GwiazdyZakościelny: jestem normalny

Zakościelny: jestem normalny

Maciej Zakościelny - jeden z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia twierdzi, że jest zupełnie normalny, ale najlepiej zapytać o to jego rodzinę i przyjaciół.

Zakościelny: jestem normalny
Źródło zdjęć: © mw

02.03.2007 | aktual.: 02.03.2007 12:46

Rozmowa z Maciejem Zakościelnym, odtwórcą roli komisarza Brodeckiego w serialu „Kryminalni” i Jana w komedii romantycznej „Dlaczego nie”.

Kim jest Jan, główny bohater komedii „Dlaczego nie”?

Jan to szef agencji reklamowej „Acha” i szuka swojego miejsca w świecie. Jest osobą o silnym kręgosłupie moralnym, ale czegoś mu w życiu brakuje.

Czy jest podobny do Michała z poprzedniej komedii romantycznej „Tylko mnie kochaj”?

Nic podobnego! Na pewno nie będzie takim sztywniakiem... Nie jest z urodzenia „japiszonem”, to normalny facet, który pracuje i żyje w środowisku, do którego nie pasuje. Generalnie zaś cała historia będzie opowiadana z perspektywy głównej bohaterki, Małgosi, w postać której wcieli się Anna Cieślak. Mój bohater będzie znacznie bardziej tajemniczy niż Michał.

Jan uprawia różne sporty ekstremalne: nurkuje, skacze ze spadochronu, lata na paralotni. Jak przygotowywał się pan do tej roli?

Cztery dni uczyłem się latać na paralotni w Szczyrku oraz na motolotni na lotnisku w Bielsku Białej. Przyznam się, że ten sport wzbudził we mnie wiele emocji. Ten sport jest bardzo uzależniony od warunków atmosferycznych i trzeba umieć je właściwie ocenić, inaczej może być niebezpiecznie.

Czy prywatnie uprawiał pan wcześniej któryś z ulubionych sportów Jana?

Robiłem dużo najprzeróżniejszych rzeczy, uprawiałem różne sporty. Dbam o swoją kondycję fizyczną, jest ona mi potrzebna choćby do roli komisarza Brodeckiego. Ale przyznam się, że dopiero przygotowując się do roli Jana zapoznałem się z paralotnią i motolotnią. Lubię adrenalinę, aczkolwiek jest coraz mniej rzeczy, które podnoszą jej poziom w mojej krwi.
Przygotowując się do tej roli udoskonaliłem też swoje umiejętności nurkowania. Wcześniej nurkowałem kilka razy, m.in. w Egipcie, gdzie robiłem to prywatnie oraz „służbowo”, bo na planie serialu „Kryminalni”. Wtedy miałem okazję nurkować w Kanale Żerańskim. Tam już tak fajnie nie było – żadnych kolorowych raf czy ryb, tylko ciemność... Teraz znów było przyjemnie, bo nurkowałem w Hańczy, pięknym podsuwalskim jeziorze.

Nie zastępują pana kaskaderzy?

Wolę sam występować we wszystkich scenach. Czasami, przyznam się, jest to dość ryzykowne. Na planie „Dlaczego nie” na przykład nauczyłem się, jak zakładać i zdejmować pod wodą ekwipunek nurka. Ale ja lubię wyzwania... Niedawno nauczyłem się też jeździć konno, po tym, jak dostałem propozycję udziału w konkursie jazdy konnej dla artystów. Wziąłem sześć lekcji. I wygrałem konkurs... Ale czasami pomoc kaskaderów jest niezbędna.

Jest pan zajęty pracą na planie filmowym, czy w związku z tym komisarza Brodeckiego z „Kryminalnych” czekają ciężkie czasy? Czy znów odejdzie z policji, tak jak to się stało rok temu, gdy pracował pan na planie „Tylko mnie kochaj”?

Zapewniam, że tym razem nic podobnego nie przytrafi się Brodeckiemu. Tak ułożono plan pracy w serialu, że nie koliduje on z zajęciami na planie "Dalczego nie". Na jakiś czas po prostu ciężar w "Kryminalnych" przesunięto na inne postaci.

Okrzyknięto pana największym amantem polskiego kina... Czy nie boi się pan, że zostanie pan zaszufladkowany?

Nie przejmuję się za bardzo tym, co o mnie piszą. Nie zastanawiam się też, czy ludzie kojarzą mnie bardziej z Brodeckim czy też z Michałem.

Jak jest Maciej Zakościelny prywatnie?

Moim zdaniem normalny. Ale o to trzeba byłoby zapytać moją rodzinę i przyjaciół.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)