"Niech wygra najładniejszy". Polki mówią, co myślą o seksistowskich memach
Kampania wyborcza trwa, a w sieci pojawiają się kolejne memy sugerujące, że kobiety głosujące na Rafała Trzaskowskiego kierują się wyłącznie wyglądem kandydata, nie jego programem. – Nie ma żadnych różnic w poziomie wiedzy na tematy polityczne pomiędzy kobietami a mężczyznami – komentuje socjolog Marta Żerkowska-Balas.
08.07.2020 17:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć mamy XXI wiek, seksistowskie żarty nadal mają się świetnie, a tym, którzy się nie śmieją, zarzucany jest brak poczucia humoru.
12 lipca Polki i Polacy wybiorą prezydenta. Z jednej strony coraz więcej mówi się o tym, że w tegorocznych wyborach szczególnie ważne jest to, żeby kobiety poszły do urn i aktywnie rozwija się akcja "Dziewczyny zdecydują", z drugiej pojawiają się w sieci memy sugerujące, że kobiety niewiele mają do powiedzenia w kwestiach politycznych i jeżeli oddadzą głos na Rafała Trzaskowskiego, zrobią to, "bo jest przystojny".
– Na tym ostatnim etapie wyborów chwytamy się bardzo różnych środków po to, żeby zniechęcić wyborców czy wyborczynie oponentów do głosowania. Stwierdzenie, że kobiety głosują na Trzaskowskiego, bo jest przystojny, nie jest poparte żadnymi badaniami – wyjaśnia socjolog Marta Żerkowska-Balas z SWPS.
Są natomiast liczby, które pokazują, jak głosowały Polki w I turze. Z sondażu exit poll Ipsos zrealizowanego dla Polsatu, TVP i TVN wynika, że 42,6 proc. kobiet oddało głos na Andrzeja Dudę, 31,6 proc. na Rafała Trzaskowskiego, 14,6 proc. na Szymona Hołownię, 4,6 proc. Polek zagłosowało na Krzysztofa Bosaka, a 2,3 proc. na Roberta Biedronia.
– Nie ma żadnych różnic w poziomie wiedzy na tematy polityczne pomiędzy kobietami a mężczyznami. W tej chwili mamy jednakowy dostęp do edukacji, jednakowy dostęp do informacji. W badaniach różnice nie są widoczne – podkreśla socjolog.
Polki czują się lekceważone
– Drażni mnie to, że kobiety nadal są lekceważone. Wiesz, ja teraz jestem w ciąży i kiedy powiedziałam, na kogo głosuję, usłyszałam, że od razu widać, jak ciąża odbiera kobiecie rozum – żali się 23-letnia Paulina.
Paulina mieszka w małym miasteczku w woj. mazowieckim. Już w I turze niejednokrotnie słyszała, że nie zna się na polityce, że jest naiwna, że trzeba głosować na Konfederację, bo jedynie oni mają szansę coś zmienić.
– Jestem kosmetyczką, więc stale prześladuje mnie stereotyp "pustaka", który jedynie potrafi malować paznokcie. Nawet w kwestii tegorocznych wyborów. A ja po prostu boję się, że za kilka lat w tym kraju nie będzie się dało żyć. Ceny rosną, ja i mój narzeczony nie zarabiamy mało, a nie stać nas na nic. Jest dramat. Poza tym co chwilę podpisywane są jakieś ustawy niezgodne z moimi przekonaniami. Wybieram mniejsze zło – tłumaczy.
Podobne przekonania ma 22-letnia Aleksandra z Wrocławia, która od dawna jest zaangażowana politycznie. W tegorocznych wyborach będzie pełniła funkcję damy zaufania z komitetu Rafała Trzaskowskiego. Jak podkreśla, to ważne, bo jeśli różnica w wyniku będzie niewielka, warto wyłapać każdą pomyłkę.
– Z jednej strony to tylko mem i faktycznie jest ich sporo odnośnie do urody kandydatów, a z drugiej to zakładanie, że kobiety nie wiedzą kogo wybrać, patrząc na program i debatę, więc będą się kierować wyglądem. Mimo że obecnie mamy już więcej kobiet z wykształceniem wyższym, w studiach humanistycznych to właśnie kobiety wiodą prym – a to przy polityce jest istotne – no i jest więcej kobiet w środowisku lekarskim. Te memy służą temu, żeby ośmieszyć dziewczyny, bo niektórzy nie są w stanie zaakceptować różnicy poglądów, więc muszą się dowartościować w taki sposób – mówi.
Socjolog Marta Żerkowska-Balas tłumaczy, że wygląd kandydata jest istotny zarówno dla głosujących kobiet, jak i dla mężczyzn, jednak nie jest on czynnikiem determinującym nasze ostateczne wybory.
– Wiemy z badań prowadzonych na świecie, że wygląd kandydata ma znaczenie, ale on ma znaczenie zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. To, jak prezydent i pierwsza dama się prezentują, to jest jakiś czynnik, który jest uwzględniany w głosowaniu, lecz nie kluczowy. Zarówno kwestie merytoryczne, jak i emocje wokół poszczególnych kandydatów i ich wypowiedzi mają znaczenie – dodaje.
Marta na co dzień mieszka w Holandii. Wie, że tam takie żarty nie miałyby miejsca. – Jeśli to ma być "nowoczesność" i szacunek dla kobiet, to ja dziękuję – mówi.
Dziwi ją nie tylko to, że ktoś ma odwagę publikować tego typu treści, ale również, że wiele kobiet się z nich śmieje.
– Same siebie poniżają. To dramat. Organizacje kobiece w Holandii podałyby do sądu autora czegoś takiego. Przecież to jest upokarzające – powtarza zaskoczona. Sama ma trzy córki i nie wyobraża sobie, żeby w przyszłości ktoś traktował je w ten sposób.
Andrzej Saramonowicz odpowiada na zarzuty dotyczące seksizmu
Andrzej Saramonowicz udostępnił na swoim profilu na Facebooku jeden z tego typu memów, a po oskarżeniach o seksizm i fali hejtu, jaka na niego spłynęła, postanowił wyjaśnić swoje intencje i wytłumaczyć obserwatorom i obserwatorkom, czym właściwie jest mem.
"Jaki jest nieobciachowy przekaz wyżej wspomnianego mema? Że Trzaskowski jest lepszy od Dudy pod każdym względem. Po co się robi takie memy? By wygrać. Po co Trzaskowski ma wygrać? Także po to, by powstrzymać seksizm tam, gdzie on naprawdę istnieje, czyli w opartej na wulgarnym neokonserwatyzmie polityce PiS-u. Czy tak trudno to zrozumieć?" – napisał.
Reżyser twierdzi, że skuteczność tego typu przekazu jest większa niż rzetelna argumentacja za głosowaniem. Tłumaczy to tym, że post polubiło 4 tys. osób, a rzetelny post na temat festiwalu filmowego w Gdyni zaledwie 96 osób. I choć przecież znowu chciał dobrze, to znowu nie wyszło.
"Nie, nikomu nie trzeba tłumaczyć, czym jest żart. Wiemy, nie jesteśmy idiotkami. Po prostu jest seksistowski. Koniec" – podsumowała jego wypowiedź jedna z obserwatorek.