami. Jej chłopak, Stefan Paunefcu, powiedział dla ''Manchester Evening News", że była bardzo utalentowana i pracowita. Poprzez swoją muzykę, chciała przekazywać ludziom pozytywną energię.
Partner kobiety uważa, że Danielle mogłaby dalej żyć, gdyby urzędnicy nie uznali jej za zdrową i nie wstrzymali świadczeń. Piosenkarka potrzebowala pieniędzy na operację usunięcia guza.
Jej ciało znaleziono 25 września, jednak media dowiedziały się o śmierci Daniella dopiero teraz. Przyjaciele artystki założyli konto na stronie Crowdfunding. Za jego pośrednictwem zbierają pieniądze dla jej syna.