Za mało Polek się testuje. Ekspertka o alarmującej sytuacji
- Jedną z najczęściej wykrywanych infekcji intymnych jest "królowa chorób" - kiła. Nieleczona może prowadzić do degradacji układu nerwowego, narządów wewnętrznych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Izabela Pazdan.
Zuzanna Sierzputowska, Wirtualna Polska: Tylko trzy na 10 Polek regularnie sprawdza stan swojego zdrowia seksualnego - tak wynika z danych Społecznego Komitetu ds. AIDS oraz Centrum Zdrowia Seksualnego CHEX Chmielna Express. Jakie są główne przyczyny tak niskiego odsetka?
Izabela Pazdan, CHEX Chmielna Express: Choć zabrzmi to cynicznie, odsetek badających się kobiet jest wysoki w dużych miastach, gdzie mamy większą społeczną świadomość. Gdybyśmy odeszły np. od centrum Warszawy w głąb kraju, sytuacja wyglądałaby jeszcze gorzej.
Powodów takiej alarmującej sytuacji jest kilka. Po pierwsze, kobiety rzadziej zmieniają partnera seksualnego, przez co wydaje im się, że choroby przenoszone drogą płciową ich nie dotyczą. Po drugie, mamy różne standardy dotyczące życia intymnego w stosunku do mężczyzn - kiedy ma wiele partnerek, mówi się, że jest samcem, zdobywcą. Kiedy natomiast mówimy o kobietach, nie ma takiej akceptacji dla zmiany, większej liczby partnerów seksualnych, co łączy się ze wstydem i lękiem przed wykonywaniem badań.
Po trzecie, gdy kobiety pójdą do ginekologa i usłyszą, że wszystko jest w porządku, nie wykonują głębszych badań. Gdy zapytamy: "Jakie badania pani wykonywała?", często usłyszymy odpowiedź: "Nie wiem, coś mi pobierał ginekolog". Niestety rzadko są to wymazy z pochwy czy odbytu.
#dziejesienazywo: Czym jest AIDS?
Jak różni się podejście do zdrowia seksualnego wśród kobiet i mężczyzn?
Mężczyźni myślą o swojej seksualności dużo bardziej otwarcie. Po kontakcie intymnym z niestałą partnerką wykonują odpowiednie testy. Kobiety natomiast bardzo rzadko w ogóle o tym pomyślą. Mało tego, są badania mówiące, że istnieją infekcje przenoszone drogą płciową powodujące niepłodność, w kierunku których my, kobiety, w ogóle się nie badamy, a lekarze takich testów nie zlecają. Bardzo duża odpowiedzialność spoczywa na ginekologach.
Czy widzi pani różnice pokoleniowe? Czy młodsze kobiety są bardziej otwarte na badania niż te starsze?
Młodzież dzisiaj jest w ogóle inaczej ustosunkowana i przyzwyczajona do wielu procesów społecznych, bo wyrosła w innej rzeczywistości. W przypadku kobiet 50 plus najczęściej zadawanym pytaniem jest: "Czy ta choroba HIV to jeszcze w ogóle istnieje?". W tym pokoleniu niewielki odsetek osób w ogóle się testuje.
Natomiast młodzież to dwa bieguny. Są tacy, którzy są zainteresowani tematem, mają dużą wiedzę i zaczynają się testować w wieku 19-20 lat. Druga część nie wie, czym w ogóle są choroby weneryczne.
W przestrzeni publicznej dużo mówi się o HIV/AIDS, a to nie jest jedyny problem, który wynika m.in. z unikania regularnych badań. Jakie są inne, najczęstsze konsekwencje zdrowotne nieleczonych infekcji intymnych wśród kobiet?
Po pierwsze, jest HIV. Od wielu lat znaczący procent zakażeń dotyczy mężczyzn, natomiast zmienia się obraz społeczny kontaktów seksualnych. Coraz więcej mężczyzn, którzy mieli dotychczas kontakty seksualne wyłącznie z kobietami, ma również kontakty intymne z mężczyznami, co przekłada się na to, że przenoszą więcej zakażeń na kobiety - również te zamężne lub w tzw. stałych związkach.
W takiej sytuacji spodziewamy się wzajemnej wierności, jeżeli się na nią umówiliśmy. Niestety takie oczekiwania często zawodzą. Wiele osób w takich relacjach w ogóle się nie bada.
Jeśli chodzi o same choroby, najbardziej dominujące w tej chwili są rzeżączka, chlamydia i kiła, które jeszcze kilka lat temu u kobiet były niezwykłą rzadkością. Czasami zdarza się rzęsistek pochwowy. Mamy też inne dolegliwości, np. gardnerella vaginalis, jeżeli występuje wysoka kolonizacja, albo mykoplazma. Lekarze rzadko zlecają testy ukierunkowane na te schorzenia. Niediagnozowane i niebadane, nie zawsze prawidłowo leczone.
Co powinno się znaleźć w takim "pakiecie" badań dla kobiet, które dbają o zdrowie intymne?
