Zapytał, ile bierze za godzinę. "Czułam się brudna i winna"
Gwizdanie, słowne zaczepki, oceniające spojrzenia - kobiety codziennie muszą mierzyć się z seksistowskim zachowaniem ze strony mężczyzn. - Przez chwilę czułam się odpowiedzialna za to, że prowokuję ubiorem, ale potem uświadomiłam sobie, że nikt nie ma prawa do komentowania mojego wyglądu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Monika.
- "Taka śliczna i idzie sama. Może dołączę", "Chłop cię z domu wypuścił? Ja bym nie pozwolił", "Nie boisz się tak ubrana wychodzić z domu?" - Monika cytuje komentarze obcych mężczyzn, które słyszy niejednokrotnie, przechadzając się ulicą. - Kilka razy były to dość nachalne zaczepki. Niektórzy panowie chodzili za mną krok w krok - dodaje.
Monika nie reaguje na niestosowne zachowanie przechodniów. Jeszcze do niedawna wzburzała się na podobne komentarze, ale przekonała się, że próba dyskusji przynosi odwrotny skutek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawieszona za dżinsy. Burmistrz oskarża o seksizm
- Wydają się wręcz zachęcani do wyrażania kolejnych opinii dotyczących mojego wyglądu - mówi i podkreśla, że czuje wówczas jednocześnie złość i zmieszanie. Nie jest w tych uczuciach odosobniona.
Z molestowaniem werbalnym mierzy się w Polsce wiele kobiet. Z opracowania "Molestowanie w miejscach publicznych", stworzonego przez Gretę Gober i Joannę Roszak, wynika, że aż 85 proc. respondentek przyznało, że było ofiarami słownej agresji ze strony mężczyzn. Autorki raportu zaznaczają jednak, że zachowania podpadające pod kategorię molestowania w przestrzeni publicznej są w naszym społeczeństwie aprobowane kulturowo.
"Bez zmiany postaw wobec przemocy i przełamania bariery milczenia nie możemy liczyć na jej wyrugowanie z naszej przestrzeni publicznej" - podsumowują.
"Nikt nie przejął się tym, że mężczyźni napastują przerażone nastolatki"
Pierwszy raz z komentarzami o seksualnym charakterze Patrycja Skrzyniarz zetknęła się, gdy miała zaledwie 16 lat. Było ciepłe lato. Szła z ojcem przez miasto. Miała na sobie szorty, bluzkę z dłuższym rękawem, z zamkiem na dekolcie.
- Minął nas mężczyzna w wieku mojego taty. Odwrócił się, zagwizdał i wycedził: "ale bym brał". Na szczęście ojciec od razu zareagował i zrugał przechodnia. Po krótkiej awanturze aż cały dygotał z nerwów. Ja byłam w szoku i czułam obrzydzenie - wspomina.
To niejedyny przypadek, gdy przypadkowy mężczyzna sprawił, że Patrycja poczuła się ze sobą fatalnie. - Mam wrażenie, że przyciągam takie sytuacje od lat - przyznaje, po czym wskazuje, że już jako nastolatka słyszała od dorosłych mężczyzn komentarze o seksualnym charakterze.
- Wracałam z koleżanką z basenu, miałyśmy mokre włosy, ale byłyśmy obie ubrane w spódniczki jeansowe i topy. Stanęłyśmy na przystanku. Nagle podjechał samochód. Pasażer otworzył szybę i zapytał, ile bierzemy za godzinę, śmiejąc się przy tym i mierząc nas wzrokiem. Próbowali zachęcać, żebyśmy wsiadły do auta. Czułam się brudna i winna, że nieodpowiednio ubrałam się na basen - wyznaje.
Kobiecie najtrudniej jest z perspektywy czasu zrozumieć obojętność ludzi. - Masa osób stała razem z nami na przystanku. Zignorowali całe zajście. Nikt nie przejął się, że mężczyźni napastują przerażone nastolatki - dodaje.
Teraz Patrycja nie pozwala innym na przemoc werbalną. Przyznaje, że wciąż zdarzają się jej podobne sytuacje, ale potrafi śmiało postawić granicę. - Zawsze zagorzale dyskutuję z agresorami. Niemal za każdym razem reagują kontratakiem, wyzywając mnie od najgorszych. Jakbym nie miała prawa się bronić, ale za to musiała karnie przyjmować ich "komplementy" - kwituje.
Społeczne przyzwolenie
Adwokatka Aleksandra Wejdelek-Bziuk podkreśla, że kobiety doświadczające przemocy werbalnej lub niewerbalnej w pierwszej kolejności dążą do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Próbują szybko zapomnieć o zajściu i niechętnie zgłaszają takie występki policji.
- Nie zawsze kobieta jest w stanie przeciwstawić się agresji, nawet tej słownej, przez strach. Niemniej jednak bierna postawa przyczynia się do tego, że ww. zachowania pozostają bezkarne - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Jeśli wiemy, kim jest sprawca i chcemy dojść do sprawiedliwości, możemy zgłosić naganne zachowanie organom ścigania - zarówno poprzez wizytę na posterunku, jak i pisemnie - dodaje.
- Nie mówię tu tylko o przemocy werbalnej, ale też znacznie trudniejszych przypadkach. W Polsce wciąż przyzwalamy społecznie na tego typu zachowania, a przecież tzw. catcalling, czyli napastliwe słowa o erotycznym charakterze, mogą prowadzić do stalkingu. Nawet wtedy niełatwo o wszczęcie postępowania wobec sprawcy, nie mówiąc o doprowadzeniu sprawy do końca - podsumowuje.
Od komentarzy po rękoczyny
Ania przez długi czas nie radziła sobie z komentarzami, jakie słyszała na temat swojego wyglądu od obcych mężczyzn. - Jak tylko widziałam grupkę robotników czy nawet mężczyzn od tak stojących i rozmawiających, zawsze przyspieszałam kroku, drętwiałam z nerwów. Miałam w sobie irracjonalny lęk, że coś mi zrobią - mówi w rozmowie z WP.
Gdy ubierała się w letnie ubrania, słyszała na swój temat niewybredne uwagi. - "Seksownie wyglądasz", "Szkoda, że sukienka nie jest jeszcze krótsza" "Jesteś wolna?" - czułam, że jestem sama sobie winna - mówi. Z czasem nabrała pewności siebie, ale nigdy nie zdobyła się na odwagę, żeby zawalczyć o własne prawa.
- Po prostu odpuszczam. Ignorowanie seksistowskich komentarzy jest najlepszą metodą, żeby nie wplątać się w niebezpieczną sytuację. Faceci tylko popisują się przed kolegami, próbują połechtać swoje ego. Staram się sobie tłumaczyć, że mój wygląd nie ma tu znaczenia - dodaje.
Catcalling nie jest niewinnym zjawiskiem dla Pauliny. Ma biust w rozmiarze E i nawet gdy nie stara się go podkreślić ubiorem, przyciąga uwagę otoczenia. - Każde przejście obok grupy mężczyzn wiąże się dla mnie z ogromnym stresem. Nie mogę uspokoić oddechu, nogi się pode mną łamią, mam ochotę się schować - wyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
Paulina przywołuje najgorszą sytuację. Wracała z pracy do domu. Codziennie wybiera tę samą drogę przez park. Pewnego dnia mijała grupę robotników, którzy wymieniali kostkę brukową. Miała na sobie nieco bardziej opięty t-shirt i szorty. Przyśpieszyła kroku, przerażona wizją konfrontacji z mężczyznami. Budowlańcy jednak nie odpuścili.
- "Masz cycki jak donice" - usłyszałam od nich. Cmokali, śmiali się, przyklaskiwali sobie, gdy któryś rzucił równie obleśną uwagę na temat mojego wyglądu. Próbowałam ich ominąć, ale jeden z nich wyskoczył nagle za mną, łapiąc mnie za pośladek. Instynktownie się odwinęłam, popychając go na chodnik. Po wszystkim uciekłam speszona - kwituje ze smutkiem w głosie.
Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl