"Nie chcę tak umrzeć". Po wielodniowym piciu podjął decyzję
"Leżałem na kanapie bez sił, po wielodniowym piciu, po wielu latach picia, pozbawiony już sił i bliski śmierci. Na dworze był piękny, ciepły dzień, a ja ryczałem z bezsilności. Ale tliła mi się głowie jakaś lampka. Chcę żyć" - tak o zerwaniu z nałogiem alkoholowym w sierpniu 2014 roku pisał Borys Szyc. 11 lat później nadal głośno mówi o skutkach uzależnienia.
Borys Szyc od lat jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów. Na swoim koncie ma dziesiątki ról filmowych i serialowych, a także nagrody, które ugruntowały jego pozycję w branży. Jednak poza ekranem zmagał się z problemem, który mógł go kosztować życie. Alkohol był obecny w jego życiu od młodości, a skutki tego nałogu odczuwał przez lata. Dziś, po ponad dekadzie trzeźwości, wraca do tamtego okresu z brutalną szczerością.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szyc: "Przestałem pić alkohol, poddałem się terapii. To był mój problem"
Borys Szyc i moment, w którym musiał powiedzieć "stop"
Pierwsze sygnały, że alkohol staje się problemem, aktor zauważył jeszcze w czasach studenckich.
– Już wiedziałem na studiach, że coś jest nie tak. Miałem 36 lat, jak się ogarnąłem, więc chwilę mi to zajęło – przyznał podczas festiwalu Pol'and'Rock.
Wcześniej zdarzało mu się przesadzić nie tylko na imprezach. W liceum zasypiał pod stołem, w dorosłym życiu tracił prawo jazdy za jazdę po alkoholu, ale nawet to nie było sygnałem ostrzegawczym.
- W ogóle byłem blisko śmierci parę razy. Mam niezłego farta, że miałem wytrzymały organizm. I to wszystko przeżyłem – wspominał w książce "Polska na odwyku". - Kupiłem auto, wynająłem kierowcę, zrobiłem sobie z tyłu barek i jeździłem z kierowcą.
Wcześniej zdarzało mu się po zakrapianej nocy wozić dziecko samochodem.
- To było dla mnie najgorsze upodlenie. Wiesz, woziłem ją autem na kacu. Dopiero po latach się orientujesz, że byłeś o krok od takiej tragedii, której nie dałoby się już odwrócić opowiadaniem o tym, wywiadem, czymkolwiek. Mógłbym już tylko zakończyć życie.
Decydujący moment przyszedł 10 sierpnia 2014 roku. Po kilkudniowym ciągu, leżąc na kanapie, zrozumiał, że zbliża się do końca.
"10 sierpnia 2014 roku podjąłem decyzje,żeby nie pić. Leżałem na kanapie bez sił, po wielodniowym piciu,po wielu latach picia,pozbawiony już sił i bliski śmierci. Na dworze był piękny, ciepły dzień a ja ryczałem z bezsilności. Ale tliła mi się głowie jakaś lampka. Chcę żyć. Nie chcę tak umrzeć. Sonia, mama, Justyna...Moje życie, moje marzenia, pasja, przyjaciele...Naprawdę to wszystko ma się skończyć przez alkohol?" – napisał aktor na Instagramie.
Terapia, która zmieniła wszystko
Powrót do trzeźwości nie był prosty. Aktor przyznaje, że jako "trzeźwy alkoholik" nadal pamięta mechanizmy picia i czasem nawet rekwizyt w ręku potrafi wywołać stare odruchy.
– Trzeźwy alkoholik, który jest trzeźwy nawet osiem lat, doskonale pamięta wszystkie mechanizmy picia. Podnoszę coś do ust, przechylam i przełykam. Chociaż wiem, że jest to rekwizyt, to uruchamia w tobie stare nawyki. Miewałem sny, że piję i budzę się przerażony. Płaci się za to jakąś cenę i trzeba uważać – opowiadał podczas festiwalu Pol'and'Rock.
Ostatecznie zdecydował się na ośmiomiesięczną terapię, którą porównuje do powrotu do szkoły.
"Uczysz się żyć od nowa, rozumieć, co czujesz. Stajesz wreszcie oko w oko ze sobą. I zrzucasz z siebie ogromne brzemię, jakim jest kłamstwo." - wyznał na Instagramie.
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne