Z Pabianic w kosmos. Tę Polkę doceniają na świecie, w kraju nikt o niej nie słyszał
Justyna ma 26 lat i sukcesy, o których wielu doświadczonych pracowników mogłoby pomarzyć. Jako jedna z sześciu osób z Polski trafiła w tym roku na prestiżową listę „Forbesa”, który z całego świata wyłuskał prawdziwe talenty. Czym autorów listy zachwyciła Justyna Barys, młoda biotechnolog z Pabianic?
*Magdalena Drozdek: Trzeba przyznać, że nieczęsto człowiek słyszy, że jest w gronie najbardziej utalentowanych młodych naukowców świata. Jaka była twoja pierwsza reakcja, kiedy dowiedziałaś się, że „Forbes” umieścił cię na liście „30 under 30”? *
Justyna Barys: Tak, to wyjątkowe wyróżnienie. Byłam bardzo zaskoczona, gdy dostałam nominację do listy „30 under 30” w kategorii przemysł i jednocześnie naprawdę zadowolona, że projekt, nad którym pracuję, wzbudził tak duże zainteresowanie. Dostanie się na listę jest niesamowitą szansą na promocję projektu, jak i szansą dla mnie na dalszy rozwój kariery.
Pewnie wielu studentów chciałoby być na twoim miejscu. Praca dla Europejskiej Agencji Kosmicznej to było twoje marzenie?
Marzyłam o tym, by zostać naukowcem. Chciałam pracować nad ciekawymi projektami. Po studiach szukałam doktoratu, ale gdy znalazłam ofertę pracy w ESA jako biotechnolog, to stwierdziłam, że to jest to. Od zawsze interesowałam się astronomią i kosmosem, ale nigdy nie pomyślałam o tym, że mogę znaleźć ofertę pracy zgodną zarówno z moimi zainteresowaniami, jak i wykształceniem. A jednak udało się.
Masz 26 lat i odnosisz ogromne sukcesy. Jaki miałaś plan na siebie?
Zawsze lubiłam się uczyć. Nauka była dla mnie przyjemnością, nie obowiązkiem. Nie byłam typem kujona, który uczy się tylko dlatego, żeby dostać piątkę. Więcej uczyłam się tych przedmiotów, które mnie tak naprawdę interesowały. W liceum przez chwilę myślałam o karierze dziennikarskiej, ale koniec końców postanowiłam aplikować na biotechnologię na Politechnice Łódzkiej.
Chciałaś wyrwać się z małego miasta? Wiesz, w takich historiach często pojawia się motyw „szukania większych możliwości”…
Nie, akurat to nie było dla mnie problemem. Kocham swoje miasto i wracam do niego tak często, jak tylko mogę. Niestety, jeżeli chodzi o karierę naukową, to oczywiście nie miałam wielkich możliwości w Pabianicach.
Jak to się właściwie stało, że trafiłaś do Europejskiej Agencji Kosmicznej w Holandii?
W trakcie studiów szukałam staży, które dałyby mi szansę na znalezienie ciekawej pracy po studiach. Dostałam się na staż w portalu specjalistycznym. Mogłam zobaczyć, jak wygląda praca dziennikarza, o której tak marzyłam. Pisałam artykuły o najnowszych odkryciach w biotechnologii, przeprowadzałam wywiady z naukowcami, jeździłam na konferencje. Na jednej z takich imprez wpadła mi w oko propozycja wykonywania badań do pracy magisterskiej w Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. I udało się, dostałam się. Co prawda było ciężko, bo przez rok musiałam krążyć pomiędzy Łodzią a Warszawą, ale opłacało się. Kilka miesięcy przed obroną pracy magisterskiej wyjechałam na miesięczny staż do Stanów Zjednoczonych. To była niesamowita okazja, żeby poznać zupełnie inne środowisko naukowe. Po obronie pracy jeszcze kilka miesięcy pracowałam w PAN, żeby dokończyć badania. Później szukałam ciekawego doktoratu, a znalazłam jeszcze ciekawszą propozycję pracy w ESA.
