Zginął w tragicznym wypadku, oni zbierają pieniądze dla jego dzieci
Maciek zginął w ostatni piątek, pływając na kitesurfingu. Zostawił żonę i dwójkę małych dzieci. Przyjaciele zorganizowali zbiórkę, by ich wesprzeć. W niecałą dobę internauci wpłacili ponad 55 tys. złotych. Zakładano, że cała suma, czyli 70 tys., trafi na konto rodziny w ciągu 2 miesięcy.
"Miał zaledwie 33 lata i przynajmniej drugie tyle przed sobą... Przegrał z siłami natury...Ciężko w kilku zdaniach napisać jakim był świetnym gościem, kochającym mężem i ojcem..." - czytamy na stronie zbiórki. Historia poruszyła internautów, którzy jak jedne mąż przelewają mniejsze i większe kwoty. Nie wszyscy znali Maćka, o którym wiadomo, że był pasjonatem sportu i instruktorem sportów wodnych. Razem z żoną prowadził serwis rowerowy, z którego utrzymywali siebie i dzieci: rocznego Kostka i 4-letniefo Kajtka. Uzyskane w zbiórce pieniądze zapewnią chłopcom przyszłość.
Organizatorzy apelują o wsparcie finansowe, a odzew jest ogromny. Do tej pory zebrano przeszło 55 tys. złotych, mimo że zbiórka dopiero co ruszyła. "Maciek odszedłeś tak niespodziewanie. Wypełnienie pustki, którą po sobie zostawiłeś wydaje się wręcz niemożliwe... Na zawsze będziesz w Naszych sercach i pamięci" - piszą przyjaciele zmarłego. W akcję zaangażował znany przedsiębiorca internetowy Michał Sadowski. "Maćka zapamiętam jako najrówniejszego ziomka." - wspomina na Facebooku. Zbiórka ma trwać 70 dni, wszystko wskazuje jednak na to, że skończy się lada moment. Na tę chwilę brakuje niespełna 20 tys. złotych.