Zapach mężczyzny – czy może zniszczyć związek?
Alek był idealny, dokładnie taki, jak Asia wymarzyła sobie jeszcze kilka lat temu. Poznali się, kiedy jeszcze chodziła do liceum, potem kontakt się urwał. Na ostatnim roku studiów wyjechała do Anglii podszlifować swój angielski, zaczęli ze sobą mailować.
22.11.2011 | aktual.: 28.11.2011 10:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Alek był idealny, dokładnie taki, jak Asia wymarzyła sobie jeszcze kilka lat temu. Poznali się, kiedy jeszcze chodziła do liceum, potem kontakt się urwał. Na ostatnim roku studiów wyjechała do Anglii podszlifować swój angielski, zaczęli ze sobą mailować. „To trwało pół roku. Nie było dnia, żebyśmy nie wymienili jakiejś dłuższej wiadomości. Potem zaczęliśmy rozmawiać przez telefon. To był dla mnie najważniejszy moment dnia. Układaliśmy sobie nawzajem zagadki, razem jedliśmy śniadanie, piliśmy kawę, chodziliśmy spać” – opowiada Asia.
W końcu on spakował się, kupił bilety i przyleciał na tydzień, żeby ją odwiedzić. Czar prysł. Dlaczego? „Nawet nie wiem, jak mam to wytłumaczyć, żeby nie zabrzmiało idiotycznie. Po prostu jego zapach był zbyt intensywny. Czułam go w całym domu. Nie mogłam tego znieść” – wspomina Asia. I jak się okazuje, nie jest jedyną osobą, która znalazła się w takiej sytuacji…
Mówi się, że kobieta powinna leżeć i pachnieć. Niestety historie wielu pań potwierdzają, że dobrze by było, by niektórzy mężczyźni weszli w tę rolę. Czy zapach rzeczywiście jest tak ważny, że może przekreślić związek? Okazuje się, że tak.
Nawet świece nie pomogły
„Rafała poznałam kiedyś w metrze. To była bardzo romantyczna sytuacja. Siedział naprzeciwko mnie, ja byłam pochłonięta lekturą i nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Kiedy wysiadłam, poleciał za mną i zatrzymał mnie” – wspomina 27-letnia Sylwia z Warszawy. „Powiedział, że jest mu bardzo niezręcznie i przez całą drogę zastanawiał się, czy to nie będzie głupie, ale tak bardzo mu się podobam, że postanowił zaryzykować i spróbować. Zapytał, czy nie poszłabym z nim któregoś dnia na kawę. Zgodziłam się. Był przystojnym i odważnym facetem, spodobało mi się to, że wziął sprawy w swoje ręce” – mówi Sylwia.
Z Rafałem spotykała się przez kilka tygodni. Okazało się, że mają wspólne zainteresowania, lubią te same filmy, książki, mogą razem chodzić na koncerty. W pewnym momencie ich znajomość stała się tak intensywna, że właściwie zaczęli razem pomieszkiwać. I tutaj zaczął się problem. Sylwia uświadomiła sobie, że jest coś, co nie daje jej spokoju: jego zapach.
„Nie chodziło o żadne perfumy czy nawet pot. To naturalny zapach jego skóry działał na mnie jakoś tak źle. Po prostu był bardzo intensywny i czułam go na każdym kroku. Jakoś wcześniej tego nie zauważyłam. W kinie czy na spacerze nie wyczuwałam tego tak intensywnie jak u niego w domu. Właściwie od razu, kiedy przekraczałam próg jego drzwi, uderzał mnie ten zapach” – opowiada.
POLECAMY:
Lubiła spędzać czas z Rafałem, więc postanowiła się nie poddawać. Na początku przymykała oko na te sprawy, z czasem zaczęła szukać jakiegoś rozwiązania. „Ponieważ często zostawałam na noc, przynosiłam swoje rzeczy. Zaczęłam kombinować z zapachowymi świecami, nawet kadzidłem, którego wcześniej nie znosiłam” – opowiada. Niestety nic nie pomagało. „W pewnym momencie zaczęło mnie to tak bardzo drażnić, że już chyba sama szukałam sobie pretekstu, żeby się na niego wkurzyć” - wspomina. W końcu nie wytrzymała i zakończyła tę znajomość.
„Gdy nie pachnie, wiem, że pasuje”
Ania ma 28 lat i od niedawna spotyka się z Łukaszem. Ma jeszcze ten błysk w oku, gdy o nim opowiada. Widać, że to pierwsze miesiące znajomości, która wywołuje tak zwane motyle w brzuchu. „Od początku działał na mnie intensywnie. Właściwie od momentu, kiedy spojrzeliśmy na siebie po raz pierwszy, obydwoje wiedzieliśmy, że coś się wydarzy” – uśmiecha się.
Nie mieszkają razem, ale Łukasz często zostaje u Ani na noc. Lubią razem spędzać czas. „Wiesz, co mi się najbardziej w nim podoba? Że on w ogóle nie pachnie. Przytulam się do niego w nocy i czasem czuję tylko delikatny zapach jego perfum albo żelu pod prysznic i nic poza tym” – mówi Ania.
Twierdzi, że od razu zauważyła ten miły szczegół, bo wcześniej miała różne doświadczenia. „Zdarzało się, że ktoś był świetnym facetem, ale czułam jego zapach za każdym razem, kiedy mnie przytulał czy kiedy spaliśmy w jednym łóżku. Zdarzali się i tacy, po których zawsze prałam pościel, bo nie mogłam potem zasnąć. To nie był jakiś nieprzyjemny zapach, bo tego bym nie zniosła, tylko zbyt intensywny. Do tego stopnia wydawał mi się charakterystyczny, że w środku nocy potrafiłam wstać i wymieniać poduszki, bo źle mi się spało” – dodaje.
Mówi, że nie miało to dla niej aż tak wielkiego znaczenia, żeby kończyła z tego powodu znajomość, jednak prędzej czy później coś się wypalało. „Zanim poznałam Łukasza, tylko raz dwa razy miałam facetów, którzy też nie wydzielali dla mnie żadnego zapachu. I o dziwo to były moje dwa najdłuższe i najważniejsze związki, więc może jednak jest coś na rzeczy. Może to taki znak, że ktoś nam pasuje” – śmieje się.
Ale te kwestię trzeba by już rozpatrywać w kategorii feromonów, a te są niewyczuwalne dla naszego nosa.
Zapach to czy feromony?
„Feromony mają z tym niewiele wspólnego” – mówi Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog. „To chemiczne cząsteczki niewyczuwalne dla nosa. Niosą ze sobą różnego rodzaju komunikaty, między innymi te o zabarwieniu erotycznym – coś na zasadzie wabienia partnera. Istnieje wiele teorii, które głoszą, że dzięki feromonom, zarówno w świecie zwierząt jak i ludzi, mogą się dobierać osobniki, których geny grają ze sobą i dadzą zdrowe, silne potomstwo” – wyjaśnia.
POLECAMY:
„Jednak kwestia zapachu wyczuwalnego dla naszego nosa to zupełnie inna sprawa. Na to, jak odbieramy innych ludzi, wpływa masa czynników. Mówimy ogólnie czy ktoś podoba nam się z wyglądu, jednak na samą fizyczność składa się wiele osobnych czynników: uroda to jedno, ale liczy się też głos, gestykulacja czy zapach właśnie” – kontynuuje seksuolog.
„Dlatego tak często zdarzają się sytuacje: poznajemy kogoś przez Internet, oglądamy jego zdjęcia, rozmawiamy na komunikatorze, wydaje nam się, że wszystko o nim wiemy. Świetnie nam się rozmawia, mamy wiele wspólnych tematów, do tego dana osoba podoba nam się z wyglądu – widzieliśmy wiele różnych zdjęć. Jednak gdy przychodzi do spotkania w świecie realnym, nagle coś się zmienia. Okazuje się, że drażni nas barwa głosu, denerwuje tempo mówienia czy dziwna gestykulacja. Może też się okazać, że nie odpowiada nam zapach, a to bardzo ważne przy wszelkiego rodzaju kontaktach intymnych, nie tylko seksualnych, ale również wtedy, gdy po prostu chodzi o bliskość” – wyjaśnia seksuolog.
Dla ciebie źle, a dla mnie dobrze
Kwestia tego, czy odpowiada nam zapach partnera, jest bardzo indywidualna. Coś, co dla nas jest niewyczuwalne, dla kogoś innego może być irytujące, a dla jeszcze kolejnej osoby – przyjemne.
„Pamiętam taką sytuację sprzed lat” – mówi Sylwia. „Moja mama miała bliską przyjaciółkę, spędzałam z nimi sporo czasu, latem jeździłyśmy całymi rodzinami na wspólne wakacje. Byłam wtedy nastolatką, ona miała synów w moim wieku. Jakoś się dogadywaliśmy. Któregoś dnia mama przyszła do mnie i powiedziała, że już nie może wytrzymać, bo bardzo źle działa na nią zapach męża przyjaciółki. I choć bardzo się z nim przyjaźniła, starała się siadać jak najdalej od niego czy nie jechać tym samym samochodem.”
„Nie rozumiałam tego, bo ja niczego nie czułam. Może odrobinę, ale to na takiej zasadzie, że każdy ma swój zapach i może jego był nieco bardziej intensywny latem, kiedy się spocił, ale nie przeszkadzało mi to. Z kolei żona tego faceta, kiedy tylko on jechał po zakupy czy załatwić coś do miasta, podczas wspólnego urlopu, zawsze brała jego koszulki, przytulała i mówiła, że uwielbia zapach męża. Tak więc każda z nas inaczej to odbierała. Mama nie mogła tego znieść, dla mnie to było obojętne, a przyjaciółka mamy spała z nosem wciśniętym w jego pachę” – śmieje się Sylwia.
Jak widać, nie tylko feromony są w stanie namieszać…
(asz/sr)