Zgodziła się na seks podtrzymujący. "Zaciskałam zęby i szłam do łóżka"

Zgodziła się na seks podtrzymujący. "Zaciskałam zęby i szłam do łóżka"

Czy seks może służyć jako narzędzie do utrzymania związku? / zdjęcie ilustracyjne
Czy seks może służyć jako narzędzie do utrzymania związku? / zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
21.12.2023 18:58, aktualizacja: 21.12.2023 20:08

Czy seks może służyć jako narzędzie do utrzymania związku? Wiele osób decyduje się na intymność tylko po to, aby zaspokoić potrzeby drugiej osoby. Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka, jest zdania, że taka postawa może niestety jeszcze bardziej oddalić od siebie partnerów.

Justyna (imię zmienione - przyp. red.) przez niecały rok była w burzliwym związku.

- Poznałam mojego - na szczęście już byłego - partnera na imprezie u znajomych. Był duszą towarzystwa. Pamiętam, że stał dookoła niego wianuszek dziewczyn, wszystkie wsłuchiwały się w jakąś historię, którą opowiadał. Nie powiem, zrobił na mnie wrażenie - był przystojny, zabawny i wygadany. A jednocześnie nie chciałam dołączać do wpatrzonego w niego grona. I to chyba zrobiło na nim wrażenie - opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

Mężczyzna w końcu sam do niej podszedł. Po chwili rozmowy zaprosił ją na randkę. - Było magicznie. Szybko poczuliśmy do siebie chemię - mamy podobne charaktery, ciągnęło nas do siebie - przyznaje. - Zaczęliśmy się spotykać, a potem już oficjalnie staliśmy się parą.

"Zaciskałam zęby i szłam do łóżka"

Sielanka skończyła się w momencie, gdy Justyna zaczęła mieć problemy zdrowotne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Niby nic się nie działo, ale zaczęłam czuć się coraz gorzej, nie miałam na nic siły i ochoty, coraz częściej odmawiałam też wspólnych wyjść, bo czułam, że mnie to po prostu przerasta. Dopiero po pewnym czasie dotarło do mnie, że miałam nawrót depresji. Kilka lat wcześniej na nią chorowałam i udało mi się wyleczyć pod opieką psychiatry. Wydawało mi się, że to niemożliwe, żeby wróciła, myślałam, że na zawsze mam ją za sobą - mówi.

Jej partner początkowo reagował z irytacją na jej niechęć do imprezowania i spotkań.

- Bardzo nie podobało mu się też, że nie miałam takiej ochoty na seks jak wcześniej. W pewnym momencie, kiedy mieliśmy już poważny kryzys, usłyszałam od niego, że nasz związek będzie miał się znacznie lepiej, jeśli będziemy się częściej kochać. Wtedy rzeczywiście przeszło mi przez myśl, że może ma rację. Wcześniej często uprawialiśmy seks, obydwoje mieliśmy spore libido, czułam, że z mojej winy to się zmieniło. Postanowiłam zmusić się dla dobra związku - dodaje.

Niestety, to była ślepa uliczka. Zbliżenia nie dawały Justynie żadnej przyjemności.

- Przestałam cokolwiek czuć. Podczas seksu odpływałam myślami, nie miałam ochoty na przejęcie inicjatywy, rzadko kiedy byłam odpowiednio nawilżona, co denerwowało mojego partnera. Ale kilka razy po prostu zaciskałam zęby i szłam do łóżka - wyznaje.

Ponieważ to tylko pogarszało jej stan, postanowiła iść do psychiatry. Ten potwierdził jej obawy dotyczące depresji, zapisał leki i polecił psychoterapię.

- Kiedy powiedziałam partnerowi o chorobie, zareagował dużym zaskoczeniem. Zostawił mnie chyba po miesiącu. Nie żałuję, przeciwnie, cieszę się, że nie jesteśmy już razem. To była bardzo toksyczna relacja - podsumowuje.

"Seks podtrzymujący może wiązać się z silnym stresem"

- Uprawianie seksu wyłącznie po to, by podtrzymać związek, może paradoksalnie jeszcze bardziej oddalić od siebie partnerów. W tego typu sytuacjach łatwo jest doświadczyć poczucia instrumentalnego podejścia do samej lub samego siebie i do bliskości. Seks bez ochoty na niego może być też zwyczajnie przykrym doświadczeniem - u mężczyzny mogą wystąpić problemy z erekcją, zaś u kobiety problemy z lubrykacją, co w efekcie może wywołać dyskomfort, lęk i niechęć do kolejnych zbliżeń - wyjaśnia Angelika Szelągowska-Mironiuk, seksuolożka, psycholożka i psychoterapeutka.

Zaznacza też, że "seks podtrzymujący" dla osoby, której jednak zależy jeszcze na związku, może wiązać się z wielką presją i silnym stresem.

- Stosunek bez ochoty na niego, z poczuciem żalu lub złości wobec partnera nie powinien zastępować poważnej rozmowy o przyszłości związku, o wzajemnych oczekiwaniach, a także o emocjach, które obecne są w parze. Zamiast uprawiania "ratunkowego" seksu, warto udać się na konsultacje do terapeuty par lub seksuologa, aby wspólnie ze specjalistą zastanowić się, co w danej sytuacji będzie dla nas najlepsze - dodaje.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta