Blisko ludzi"Zaczyna się, gdy zostaję sama. Czuję, że drży mi ciało i sięgam po piwo"

"Zaczyna się, gdy zostaję sama. Czuję, że drży mi ciało i sięgam po piwo"

- Czasem z tej samotności płaczę. Brak mi ciepła mężczyzny, dotyku i milczenia we dwoje. Myślałam, że bycie samą to spokój. Teraz uważam, że żeby być samemu trzeba mieć więcej siły, niż aby być w związku - opowiada Kamila.

"Zaczyna się, gdy zostaję sama. Czuję, że drży mi ciało i sięgam po piwo"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Marianna Fijewska

05.03.2019 16:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Zaczyna się, jak zostaję sama w domu. Nachodzą mnie myśli, że już nigdy nikogo nie znajdę. Czuję, że drży mi ciało. Sięgam do lodówki po piwo, wino, czasem wódkę. Podkręcam muzykę. Czuję narastające napięcie i strach. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić - mówi 28-letnia Justyna. Zdaniem psycholog Moniki Dreger problem lęku związanego z samotnością dotyka wielu młodych kobiet i nie należy go bagatelizować.

Ta cisza jest najgorsza
Klaudia nigdy nie mieszkała z chłopakiem. Od lat jest singielką, niedługo przekroczy trzydziestkę. Gdy zostaje sama, nachodzą ją natrętne myśli: "Będziesz sama do końca życia", "Nigdy nikogo nie znajdziesz". W ciele pojawia się napięcie, z którym ciężko sobie poradzić.

- Najgorsza jest cisza w moim mieszkaniu. Gdy ją słyszę, serce zaczyna mi walić, tak jakby za chwilę miało stać się coś złego. Latają mi ręce i nogi, jestem roztrzęsiona - mówi Klaudia i dodaje, że od niedawna pracuje nad technikami uspokajania się. - Staram się przede wszystkim unormować oddech, później zajmuję się czytaniem albo włączam ulubiony serial. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam sama, bardzo chciałabym kogoś znaleźć - opowiada.

Przypadek Klaudii jest dobrze znany terapeutce Monice Dreger. - Często trafiają do mnie kobiety około trzydziestki, które cierpią z powodu braku partnera. W dzisiejszych czasach to właśnie ten wiek wyznacza nam początek dorosłości, a ludzie zaczynają poważnie myśleć o przyszłości i stabilizacji - tłumaczy ekspertka i dodaje, że wiele kobiet czuje się przytłoczona przez społeczne oczekiwania związane z założeniem rodziny i wyjściem za mąż.

- Moje klientki często powtarzają, że muszą natychmiast wejść w związek, bo czas leci. "Jeśli nie teraz, już nigdy nie stworzę relacji", powtarzają sobie - tłumaczy ekspertka.

Alkohol jako "ratunek"
Ania ma 27 lat. Pół roku temu zakończyła wieloletni związek. Wtedy zaczęły się jej problemy.

- Przez pięć lat mieszkałam z chłopakiem i uwielbiałam te momenty, gdy mogłam być sama. Maseczki, relaks, czas dla siebie… - wspomina i dodaje, że dziś robi wszystko, co może, by uniknąć samotności. – Mieszkam ze współlokatorką i ciągle dopytuję, czy wieczorem będzie w domu. Jeśli ma jakieś plany, ja również staram się wyjść. Nie chcę zostać sama, bo wtedy mnie dopada. Coś ściska w żołądku, a serce wali. Nie umiem się uspokoić - opowiada. W takich chwilach Ania sięga po alkohol albo umawia się z kimś na mieście. Wraca bardzo późno, na drugi dzień spóźnia się do pracy. Często ma kaca.

- Wolę kaca i zmęczenie, niż te godziny w samotności i stres, strach, poczucie zagrożenia. Nie wiem, jak z tym walczyć - żali się kobieta.

Emilia jest po 30-tce. Ona również przyznaje, że od kiedy się rozwiodła, pije znacznie częściej. - Po pracy siedzę sama w domu i nienawidzę tej samotności, ale często nie mam energii, żeby gdzieś wyjść. Nachodzi mnie dziwny stres. Wtedy robię sobie drinka i jest nieco lepiej. Po pracy piję kilka razy w tygodniu, zawsze sama. Gdy gdzieś wychodzę, przyklejam uśmiech i ludzie właściwie nie wiedzą, że nie lubię swojego życia - mówi.

Zdaniem Moniki Dreger każde napięcie, z którym człowiek nie potrafi sobie poradzić, powinno być skonsultowane ze specjalistą.

- Napięcie, które trzeba niwelować alkoholem, jest niepokojące i warto zasięgnąć rady psychologa lub psychiatry. Im wcześniej tym lepiej. Nie ma sensu doprowadzać się do stanu rozbicia psychicznego – podsumowuje.

Z samotności płaczę
Kamila również jest po rozwodzie, kilka miesięcy temu jej były wyprowadził się z domu. Kobieta po rozstaniu adoptowała kota. Jego obecność podnosi ją na duchu, gdy spędza samotne popołudnia. Pomagają jej również rozmowy telefoniczne z przyjaciółmi. Jednak, gdy nie ma się czym zająć, pojawiają się stany lękowe.

- Czasem z tej samotności płaczę. Brak mi ciepła mężczyzny, dotyku i milczenia we dwoje. Myślałam, że bycie samą to spokój. Teraz uważam, że żeby być samemu trzeba mieć dużo więcej siły, niż aby być w związku - opowiada.

Monika Dreger podkreśla, że pragnienie bycia z drugą osobą jest czymś zupełnie naturalnym. - To normalne że lepiej czujemy się w towarzystwie kogoś bliskiego, z kim możemy dzielić się codziennymi problemami - mówi i dodaje, jak ważne jest zadbanie o to, by nie pogrążać się w złym samopoczuciu. - Kobieta, która powtarza sobie: "Nie chcę wracać do pustego domu, znów będę się bała", nakręca swoje stany lękowe - mówi. Zdaniem ekspertki kluczem do lepszego samopoczucia jest zmiana nastawienia.

- Pielęgnowanie lęku jest najgorszym, co można zrobić. Warto po pracy, zamiast wracać do pustego domu, spotkać się ze znajomymi, pójść do kina, na zakupy. Zrobić coś, co przyniesie radość i da rzeczywiste szanse na poznanie kogoś wartościowego - mówi i zaznacza, że największym błędem jest zamartwianie się. - Gdy kobieta powtarza sobie, że nikogo nie znajdzie, jej szanse na stworzenie dobrej relacji rzeczywiście maleją. To działa na zasadzie samospełniającej się przepowiedni - podsumowuje.

Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (28)