Zebrała w parku słoik niedopałków. Jej celem jest coś więcej niż sprzątanie
Paulina Górska wywołała burzę w mediach społecznościowych pokazując, ile niedopałków zebrała na niewielkim odcinku parkowej ścieżki. Ekoblogerka, która pracuje w Wirtualnej Polsce zdradza nam, jak skutecznie walczyć ze śmieceniem i dlaczego uważa, że warto chwalić się sprzątaniem w internecie.
31.05.2019 | aktual.: 31.05.2019 16:43
Paulina Brzozowska, WP Kobieta: Nazbierałaś słoik pełen petów w parku i pokazałaś go światu. Jaki odzew zebrałaś po publikacji tego posta?
Paulina Górska, ekoblogerka, autorka bloga paulinagorska.com: Zasięg posta na Facebooku i Instagramie to prawie milion użytkowników. Na samym Facebooku było prawie 2 tys. udostępnień i kilkaset komentarzy. Wcześniej nigdy nie wygenerowałam takiego zainteresowania w sieci żadnym ekologicznym tematem. Już 5 minut po publikacji zaczęły pojawiać się pierwsze udostępnienia i już wiedziałam, że to trafi do szerokiego grona odbiorców. Do dzisiaj ten post jest przekazywany dalej i komentowany.
To robi wrażenie. Czy spotkałaś się z hejtem i negatywnym odzewem? Może ktoś zarzucał Ci, że przesadzasz i czepiasz się takich drobiazgów jak niedopałki?
Negatywnych było zaledwie kilka komentarzy. Nie musiałam nawet na nie odpowiadać, bo ludzie sami mnie bronili. Były takie wypowiedzi, które potępiały wrzucanie zdjęć ze śmieciami do sieci. Czyli że ich zdaniem nawet jeśli robisz coś dobrego, to sprowadza się to do robienia szumu wokół siebie a nie bezinteresownego działania.
I jak reagujesz na takie komentarze?
Uważam, że warto się chwalić, kiedy robimy coś wartościowego dla środowiska, dla niektórych to może być inspirujące, aktywizujące. Wrzucając to zdjęcie chciałam coś zakomunikować. Ten słoik jest komunikatem: "Hej, mamy problem, zróbmy z tym coś. Przestańcie śmiecić".
Zobacz też: "Trash challenge". Wirtualna Polska podjęła wyzwanie!
Pojawiały się jakieś kontrargumenty dla twojej akcji?
Kilka osób usiłowało tłumaczyć wyrzucanie niedopałków na ziemię tym, że w miejscach publicznych jest za mało koszy na śmieci. Rozumiem ten argument, ale uważam, że nie uzasadnia wyrzucania niedopałków na ziemię.
Co powinniśmy w takiej sytuacji zrobić? Schować peta do kieszeni?
Jest mnóstwo rozwiązań. W sklepach są dostępne małe, przenośne popielniczki, które możemy nosić w torebce. Można też zawinąć niedopałek w chusteczkę i wyrzucić go w miejscu, gdzie ten kosz na śmieci jest. Opcji jest wiele, trzeba tylko chcieć.
Niedopałki papierosów wydają się nieszkodliwym odpadem, a mimo tego skala zaśmiecenia nimi miast jest ogromna. O jakich statystykach możemy tutaj mówić?
Niedopałek to śmieć, który najczęściej ze wszystkich trafia na ziemię. Rocznie na świecie wypalanych jest 6 bilionów papierosów. Z tego 1/3 ląduje później na trawnikach i chodnikach. Każdy z nas ma jakąś styczność z papierosami. Znamy kogoś kto pali, albo kto palił, czasami sami palimy. Dlatego ten temat dotyczy wszystkich.
Jakie jeszcze śmieci uważamy za "nieszkodliwe", a zalewają nasze otoczenie?
Rzeczą, która bardzo rzuca się w oczy, chociażby w parkach, są łyżeczki plastikowe do lodów. Po weekendzie jest ich mnóstwo. Zwykle to dzieci wyrzucają je na ziemię, ale rodzice też niespecjalnie protestują. Wtedy ja się zastanawiam, gdzie jest ta edukacja i świadomość ekologiczna, której tak bardzo w dzisiejszych czasach potrzebujemy. Globalne ocieplenie, liczba śmieci, która zalewa naszą planetę to ważne tematy, którym trzeba poświęcić czas. I zastanowić się, jak ja, jako konsument, rodzic, pracownik, przedsiębiorca, wpływam na tę rzeczywistość, co ja mogę zmienić w swojej codzienności.
Coś jeszcze przychodzi ci do głowy?
Torebki papierowe i papierowe kubki. Myślimy, że one rozłożą się po 1-2 dniach, bo są z papieru. Na przykład "papierowe" kubki do kawy są często pokryte cienką warstwą plastiku, którą trudno oddzielić od papieru. To, co jest biodegradowalne też czasem potrzebuje specjalnych warunków do rozkładu i wcale nie jest tak, że rozłoży się samo po kilku dniach leżenia na ziemi.
W takim razie, w jaki sposób możemy ograniczyć produkowanie przez nas śmieci?
Wystarczy nosić ze sobą swoje sztućce czy kubek termiczny. Zamiast zamawiać catering dietetyczny w pudełkach, wybierać ten w słoikach, wiem, że w Warszawie w kilku miejscach jest taka opcja. Nawet niepozorne płatki kosmetyczne można zastąpić ich wielorazowymi odpowiednikami, które starczą nam na rok, a my nie wygenerujemy kolejnej sterty śmieci. W każdym obszarze naszego życia możemy wprowadzać zmiany proekologiczne.
To też duża oszczędność dla nas, prawda?
Bardzo duża. Sama rezygnacja z kupna wody butelkowanej to oszczędność nawet 1-2 tys. złotych rocznie.
To robi wrażenie. Świadomość dotycząca ekologii zaczyna rosnąć. Pojawiają się takie akcje jak #codziennie5 i #TrashChallenge, w którym nasza redakcja także wzięła udział. Co myślisz o tego typu inicjatywach?
Uważam, że takie akcje są wspaniałe. Sama też zbieram z rodziną śmieci w lesie. To jest super, bo publikowanie w sieci komunikatu: "patrzcie, posprzątałam śmieci, zobaczcie, ile ich było", zwiększa świadomość ekologiczną. Może ktoś, kto wcześniej śmiecił, zawstydzi się i wyciągnie wnioski. Może jest to utopijne i idealistyczne myślenie, ale uważam, że ma głęboki sens. Lepiej, żebyśmy robili coś takiego, niż nie robili nic.
Uświadamianie innych to twój główny cel?
Moim celem ostatecznie nie jest namawianie ludzi, żeby wyszli z domów z torbami czy słoikami i zaczęli zbierać śmieci. Uważam, że musimy się edukować w temacie ekologii, żebyśmy nie mieli co zbierać. Powinniśmy dążyć do tego, żeby w ogóle nie śmiecić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl