Zakochać się w sobie w Toskanii
Wybierając cel wakacyjnej podróży, często kierujemy się baśniowymi zdjęciami z folderów reklamowych. Ale gdy już jesteśmy na miejscu, bywa że czujemy się nieco rozczarowani. Widoki nie są aż tak wspaniałe, morze nie jest tak szmaragdowe, a niebo wcale nie tak błękitne, jak pokazywały to fotografie podkręcone przez zdolnego grafika. Jest jeden wyjątek od tej reguły. To kraina, która wygląda dokładnie tak, jak na pocztówkach i w kalendarzach. Tak samo – a może nawet jeszcze piękniej.
Toskania to bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Wędrując krętymi drogami po tutejszych wzgórzach, za każdym niemal zakrętem natrafimy na widok, który mógłby posłużyć za kadr do pocztówkowego zdjęcia. Tu pole słoneczników, tam winnice, opodal jakaś wysadzana cyprysami droga prowadząca do renesansowej willi, zamku lub kościółka pamiętającego czasy świętego Franciszka.
Miasta, miastka i miasteczka
Najważniejszymi miastami tej krainy są Florencja, Siena, Piza i Lucca. Niegdyś cztery potężne republiki, które przez całe średniowiecze konkurowały ze sobą, nierzadko nawet i zbrojnie. Z czasem przewagę nad sąsiadami zdobyła rządzona przez Medyceuszów Florencja, która do dziś jest największym i najbogatszym miastem regionu. Kolebka renesansu, którą trzeba odwiedzić – na dzień lub na rok, jak kto woli i ile ma czasu. Ci, których męczy wielkomiejski ruch, powinni odwiedzić Sienę, która zachowała swój średniowieczny charakter.
Jeszcze mniejszymi, a przez to i piękniejszymi miastami są położone na południu regionu Montepulciano i Montalcino. Lokowane na szczytach otoczonych winnicami wzgórz, koneserom nieodzownie kojarzą się z najlepszymi winami regionu – brunello oraz vino nobile. Między nimi, na kolejnym wzniesieniu górującym nad najpiękniejszą doliną zwaną Vall d’Orcia, założona została Pienza – miasteczko tak małe, że gdy stoi się przy bramie południowej, widzi się także bramę północną. To miniaturowa kwintesencja Toskanii. Gdyby ktoś miał tylko godzinę, by poznać ten region, powinien przyjechać właśnie tu. To nie jedyna tak urokliwa destynacja – w całej Toskaniitakich miejsc są tysiące. Nie, to nie przenośnia. Szczegółowy przewodnik po miastach, zamkach i klasztorach tego wyjątkowego regionu liczy cztery tomy po minimum 600 stron. A każda z nich to kolejne miejsce warte zobaczenia, w którym trzeba choć na chwilę się zatrzymać…
Kraina pełna niespodzianek
Miejscem, które chętnie odwiedzają wszyscy turyści, jest San Gimignano, nazywane toskańskim Manhattanem ze względu na zachowane tu średniowieczne wieże mieszkalne, które upodabniają miasteczko do dzielnicy drapaczy chmur. Miłośnicy wina przyjeżdżają tu, by spróbować słynnego białego vernaccia. Smakosze pielgrzymują do lodziarni Dondoni, w której podaje się najlepsze lody świata – co udokumentowane jest specjalnym certyfikatem. Standardowa wizytaobejmuje spacer, degustację wina, lody na Piazza della Cisterna, drobne zakupy i pamiątkowe zdjęcia.
Podobnie było i z gośćmi, którym miałem okazję pokazywać to urocze miasteczko. Tak się złożyło, że do San Gimignano trafiliśmy w deszczu. Choć trudno w to uwierzyć, we Włoszech też czasami pada. Gdy na zewnątrz jest zimno, szaro i ponuro, nikt nie ma ochoty na lody czy spacer po średniowiecznych uliczkach. Jedyny pomysł to zwiedzenie kościoła – średniowiecznej świątyni, którą wielokrotnie mijałem, ani razu nie myśląc o tym, by wchodzić do środka. Jak się okazało, podczas słoty wielu turystów wpadło na ten sam pomysł i na przykościelnym dziedzińcu ustawiła się długa kolejka oczekujących na wejście. Stojąc w średniowiecznych krużgankach, zauważyłem malowidło, które natychmiast przykuło moją uwagę. Pamiętałem je z albumów o sztuce włoskiego renesansu. To słynne Zwiastowanie namalowane przez Domenico Ghirlandaio – nauczyciela Michała Anioła. Informacje w przewodniku potwierdziły moje przypuszczenia. Nieświadomi niczego turyści mijali arcydzieło quattrocenta. Malowidło, za które każde muzeum na świecie zapłaciło by wiele milionów! Skąd ono się tu wzięło – w małym miasteczku, przy jednym z kościołów, jakich we Włoszech są tysiące? Odpowiedź jest bardzo prosta: było tu od zawsze. Bo taka jest właśnie Toskania – tu na każdym kroku możemy znaleźć coś unikalnego, wyjątkowego i wybitnego.
Autem i we dwoje
Toskanię powinno zwiedzać się w kameralnej grupie, najlepiej dwuosobowej. Koniecznie własnym środkiem transportu – samochodem lub rowerem, gdy mamy więcej czasu i dużo więcej siły. Podróż trzeba zaplanować na minimum dwa tygodnie. Jeżeli nasz urlop jest krótszy, od razu musimy założyć, że tu wrócimy i resztę toskańskich wspaniałości obejrzymy przy kolejnej okazji.
Planując podróż, trzeba uwzględnić najsłynniejsze miejsca – Florencję, Sienę, Monepulciano czy Pienzę. Ale to dopiero połowa Toskanii! Resztę zobaczymy i poznamy, zatrzymując się w przysiółkach i miasteczkach, które znajdują się między słynnymi turystycznymi ośrodkami. To tam, wśród winnic i cyprysów, przysiadając na kamiennym murku i wsłuchując się w dzwony pobliskiego kościółka, można bez pamięci zakochać się w Toskanii.