*Pewnie wiele osób kojarzy sobie taką pracę z filmami science-fiction. To jak wygląda to twoje życie? Ma coś z hollywoodzkiej produkcji? *
Z filmami science-fiction niestety ma to niewiele wspólnego. Na co dzień pracuję w laboratorium mikrobiologicznym, które wygląda bardzo podobnie do zwykłego laboratorium. Tym, co je wyróżnia, są urządzenia do symulowania mikrograwitacji oraz do prowadzenia eksperymentów w hipergrawitacji. Główne laboratorium naszego projektu znajduje się w Barcelonie, w którym ciągle prowadzone są prace w bioreaktorach.
Czym dokładnie zajmujesz się w Agencji?
Pracuję nad projektem MELISSA (Micro-Ecological Life Support System Alternative). Projekt ma na celu stworzenie mikroekosystemu, który będzie zapewniał astronautom możliwość odzyskiwania jedzenia, wody i tlenu z odpadów organicznych, dwutlenku węgla i minerałów. System ten będzie opierał się na mikroorganizmach, które będą odpowiedzialne za trawienie związków organicznych oraz roślinach wyższych zapewniających redukcję dwutlenku węgla, produkcję tlenu oraz pożywienia. Pracę nad tego typu systemem zostały podjęte, żeby w przyszłości umożliwić ludziom założenie stałej bazy na Marsie czy na Księżycu oraz ograniczenie kosztów związanych z transportowaniem zasobów potrzebnych do podtrzymywania życia.
To wymagająca praca, ale bez problemu znajduję czas na życie towarzyskie. Zostałam zatrudniona na staż Young Graduate Trainee, na który dostało się również około 80 młodych ludzi z całej Europy. Towarzystwa mi nie brakuje.
Są jeszcze jacyś Polacy w holenderskiej siedzibie?
W ESA pracują ludzie praktycznie z całego świata. Głównie są to naukowcy i inżynierowie z Europy. Pracuje tutaj również kilkanaście Polaków, z których kilku jest na takim samym programie stażowym co ja.
*Łatwo było się odnaleźć w środowisku? Kiedyś kobiety traktowano drugorzędnie w pracy nad podobnymi projektami. Wystarczy wspomnieć badaczki z NASA, których dokonania były marginalizowane i dopiero po latach zaczęło się o nich opowiadać. *
Czasy się zmieniły. Muszę przyznać, że na początku byłam naprawdę zestresowana tym, jak to będzie pracować w ESA. Z czasem okazało się, że nie było się czym stresować. W moim zespole ponad połowa osób to kobiety. Moje pomysły traktowane są poważnie, nie mam problemu z komunikacją w grupie.
*Czy to, nad czym pracujecie, ma wpływ na życie zwykłego Kowalskiego z Pabianic? *
Technologie te w przyszłości oczywiście będą wykorzystane głównie w kosmosie. Jednak rozwiązania techniczne, jakie zostały opracowane w trakcie badań nad projektem, wykorzystywane są także tutaj, na Ziemi, m.in. w systemach oczyszczania ścieków.
*Masz swoją ulubioną historię związaną z pracą albo może z samymi badaniami? Powiedzmy, że opowiadasz dziecku bajkę, o czym by była? *
Pewnie o tym, jak zakochałam się w kosmosie... Kiedy miałam osiem lat, razem z tatą obejrzałam pierwszy raz film „Kontakt” Roberta Zemeckisa inspirowany powieścią Carla Sagana o tym samym tytule. Opowiada o pierwszym kontakcie ludzkości z cywilizacją pozaziemską. Mogę śmiało przyznać, że ten film zmienił wiele w moim życiu. Dzięki niemu zaczęłam interesować się astronomią, kosmosem i ogólnie nauką. Główna bohaterka Ellie Arroway była jedyną kobietą w jej środowisku naukowym. Nie poddawała się mimo niepowodzeń, walczyła zawsze do końca i wierzyła w siebie - była dla mnie dużą inspiracją.
Jakie masz plany na przyszłość? Chcesz wrócić do Polski?
Po stażu w ESA planuję zrobić doktorat. Obecnie jeszcze nie wiem gdzie, szukam ciekawej oferty. Jeżeli taka znajdzie się w Polsce – czemu nie? Nawet jeśli zrobiłabym doktorat za granicą, to i tak w przyszłości chciałabym wrócić do kraju.