Blisko ludziZerwane relacje, osłabione więzi. Niespodziewane konsekwencje pandemii

Zerwane relacje, osłabione więzi. Niespodziewane konsekwencje pandemii

- Facet wyjechał z Warszawy. Home office wykonywał z domu w innym mieście. Siłą rzeczy nasz kontakt był ograniczony. Gdy zaczęłam dopytywać, o co chodzi, bez żadnego wyjaśnienia zostałam przez niego zablokowana - opowiada Gosia. Nie tylko u niej pandemia wpłynęła na relacje.

Samotność przez popsute relacje z bliskimi
Samotność przez popsute relacje z bliskimi
Źródło zdjęć: © Pixabay
Aneta Malinowska

11.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Według najnowszych badań sondażowych Kantara, w 2020 r. prawie 3 miliony Polaków straciło kontakt z co najmniej jedną bliską osobą. Pandemia, konflikty rodzinne i polityczne oraz problemy finansowe to najczęstsze powody zerwanych więzi. Maria, Małgorzata i Monika opowiedziały nam swoje historie. Ostatnie miesiące wiele zmieniły w ich relacjach z bliskimi.

Przez pandemię żyjemy w ciągłym napięciu. Nawet jeśli nie panikujemy, to wciąż gdzieś z tyłu głowy mamy lęk o zdrowie nasze i naszych bliskich, o pracę, finanse i logistykę codziennych obowiązków.

- Życie w napięciu i stresie zawsze uwidacznia nie tylko nasze słabości, ale też osłabia naszą cierpliwość, łatwiej się irytujemy i wybuchamy - zauważa psycholog Marta Gruhn. - Ponadto sytuacje skrajne zawsze wymagają od nas pewnej refleksji nad życiem, tym, co tak naprawdę ma wartość i jest dla nas dobre – zaznacza specjalistka.

Rzuciła kilka zdań w najgorszym momencie

Być może właśnie to jest ostatnio powodem częściej zerwanych relacji i konfliktów z bliskimi. Maria Niewiadomska z Krakowa od ponad pół roku nie ma stałego kontaktu z wnukami. Jak twierdzi, to zdecydowanie wina pandemii.

- Odkąd wprowadzono lockdown, dzieci i wnuki nie wpadają do mnie – żali się.

Maria od lat leczy się na serce, więc rodzina nie chce jej narażać na infekcję. – Bardzo rzadko też dzwonią do mnie. Dzieci pracują, wnuki uczą się zdalnie. Wszyscy zabiegani przy swoich sprawach – mówi zasmucona emerytka.

Zdarza się, że Maria nie ma kontaktu z rodziną nawet przez 3-4 tygodnie. - Przed pandemią widywaliśmy się co najmniej po 2 razy w tygodniu. Córka przywoziła do mnie dzieci w weekendy, a czasami też pilnowałam ich w tygodniu – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Teraz jak twierdzi, jest zupełnie inaczej: - Czasem dzwonię, rzadziej oni, ale i tak jakoś nie udaje się utrzymywać kontaktów tak jak normalnie.

Marta Gruhn podkreśla, że w tym trudnym czasie powinniśmy w szczególny sposób dbać o relacje, na których nam zależy. Dobrze byłoby również korzystać z dobrodziejstw technologii. - Powinniśmy dzwonić, pisać, dawać wsparcie bliskim nam osobom. Na szczęście pandemia zdarzyła się w czasach, kiedy mamy mnóstwo możliwości na spędzanie czasu ze sobą online – zauważa specjalistka.

Pani Maria korzysta z technologii, ale mimo to bardzo tęskni za wnukami i często zastanawia się, co u nich słychać. Dziś bardzo żałuje, że wiosną pokłóciła się z córką o finanse: - Czasem myślę, że to nie obawa o moje zdrowie, a wielka awantura spowodowała powstanie muru między nami.

Maria nie umie tego teraz naprawić, a córka nie chce zapomnieć słów, które usłyszała od matki. - Nie spodziewałam się, że tych kilka zdań tak źle zostanie odebranych i chyba w najgorszym momencie je rzuciłam. Nie chciałam wtrącać się w sprawy rodzinne córki, jakoś tak wyszło, że zabrałam głos - przyznaje pani Maria.

W takich trudnych i problematycznych kwestiach psycholog radzi, aby konfliktowe sytuacje rozwiązywać od razu. - Szczera rozmowa może zmienić wiele, a jednocześnie koi żal, który nosimy w sobie. Uczmy się szczerej komunikacji, wyrażania swoich uczuć i potrzeb, prośmy o pomoc i wsparcie – namawia Gruhn.

