Blisko ludziWypada brać ze sobą kanapki do samolotu? Czy to już "januszowanie" i "cebulandia"?

Wypada brać ze sobą kanapki do samolotu? Czy to już "januszowanie" i "cebulandia"?

Zbliża się wyczekiwany sezon urlopowy. Na dalszy plan schodzą dyskusje o polityce i szczepionkach. Teraz tematy, które rozgrzewają Internet dotyczą zasad podróżowania. Na grupie dotyczącej tanich lotów pojawiło się zapytanie jednej z użytkowniczek: "Czy można wziąć ze sobą swoje kanapki do samolotu?". Pod postem pojawiło się kilkaset komentarzy.

Czy wypada brać swoje jedzenie do samolotu?
Czy wypada brać swoje jedzenie do samolotu?
Źródło zdjęć: © Getty Images
Marta Kutkowska

15.06.2021 12:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Polacy, którzy na co dzień siedzą w swoich "bańkach" podczas wakacji będą musieli skonfrontować się z osobami o innych przekonaniach. I tu wojna polsko-polska wkracza na wyższy poziom. Już nie sprzeczamy się o klub sportowy, czy partię polityczną, ale o parawany, disco polo na plaży, czy właśnie wożenie ze sobą jedzenia. Użytkowniczka Facebooka padła ofiarą niewybrednych komentarzy, bo przyznała, że nie lubi przepłacać za kanapki na lotniskach i pokładzie. 

Burger w cenie biletu

Ceny na lotniskach wołają o pomstę do nieba. Tu nawet bogacze łapią się za portfele. By napić się wody, trzeba wydać ok 8 zł, by zjeść niezbyt wyszukany posiłek, ok. 50 zł. Niewiele lepiej wygląda sytuacja na pokładach tanich linii lotniczych. W cenie biletu nie mamy bowiem zapewnionego posiłku i jesteśmy skazani na samolotowy catering. Dania, jakie znajdziemy w menu to najczęściej odgrzewane w mikrofalówce fastfoody o wątpliwych walorach smakowych. Dlaczego więc nie zaopatrzyć się w swój prowiant?

"Zawsze zabierałam kanapki do samolotu, czy nadal można to robić?" - napisała na grupie dla miłośników taniego podróżowania jedna z internautek. Z pozoru niewinny post wywołał burzę, a kobieta szybko pożałowała, że zwróciła się o pomoc.

Janusze podróży?

Pod postem podróżniczki pojawiło się kilkaset komentarzy. Niektórzy w niewybredny sposób zarzucili jej skąpstwo i brak klasy. Hejterzy nazywali ją "Grażyną podróży" i "wieśniarą". Nie zabrakło także historii o "śmierdzących jajkach" jedzonych przez współpasażerów.

Na szczęście wiele osób stanęło w obronie kobiety. "Strasznie śmieszne. Kobieta nie chce płacić 150% albo i 200% regularnej ceny za jedzenie, grupa dotyczy tanich podróży i śmiech że chce sobie zrobić kanapki na drogę. Już że pasztet i cebula...wspaniale" - napisała jedna z komentujących post.

Entuzjaści własnego prowiantu dają także rady innym oszczędnym. Radzą np. zabieranie herbaty w torebce i proszenie obsługi o o wrzątek lub zalewanie napoju ciepłą wodą z kranu. Sugerują także, żeby brać ze sobą nie tylko kanapki, ale także kabanosy i inną trwałą żywność. Zapowiadają się kolejne gorące wakacje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (15)