Wyszła zrozpaczona od stylistki rzęs. Musiała błagać o pomoc
Czas spędzony u kosmetyczki powinien dla każdej z nas być przyjemny i relaksujący. Ta kobieta nie spodziewała się, że aplikacja rzęs skończy się dla niej dramatycznie. Efekty mówią same za siebie.
W Internecie aż roi się od ogłoszeń domowych, samozwańczych ekspertek "beauty", które nie mogą się pochwalić żadnym specjalistycznym kursem. Pół biedy jeśli od ekspertki wyjdziemy niezadowolone z efektu, gorzej jeśli kosmetyczka narazi na szwank nasze zdrowie. Taka sytuacja spotkała jedną z amatorek doczepianych rzęs. Nie dość, że efekt był niechlujny, to jeszcze klienta opuściła salon z podrażnionymi oczami.
Kleje bez certyfikatu, rzęsy z Chin
Ceny założenie sztucznych rzęs w renomowanym, warszawskim salonie wahają się od 150-400 zł. Wyszkolone kosmetyczki podkreślają, że na cenę usługi składa się nie tylko żmudna aplikacja, ale także dobrej jakości rzęsy i kleje. Tylko renomowany produkt uchroni nas przed alergią i przedwczesnym wypadaniem rzęs.
Niestety Internet kusi niewiarygodnymi promocjami. Na popularnych platformach można znaleźć oferty przedłużania rzęs zaczynające się już od 50 zł. Zachęcone oszczędnościami kobiety często decydują się na usługę bez dokładnej weryfikacji umiejętności kosmetyczki czy sprawdzenia produktu, na którym pracuje. Takie podejście może niestety prowadzić do problemów: "Mowa tu o poparzeniach rogówki i erozji. Niepowodzenia te są spowodowane brakiem uważności stylistki podczas umieszczania płatków i taśm w okolicy oka, a także niedomykalność powiek, która nie jest korygowana" - pisze na swoim fanpage’u Zofia Jasińska, znana i ceniona stylistka rzęs.
Ekspertka podkreśla także, że niewłaściwie wykonany zabieg może prowadzić do groźnych zakażeń: "(...) przenoszenie bakterii, a nawet wirusów (w tym HSV). Gdy stylistka nie zachowuje zasad higieny pośredniej i bezpośredniej stanowi zagrożenie dla zdrowia klientki" - możemy przeczytać w poście.
Rzęsy jak u lalki
Historia klientki Alyssia Hubbard to dowód na to, jak niebezpieczna może być wizyta u samozwańczej stylistki. Kobieta trafiła do salonu Alyssie z prawdziwym koszmarem zamiast rzęs. Gruba warstwa kleju obciążyła rzęsy, które zaczęły wypadać. Na dodatek oczy klientki były zaczerwienione i łzawiły. Specjalistka miała nie lada zadanie.
Na szczęście dzięki precyzyjnej pracy udało jej się usunąć szpecące rzęsy i pozbyć się toksycznego kleju. Potem zdecydowała się na autorską aplikację. Efekt jest oszałamiający.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne.To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.