Zmęczenie i ból głowy. Kobieta nie spodziewała się, że to symptomy śmiertelnej choroby
Często czuła się przemęczona, doskwierał jej ból głowy, ale tłumaczyła to sobie nawałem obowiązków. Dziś młoda mama, u której wykryto raka jajników, opowiada o tym, jak "wyczuła", że coś jest nie tak i że bardzo chciałaby zobaczyć, jak jej dziewczynki dorastają.
29.09.2017 | aktual.: 29.09.2017 20:10
Kiedy pochodząca z Sydney Caitlin Delaney dowiedziała się, że ma raka jajników, choroba zdążyła rozwinąć się już do trzeciego stadium. Nowotwór długo nie dawał o sobie znać – zaczęło się od lekkich bólów głowy, częstego uczucia przemęczenia. Nie bez powodu rak jajników nazywany jest bowiem "cichym zabójcą".
Kobieta postanowiła przebadać się na możliwość zmian w mózgu, ale badanie fMRI pokazało, że pod tym względem wszystko jest w porządku. Mimo to Cailtin czuła, że jest chora, nie znała tylko źródła tej choroby.
– Miałam taką dziwną wizję podczas badania rezonansem magnetycznym, że mam raka. Ale myślałam, że dramatyzuję – opowiada kobieta w rozmowie z "Daily Mail". Kilka miesięcy później zaczęła odczuwać dziwny ból, który nasilał się podczas stosunku. Nie mogła też znieść jedzenia mięsa czy czekolady, a także picia wina. To wszystko coraz bardziej ją niepokoiło. Cailtin zrobiła dodatkowe badania i jak wspomina, słysząc już sam ton głosu swojego lekarza, zorientowała się, że ma dla niej straszne wieści.
– Nigdy bym nie przypuszczała, że mam raka jajników. Moje życie zmieniło się całkowicie. Miałam uczucie, że obserwuję, jak przytrafia się to komuś innemu, jakbym oglądała film – mówi kobieta. I choć przeżyła szok, w pewnym sensie spodziewała się takiej diagnozy i niemal czuła ulgę, że wreszcie wyjaśniło się, skąd te wszystkie dolegliwości.
Dla Cailtin najstraszniejsza była świadomość, w jaki sposób jej choroba odciśnie się na jej rodzinie – mężu Kevinie i dwóch małych córeczkach, czteroletniej Lilith i dwuletniej Willow. Jej mąż, z zawodu aktor, natychmiast porzucił wszystkie inne zobowiązania, by być przy żonie i wspierać ją w chorobie.
Caitlin jednak najbardziej niepokoiła się o swoje córki. Dziewczynki wiedziały, że ich mama jest chora, lecz nie zdawały sobie sprawy, jak poważny jest jej stan. – Nieszczęśliwie się złożyło, że ich doświadczenie z chorobą sprowadzało się do tego, że w ubiegłym roku do szpitala trafiła ich babcia i już nigdy z niego nie wróciła – opowiada Caitlin. Kobieta nie chciała, by Lilith i Willow bały się, że teraz się to powtórzy.
– Powiedziałam im, że idę do szpitala, ale że z niego wrócę – relacjonuje chora na raka. Wyjaśniła dziewczynkom, szczególnie starszej, że będzie miała operację i że bierze leki. Powiedziała im też, że ma raka, ale ma nadzieję, że on zniknie. Wówczas jej czteroletnia córeczka zaskoczyła ją, odpowiadając, że chce być lekarzem, żeby wyleczyć ją i wszystkich ludzi z raka.
Mimo podjęcia walki, udanej operacji i chemioterapii, stan Cailtin nieustannie się pogarszał, a nowotwór atakował coraz to nowe narządy jej ciała. Dziś 39-latka nadal walczy i mimo że jest to walka nierówna i wyniszczająca, jednocześnie chce uświadamiać innych, że rak jajników nie jest chorobą "starych kobiet".
– Najbardziej boję się tego, że nie zobaczę, jak moje córeczki dorastają – mówi.