Zabawa w zabijanie
Karabiny, pistolety, miotacze ognia czy szable - nawet jeśli plastikowe - nieodłącznie kojarzą się z zabijaniem. Wielu rodziców zadaje sobie pytanie: Czy takie zabawki są odpowiednie dla mojego dziecka?
25.05.2009 | aktual.: 30.05.2010 19:15
Karabiny, pistolety, miotacze ognia czy szable - nawet jeśli plastikowe - nieodłącznie kojarzą się z zabijaniem. Wielu rodziców zadaje sobie pytanie: Czy takie zabawki są odpowiednie dla mojego dziecka? Czy powinienem całkowicie ich zabronić? A może jest jakiś złoty środek?
Zabawki militarne budzą skrajne opinie. Zagorzali przeciwnicy są zdania, że powinny zniknąć ze sklepowych półek. Dziecko bawiąc się nimi, choć tylko w wyobraźni, to jednak rani czy zabija drugą istotę. Ich zdaniem takie zabawy nie uczą niczego poza agresją. Twierdzą, że nie wynikają z wrodzonych skłonności człowieka do zabijania, ale z roli wojownika, w jaką od małego wtłacza się chłopców. W ten sposób umacnia się stereotyp, że muszą wyrosnąć na silnych mężczyzn, którzy nigdy nie płaczą i nie okazują uczuć.
Zwolennicy przypominają, że od wieków chłopcy lubili bawić się w wojnę. I jednocześnie zdecydowana większość z nich nie wyrosła na płatnych zabójców. Nie ma też sensu zabraniać ich dziecku, bo wszystko, co jest zakazane, staje tym bardziej pożądane. Dlaczego chłopcy bawią się w wojnę?
Takie zabawy biorą się z potrzeby bezpieczeństwa. Dzieci są bezbronne, a udając bitwę, wyobrażając sobie, że są w stanie pokonać każdego, stają się wielcy i silni. Poza tym dzieci lubią jasne role, kiedy wiadomo, kto jest dobry, a kto zły. Udając wojnę, najczęściej wcielają się w rolę tego dobrego, który walczy ze złem.
Jeśli zabierzemy dzieciom plastikowe karabiny, prawdopodobnie nie przestaną toczyć walk, tylko użyją do tego patyka, czy innego przedmiotu. Nie zapominajmy, że jeśli pozostałe dzieci na podwórku będą miały zabawki militarne, chłopiec który ma zakaz ich używania, poczuje się wykluczony z zabawy. Dla dziecka bardzo ważni są jego rówieśnicy. Zamiast więc całkowicie zabraniać, lepiej ograniczyć kupowanie plastikowej broni, albo podarować synkowi karabin dopiero wtedy, kiedy sam o to poprosi. Może się bowiem okazać, że dziecko woli grać w piłkę, czy jeździć rowerem, niż biegać z pistoletem - zabawką.
Porozmawiajmy o agresji
O ile zabawa w wojnę sama w sobie nie jest jeszcze zła, to warto zwrócić baczną uwagę na to, czy w jej trakcie nikomu nie dzieje się krzywda, czy są równo rozłożone siły i grupa nie upatrzyła sobie ofiary. Jeśli sytuacja wymknęła się spod kontroli, wtedy natychmiast ją przerywamy i tłumaczymy dziecku, gdzie popełniło błąd. Namawiamy, aby przerosiło kolegę. Zamiast w żołnierza może się też bawić w policjanta, który broni słabszych od siebie.
Warto też wpoić dziecku zasady zabawy. Powiedzieć mu, że z broni nie celujemy do człowieka, ani innych istot. Nie powinno namawiać też innych dzieci do zabawy w strzelanie, jeśli nie mają na to ochoty. Trzeba mówić dziecku, że przemoc jest złem. W późniejszym wieku powiedzieć jaką krzywdą jest wojna. Należy oszczędzić jednak brutalnych szczegółów.
Zainteresowanie dziecka militarnymi zabawkami powinno minąć około szóstego roku życia. Po pierwsze w tym wieku umie już rozładowywać napięcie w inny sposób: rozmową, czy poprzez sport, a poza tym z wiekiem ma coraz więcej zainteresowań. Bywa jednak, że dziecko jest agresywne. Rzadko jednak powodem tej sytuacji są militarne zabawki. Częściej oznacza to, że przeżywa jakieś problemy, np. czuje się zaniedbywane, czy sfrustrowane. Nie radzi sobie z negatywnymi emocjami i napięciem, więc reaguje agresją. Wyrzucenie szpady nie rozwiąże problemu. Trzeba dowiedzieć się, co dzieje się w życiu malucha.