Bawił Polaków jako Genowefa Pigwa. Skandal zniszczył mu życie

Bronisław Opałko, utożsamiany z kreacją Genowefy Pigwy, przez lata rozbawiał publiczność swoimi występami kabaretowymi. Jednak za kulisami zmagał się z poważnym problemem alkoholowym, który niemal doprowadził go do śmierci.

Początkowo alkohol był dla Opałki sposobem na rozluźnienie przed występami. Z czasem jednak jego uzależnienie pogłębiało się, prowadząc do dramatycznych sytuacji, w których balansował na granicy życia i śmierci.

Przyjaciel artysty, Jan Kozłowski, wspominał, że Opałko dwukrotnie znalazł się w szpitalu w stanie krytycznym. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, a jego waga spadła do zaledwie 39 kilogramów. Jednak za każdym razem, ku zaskoczeniu wszystkich, udawało mu się wrócić do życia.

- Dwa razy zastaliśmy go w szpitalu, kiedy już mówiono, że nie przeżyje. Przywieźli go, krwi nie miał w sobie, ważył zaledwie 39 kilogramów, takie kosteczki. Wszyscy lekarze twierdzili, że on już nie będzie żył. Zamówiliśmy więc mszę, modliliśmy się. To był chyba siódmy dzień, jak ktoś wbiegł do kościoła i powiedział: "Bronek ożył!". Z tej radości to nawet ksiądz z nami pił - wyjawił w "Uwadzie" przyjaciel satyryka, Jan Kozłowski, w 2015 roku.

Opałko zmagał się też z tętniakiem mózgu. Życie uratował mu wtedy francuski chirurg, który przeprowadził skomplikowaną operację.

W poszukiwaniu sposobów na walkę z nałogiem Opałko zdecydował się na uprawę marihuany. Tłumaczył, że rośliny miały mu pomóc w leczeniu alkoholizmu bez konieczności korzystania z usług dealerów.

- Ja ją nazywam "lawendą", pomogła mi w walce z chorobą alkoholową - tłumaczył sam Opałko.

Jednak odkrycie plantacji doprowadziło do jego aresztowania i oskarżenia o produkcję i posiadanie narkotyków. Sąd skazał go na rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz nałożył grzywnę. Opałko podkreślał, że jego intencją było jedynie używanie marihuany w celach leczniczych. Został skierowany na leczenie odwykowe i objęty dozorem kuratora.

Skandal znacząco wpłynął na życie artysty. Opałko zrezygnował z występowania na scenie, a jego żona wraz z córką wyprowadziły się do Warszawy, pozostawiając go w samotności. Artysta przyznał, że trudno mu było radzić sobie z codziennością, gdy wszystko wokół się waliło.

- Zostałem z tym wszystkim sam... Niedawno odeszła ode mnie żona i razem z ukochaną córką wyjechały do Warszawy. Doskwiera mi samotność, nie radzę sobie z życiem (...). Trudno się wygłupiać, jak wszystko wali się na głowę - przyznał dziennikowi "Echo Dnia".

Bronisław Opałko zmarł 18 sierpnia 2018 roku w kieleckim szpitalu, przygotowywał się do operacji kręgosłupa.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne