Od wampa punkowej sceny do mrocznej gotyckiej królowej. Co stanowiło esencję scenicznego wizerunku jednej z najciekawszych osobowości lat 70. i 80?
Znana jest jako Siouxsie Sioux, choć tak naprawdę nazywa się Susan Janet Ballion. Swój artystyczny pseudonim wzięła od nazwy plemienia Indian z Ameryki Północnej. Jak wyznała w jednym z wywiadów, od zawsze nienawidziła kowbojów i nie znosi ich do tej pory.
Dzieciństwo spędziła w Chislehurst, w południowo-wschodniej części Londynu. W przeciwieństwie do wielu rówieśników, nie wspomina dobrze tego okresu. Jej ojciec był odnoszącym sukcesy naukowcem, jednak cierpiał na alkoholizm – przez swój nałóg zmarł na marskość wątroby, kiedy Susan miała 14 lat. Po jego śmierci domem zajmowała się matka - sekretarka.
- Ponieważ moja matka bardzo dużo pracowała, a w domu nie było nikogo, musiałam polegać tylko na sobie – wspominała artystka w wywiadzie z magazynem „Spin” w 1986 roku.
- Od samego początku nie przepadałam za ludźmi. Często rozmawiałam sama ze sobą, albo stojąc na schodach, wcielałam się w rolę Bette Davis (jedna z najsłynniejszych gwiazd Złotej Ery Hollywood – przyp.red.). Zakładałam szpilki swojej mamy, a w dłoni trzymałam biały ołówek, który zastępował papierosa – wówczas uczyłam się palić tak jak Bette Davis. Byłam niezłą dziwaczką, ale w takich chwilach byłam całkiem szczęśliwa – dodała.
Zobacz także:
Od glam rocka do „Kontyngentu z Bromley”
Samotne życie odbiło się na jej zdrowiu. Susan sporo schudła i zaczęła coraz częściej opuszczać szkołę. W wieku 17 lat ostatecznie zrezygnowała z dalszej edukacji – w tym okresie stała się bywalczynią londyńskich klubów gejowskich, odwiedzała również kluby ze striptizem, w których tańczyła jej starsza siostra. Jak podkreślała, to była pewna możliwość ucieczki od dawnego życia.
W tym okresie artystka była pod wpływem fascynacji glam rockiem, która zaczęła się już w wieku 15 lat, kiedy po raz pierwszy zobaczyła w telewizji występ Davida Bowiego. Idole młodości oraz nowi przyjaciele stali się inspiracją dla jej ekstrawaganckiego wizerunku.
- Łaziłam do agencji modelek, nosiłam już wtedy bardzo ostry makijaż w krzykliwych kolorach. Odpowiadano mi, że jestem za chuda i że za mocno się maluję. Interesowały ich wtedy tylko modelki z dużym biustem, o naturalnym wyglądzie. Więc pracowałam w pubach i klubach na West Endzie, jak Valbonne – wyznała.
Przełomem w jej życiu okazał się koncert zespołu Sex Pistols w 1976 roku, na który wybrała się do klubu „100 Club” wraz ze swoim przyjacielem Stevenem Severinem, kompozytorem i autorem tekstów, późniejszym basistą zespołu Siouxsie and The Banshees. Zafascynowani niesamowitą energią muzyków oraz brudnymi gitarowymi brzmieniami punk rocka, stali się członkami grupy fanowskiej Sex Pistols – młodych skandalistów i ekscentryków, nazywanych przez dziennikarzy muzycznych (nazwę wymyśliła Caroline Coon - przyp.red.) mianem „Kontyngentu z Bromley”.
Na zdjęciu: Siouxsie Sioux i Paul Cook, perkusista zespołu Sex Pistols
Punkowi rebelianci
Zbuntowana młodzież z Bromley odcinała się od pokolenia swoich rodziców i dziadków. Byli społecznymi odszczepieńcami, a ich stosunek do świata idealnie pomagała im wyrazić moda. Fryzury miały być jak najbrzydsze, ubrania jak najbardziej skandaliczne i niechlujne. Ich styl stanowił antytezę mody i tak naprawdę powstał z niewiedzy na temat zasad ubierania się.
- Nosiliśmy styl Bowiego i Roxy Music na swój własny sposób. Postrzępiony makijaż Siouxsie był zainspirowany „Mechaniczną pomarańczą”. Sioux jako pierwsza farbowała włosy na wszystkie odcienie bieli. Wszyscy chodziliśmy do salonu Vidal Sassoon ostrzyc się i ufarbować za darmo. Używano nas jako modeli i robiono nam zdjęcia – wspominał młodzieńcze lata Simon Barker, fotograf i dawny członek słynnego „kontyngentu z Bromley”.
- Moje włosy przeszły tyle zmian. Były superkrótkie z farbowanymi pasmami z przodu, potem miałam dłuższe po bokach, zaczesywałam je i farbowałam na ogniste kolory, tak, że efekt przypominał aureolę. Później na czarno-czerwono: po bokach, na krótko z czerwonym pasem. Potem je utleniłam i pamiętam, że nie znosiłam tego, jak wyglądały po bokach, więc po powrocie do domu ścięłam je – i miałam potem superkrótkie, niezgrabnie poucinane blond włosy. Wszystkim brunetkom wydaje się, że chcą być blondynkami – dodała Siouxsie.
Moda ze sklepu Sex
W garderobę, która idealnie pasowała do wizerunku grupy z Bromley, zaopatrywali się w legendarnym butiku Sex, prowadzonym przez projektantkę Vivienne Westwood i Malcolma McLarena. W sklepie, oprócz T-shirtów z prowokacyjnymi hasłami, obcisłych spodni czy creepersów, można było znaleźć sporo ubrań i gadżetów kojarzonych głownie z fetyszystami – kabaretki, mini, obcisłe topy i gorsety odkrywające biust.
- Do sklepu dotarłam jeszcze zanim dowiedziałam się o zespole (Sex Pistols – przyp.red.). Kupiłam tam kabaretki ze złotymi i czarnymi frędzlami. Pamiętam Vivienne. Wyglądała prześlicznie: miała blond włosy i purpuroworóżowe usta. Naprawdę mi się podobała – wspomina swoje spotkanie z brytyjską projektantką Siouxsie Sioux.
Siouxsie szybko została jedną z ikon punkowego stylu. Charakterystyczny wizerunek stał się jej znakiem rozpoznawczym - już w połowie lat 70. stawiała pierwsze kroki na scenie jako początkująca wokalistka ( Siouxsie zadebiutowała we wspomnianym „100 Club” - tej samej nocy, kiedy grali Sex Pistols; na scenie pojawiła się ze Stevenem Severinem, gitarzystą Marco Pirronim oraz perkusistą Johnem Simonem Ritchie, znanym później jako Sid Vicious – przyp. red.).
Tanie prowokacje
Punk niezaprzeczalnie wpłynął na modę, choć bunt, z którego zrodził się ten styl miał w sobie wiele naiwności i głupoty. Przejawem niedojrzałości brytyjskiej subkultury było posługiwanie się swastyką. Używanie tego symbolu stało się nie tyle wyrazem nazistowskiej ideologii co bezmyślnym buntem dla samego buntu.
- Od początku chodziło o postawienie się mamusiom i tatusiom. Nie znosiliśmy starszych ludzi, może nie wszystkich, ale szczególnie tych z przedmieść. Wiecznie przynudzali opowieściami o Hitlerze, mówili „Daliśmy mu popalić”, i jeszcze ta ich triumfalna duma. A my odpowiadaliśmy: „Cóż, a ja myślę, że w zasadzie Hitler wcale nie był taki zły”, i cieszyliśmy się, że ich twarze kompletnie czerwienieją – opowiadała.
- Siouxsie i Sid zachowywali się nierozsądnie, chociaż wiedziałem, że stoi za tym chęć podważenia całego tego gówna z przeszłości, wyczyszczenia kart historii i odnalezienia nowego podejścia, ale to nie działa w ten sposób – skomentował tego rodzaju tanie prowokacje John Lydon (Johnny Rotten z Sex Pistols– przyp.red.).
Ogrody Hong Kongu
Z czasem Siouxsie zaczęła jednak dojrzewać, a wraz z nią rozwijała się muzyka, którą tworzyła. W 1978 roku jej zespół Siouxsie and The Banshees wydał pierwszy singiel „Hong Kong Garden”, który zajął siódme miejsce na brytyjskiej liście przebojów. Energetyczny kawałek, z charakterystycznym wokalem Siouxsie, gitarami i ksylofonem stał się prawdziwym hitem, a wkrótce po nim swoją premierę miała debiutancka płyta zespołu „The Scream”.
Album zdobył pozytywne recenzje. Uwagę dziennikarzy z popularnych magazynów przyciągnęła nie tylko muzyka zespołu, ale również charyzma i wizerunek jego wokalistki.
Z czasem Siouxsie wypracowała swój własny niepowtarzalny styl – jego charakter podkreślały natapirowane czarne włosy, mocny graficzny makijaż oczu oraz czarne ubrania. Mroczny wygląd stał się jej znakiem rozpoznawczym i był inspiracją dla nowej subkultury, alternatywnych gotyckich dziewczyn z londyńskiego klubu Batcave.
Gotycka bogini
Choć Siouxsie Sioux nie działa już tak aktywnie na muzycznej scenie, wciąż pozostaje wierna wizerunkowi, który ukształtował się w czasie jej największej popularności. Jej ostre kolorowe makijaże w stylu Kleopatry, które pokochała już w latach 70. stały się jednym z dominujących trendów wśród artystek muzycznej sceny New Wave w następnej dekadzie. Charakterystyczne natapirowane włosy, które najbardziej kojarzą się z jej osobą, pojawiły się również w wizerunku takich muzyków jak Robert Smith z zespołu The Cure.
To właśnie jej styl okazał się wiodącą inspiracją dla subkultury gotów. Skórzane botforty, kabaretki, skąpe kombinezony, jak również męskie garnitury vintage stały się esencją jej charakterystycznego wizerunku.
- Muzycy przychodzą i odchodzą, ale tym, co zawsze jest stałe, jestem ja. Nie zamierzam nagle stać się kimś bez gustu – wyznała po latach wokalistka.
Większość fragmentów wypowiedzi Siouxsie Sioux pochodzi z książki Jona Savage - "England's Dreaming. Historia punk rocka".