Niestety konflikt w rodzinie pani Marii od miesięcy jest nierozwiązany, mimo że ona żałuje tego, co zaszło i tęskni za wnukami. Nie wie, czy święta spędzi z rodziną.

A te sprzyjają rozwiązywaniu konfliktów. Specjalistka podkreśla, że zwłaszcza w okresie świątecznym dobrze byłoby znaleźć czas na szczerą rozmowę z bliskimi, którzy nas zranili. – Ważne jest, żeby każda ze stron mogła powiedzieć, co ją zabolało, w jaki sposób czuje się zraniona. Dobrze byłoby przeprosić, ale też opowiedzieć o swoich uczuciach i pozwolić się przeprosić.

Jeśli jednak jakaś relacja jest dla nas toksyczna i raniąca, to zakończenie jej i niewracanie już do przeszłości może być najlepszym wyjściem.

Tak właśnie jest u Małgorzaty Wasiak z Warszawy. Doświadczyła w tym roku dużego bólu zadanego przez mężczyznę, z którym wiązała duże nadzieje. Gosia przed pandemią była w nieoficjalnej relacji z kolegą z pracy. Wszystko układało się doskonale, ale niestety pierwszy lockdown zniszczył jej plany.

- Facet wyjechał z Warszawy. Home office wykonywał z domu w innym mieście. Siłą rzeczy nasz kontakt był ograniczony. Gdy zaczęłam dopytywać, o co chodzi, bez żadnego wyjaśnienia zostałam przez niego zablokowana.

Serce jej pękło. Wpadła w depresję. Do dzisiaj ma nadzieję, że któregoś dnia on się odezwie i wszystko wróci do normy. - Jednak z drugiej strony po tylu miesiącach i hektolitrach wylanych łez – nie wiem czy powinnam z nim jeszcze kiedykolwiek rozmawiać – zauważa, podkreślając, że nadal bardzo tęskni.

Dziewczyna zupełnie nie rozumie, co się stało i dlaczego tak ją ten mężczyzna potraktował. - To inteligentny człowiek, myślałam, że z klasą i charakterem, pomyliłam się.

Małgośka jest pewna, że gdyby nie pandemia, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej, nawet jeśli nie byliby razem, miałaby szansę spotkać się i porozmawiać, pandemia jej tą szansę odebrała.

Psycholog radzi, aby korzystać z tego co jest dostępne w tej chwili, czyli z Internetu, który daje możliwość poznawania ludzi właściwie z całego świata. - Możemy też zaangażować się bardziej w relacje, które wciąż mamy. Warto też pomyśleć o tych, które z biegiem czasu wygasły, być może warto odezwać się do dawno zapomnianego kolegi z podstawówki czy liceum – zauważa Marta Gruhn.

Pandemia uwypukliła różnice

Monika Jesionowska z Gdańska przyznaje, że nie utrzymuje ostatnio kontaktu z bratem.

Okazało się, że przyjaciele są dużo bliżsi niż rodzony brat. - Poróżniło nas kilka spraw, które pandemia uwypukliła – opowiada o relacji z bratem. - On i jego narzeczona są zapracowani. Ja też. Mamy inne poglądy polityczne i zupełnie inny status finansowy. Rozjechały nam się wszystkie wspólne płaszczyzny – zaznacza Monika.

Jak twierdzi nigdy za dużo ich nie łączyło, teraz nie łączy nic oprócz więzów krwi. - Nie pokłóciliśmy się o nic. Po prostu drogi nam się od lat, od śmierci rodziców, rozchodziły, aż wreszcie się rozeszły. Dzieli nas spora różnica wieku, 10 lat – może to było od zawsze największym problemem - zawiesza głos zamyślona.

Monika żałuje, ale jak twierdzi nie zastanawia się już nad tym specjalnie: - Kontakt z bratem i jego rodziną nigdy nic dobrego do mojego życia nie wnosił, zawsze czułam się z nimi źle i dawali mi odczuć, że do nich nie pasuję.

Monika zbliżające się święta zamierza spędzić ze swoim partnerem i jego dzieckiem. Ze względu na pandemię i ochłodzone stosunki, nie zamierza spotykać się z rodziną. - Pandemia jest mi pod tym względem na rękę – twierdzi z powagą.

- Każda zmiana w życiu może być początkiem czegoś. Czasem zakończenie pewnych relacji jest konieczne, aby zastąpić je tymi, które będą bardziej wartościowe i zwyczajnie lepsze dla nas – zauważa psycholog.

Komentarze (227)