Podstawą jest cytologia LBC, czyli tzw. cytologia płynna. Do tego badanie w kierunku HPV - wirusa brodawczaka ludzkiego, którego możemy nabyć nie tylko poprzez kontakt seksualny, lecz także np. poprzez korzystanie z publicznych miejsc sanitarnych, takich jak baseny, jacuzzi czy toalety.
Do tego warto wykonać panel infekcji urogenitalnych lub po prostu wymaz z pochwy, również z odbytu, ponieważ zdarza się, że bytują tam różne patogeny, takie jak np. rzeżączka. Oczywiście obowiązkowo należy wykonać badania w kierunku HIV, kiły i HCV, czyli wirusowego zapalenia wątroby typu C. Jeżeli robimy morfologię raz w roku, zróbmy też te badania.
Do zakażenia może dojść również w długich, stałych związkach?
Zdarzają się sytuacje, że przychodzą do nas osoby w długich, wzajemnie wiernych relacjach z problemem. Na podstawie wywiadu dowiadujemy się, że do zakażenia doszło jeszcze przed tym związkiem, ale nikt tego wcześniej nie sprawdził. Nikt się nie przebadał.
Musimy odczarować myślenie o tym w kategoriach emocjonalno-stereotypowych i podejść do tego zupełnie zwyczajnie - jak do morfologii czy podstawowego dbania o swoje zdrowie i codzienny dobrostan.
Z danych CHEX Chmielna Express wynika, że nieleczone infekcje intymne w 80 proc. przypadków prowadzą do niepłodności, ale też innych poważnych konsekwencji - jakich?
Najpowszechniejszą "królową chorób" jest kiła. Nieleczona może prowadzić do degradacji układu nerwowego. Jej objawy w późniejszych fazach są bardzo nasilone i związane z destrukcją układu nerwowego oraz innych narządów. Leczenie kończy się na oddziale szpitalnym i nie zawsze udaje się ją szybko wyleczyć. Tymczasem w pierwszej fazie choroby, gdy patogen zostanie wykryty szybko, wystarczy tak naprawdę jedna iniekcja.
Kolejna choroba - chlamydia - wnika w różne zakamarki naszego ciała, powodując różne dolegliwości bólowe np. w stawach i degradacje. Często nie wiemy, co się dzieje, a później okazuje się, że to długotrwałe zakażenie chlamydiami. Podobnie jest z rzeżączką.
Rekomendacje dotyczące infekcji przenoszonych drogą płciową są jednoznaczne - trzeba je jak najszybciej wykryć i natychmiast leczyć, ponieważ powikłania są zbyt poważne.
Jakie działania systemowe lub legislacyjne mogłyby realnie poprawić sytuację kobiet w zakresie profilaktyki zdrowia seksualnego?
Przede wszystkim zaczynamy pracę u podstaw, czyli od edukacji zdrowotnej, która jest tylko jednym z elementów edukacji. Dlaczego o tym mówię? Mówimy o nastolatce, która wkrótce przejdzie inicjację seksualną. Potem ta młoda kobieta zachodzi w ciążę.
Coś zaczyna się dziać. Mamy narodowy program NFZ dotyczący badań oraz szczepień w kierunku HPV, bezpłatnych dla kobiet w określonym wieku. Jeżeli jeden z wyników będzie reaktywny lub lekarz wykryje coś podejrzanego, ma to być potwierdzone cytologią LBC.
Jak można zwiększyć świadomość i zaangażowanie społeczne w korzystanie z takich programów profilaktycznych?
Niesamowicie ważna jest edukacja w przestrzeni publicznej. Bardzo dużo mówimy o menopauzie, nowotworach, insulinooporności czy chorobach tarczycy, ale proszę zobaczyć, jak mało jest przestrzeni poświęconej właśnie zdrowiu intymnemu.
Proszę też zauważyć, ile mamy obecnie osób niepłodnych - trwale lub przejściowo. To między 20 a 25 proc. Oczywiście jest wiele przyczyn niepłodności, ale są wśród nich również niewykryte, nieleczone infekcje przenoszone drogą płciową, które powodują zapalenia przydatków czy jąder u mężczyzn. Te zakażenia później się rozsiewają, obejmują stawy, serce, skórę, mogą nawet doprowadzić do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Często zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że przyczyna tej choroby leży w innym miejscu.
Dlatego tak ważne są regularne badania, do których wciąż podchodzimy zbyt lekceważąco. Kiedy raz nic nie wykryjemy, później nie robimy testów w ogóle. Zależy mi na tym, aby to się zmieniło. Świat seksualny się zmienia - mamy coraz mniej kontaktów seksualnych, ale coraz większą liczbę partnerów. Choroby i wszystkie infekcje przenoszone drogą płciową rozwijają się. Potwierdzają to wszyscy profesjonaliści uczestniczący w międzynarodowych konferencjach dotyczących zdrowia seksualnego. Wszyscy obserwujemy wzrosty liczby zakażeń chorobami wenerycznymi.
Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski