Wyrażanie negatywnych emocji przedłuża życie
Włosi i Hiszpanie, słynący ze swoich gorących temperamentów, żyją średnio o dwa lata dłużej niż bardziej powściągliwi przedstawiciele innych nacji. Takiego odkrycia dokonali niemieccy naukowcy. Marcus Mund i Kristin Mitte z Friedrich-Schiller-Universität Jena w Turyngii przeanalizowali przypadki ponad sześciu tysięcy pacjentów. Okazało się, że ci, którzy tłumili w sobie złość i niepokój, mieli podwyższony puls. Jak twierdzą specjaliści, w miarę upływu czasu, wysokie ciśnienie krwi może prowadzić do rozwinięcia się chorób serca, nerek, a także do powstania nowotworów.
27.12.2012 | aktual.: 28.12.2012 09:35
Włosi i Hiszpanie, słynący ze swoich gorących temperamentów, żyją średnio o dwa lata dłużej niż bardziej powściągliwi przedstawiciele innych nacji. Takiego odkrycia dokonali niemieccy naukowcy. Marcus Mund i Kristin Mitte z Friedrich-Schiller-Universität Jena w Turyngii przeanalizowali przypadki ponad sześciu tysięcy pacjentów. Okazało się, że ci, którzy tłumili w sobie złość i niepokój, mieli podwyższony puls. Jak twierdzą specjaliści, w miarę upływu czasu, wysokie ciśnienie krwi może prowadzić do rozwinięcia się chorób serca, nerek, a także do powstania nowotworów.
Ludzie, którzy nie lubią uzewnętrzniać doznawanych emocji, cechuje szereg zachowań obronnych. Niemieccy badacze przekonują, że w byciu wybuchowym i wyrażaniu negatywnych emocji nie ma nic złego. Wręcz przeciwnie – taki charakter pozwala cieszyć się dłuższym życiem i lepszym zdrowiem.
W wielu kulturach, także w Polsce, powściągliwość jest cechą szczególnie cenioną. Łatwe wpadanie w złość czy bezpośredniość w manifestowaniu własnych odczuć uważane jest zwykle za niestosowne. W życiu zawodowym wybuchowość uznawana jest za przejaw braku profesjonalizmu. W pracy, ale także w innych sferach życia, oczekuje się od nas umiejętności kontrolowania własnego zachowania. Dotyczy to zwłaszcza kobiet.
Tłumienie emocji może mieć jednak poważne reperkusje. Poza tymi, o których wspominają naukowcy z Niemiec, należą do nich także choroby przewodu pokarmowego i depresja. Psychologowie twierdzą, że duszenie w sobie negatywnych uczuć nie tylko jest niezdrowe, ale także – na dłuższą metę – niemożliwe. Maskowanie smutku czy złości prowadzi do nawarstwiania się problemów i sprawia, że coraz trudniej sobie z nimi poradzić. Im dłużej nie dajemy ujścia temu, co nas gnębi, tym trudniej wydostać się z błędnego koła.
Badanie przeprowadzone w 2003 r. przez Uniwersytet w Stanford, wykazało, że powstrzymywanie złości źle wpływa także na relacje z partnerem. Zakłóca i osłabia wzajemną komunikację. Okazywanie uczuć, rozmawianie o nich daje możliwość szybszego i bardziej skutecznego rozwiązywania problemów. W sytuacji, gdy jeden z partnerów nie lubi mówić o tym, co go trapi, trudno jest dojść do porozumienia i naprawić błędy. Empatia w związku jest bardzo ważna, jednak gdy jedna z osób tłumi emocje, zrozumienie jej staje się niemożliwe. A to prowadzi to znacznego rozluźnienia więzi.
Aby dać ujście negatywnym emocjom, nie trzeba wcale wszczynać kłótni czy wybuchać. Każdy powinien znaleźć dogodną dla siebie metodę ich uzewnętrzniania. Ulgę może przynieść spokojna, szczera rozmowa, popłakanie w samotności, długi spacer czy seria głębokich oddechów. Odsuwanie negatywnych emocji na dalszy plan prowadzi tylko do ich kumulacji. Znacznie lepiej stawić im czoła od razu, gdy się pojawiają.
Jest jednak także dobra wiadomość dla tych, którzy nie potrafią tego zrobić. Mimo że ta grupa została uznana za najbardziej narażoną na różne choroby, badacze twierdzą, że jednocześnie lepiej potrafi sobie radzić w procesie leczenia. - Ze względu na swoją potrzebę samokontroli, osoby tłumiące uczucia są bardzo zdyscyplinowane i zmotywowane, by wprowadzić zmiany w swoim stylu życia – twierdzi Marcus Mund, jeden z autorów niemieckiego badania.
Znacznie lepiej jednak nauczyć się wyrażać swoje emocje, także te negatywne. Jak się okazuje, to nie tylko klucz do lepszego zdrowia i dłuższego życia, ale także bardziej udanych relacji z partnerem.
Na podst. „The Daily Mail”, Ehow.com, Izabela O’Sullivan (io/mtr), kobieta.wp.pl