ModaZo Nowak, czyli polska „California girl”

Zo Nowak, czyli polska „California girl”

Pracę w modelingu zaczęła dopiero na pierwszym roku studiów. To późno. Ale Zosia (w branży znana jako Zo) Nowak nie żałuje straconych lat. – Jako nastolatka mogłam bez wyrzutów sumienia zjadać czekoladę – żartuje.

Zo Nowak, czyli polska „California girl”
Źródło zdjęć: © Eastnews

Pracę w modelingu zaczęła dopiero na pierwszym roku studiów. To późno. Ale Zosia (w branży znana jako Zo) Nowak nie żałuje straconych lat. – Jako nastolatka mogłam bez wyrzutów sumienia zjadać czekoladę – żartuje. Być może zobaczymy ją na kolejnym pokazie Aniołków Victoria's Secret. Tymczasem 24-latka pojawiła się w najnowszym katalogu linii Pink słynnej bieliźniarskiej marki.

Tata jest teraz Twoim największym fanem, ale to on nie pozwolił Ci zacząć kariery wcześniej, gdy miałaś 15 lat. Nie masz mu tego za złe?
Oczywiście, że nie mam mu tego za złe. Teraz z perspektywy czasu uważam, że miał rację i cieszę się, że tak się wszystko potoczyło.

Zaczęłaś pracę w modelingu dosyć późno. Nie żałujesz straconych lat?

Nie żałuję ani trochę. Powiedziałabym nawet, że się cieszę. Miałam wcześniej normalne życie, takie, jakie moim zdaniem nastolatka mieć powinna. Skończyłam szkołę, uczyłam się języków, a kiedy miałam wolne, spotykałam się z przyjaciółmi i miałam czas na przyjemności. Mogłam też częściej i bez wyrzutów sumienia zjadać czekoladę (śmiech).
Dopiero na pierwszym roku studiów trafiłam do agencji Avant Models, z którą pracuję do dziś. I chociaż uwielbiałam moje spokojne życie przed modelingiem, to za nic nie zmieniłabym tego szalonego zawodu na walizkach.

Czy jako nastolatka miałaś swoją ulubioną modelkę, na której chciałaś się wzorować?

Nie miałam ulubionej modelki. Dla mnie wszystkie były niezwykle piękne i moim marzeniem było stać się jedną z nich: przejść się po wybiegu, wziąć udział w sesji zdjęciowej i przekonać się jak to jest, kiedy wszyscy na ciebie patrzą i cię podziwiają.

Pamiętasz swój pierwszy raz na wybiegu? Bałaś się, czy poczułaś, że to jest właśnie miejsce dla ciebie?

Pamiętam i raczej to jedno z tych przeżyć, których nigdy nie zapomnę. Wcale nie poczułam, że to miejsce dla mnie. Dostałam za duże szpilki i trzęsłam się z przerażenia. Jedyna myśl, która mi wtedy towarzyszyła to: "Tylko się nie wywal...!".

Lepiej czujesz się na wybiegu czy przed obiektywem aparatu?

Wybieg czy obiektyw? Hmm… Chyba wybieram obiektyw i kamerę. Uwielbiam pozować do zdjęć, tworzyć coś pięknego i poznawać przy tym sama siebie.

Jak dziewczyna z niedużego Gniezna czuje się w wielkim mieście – Nowym Jorku, Los Angeles i innych światowych stolicach mody?

Na początku było trudno, ale tak jest zawsze. Nie znasz nikogo, nie wiesz, czego się spodziewać. Teraz to kocham. Mam dużo znajomych i lubię te powroty, szczególnie do Stanów. Nowy Jork jest świetnym miejscem, chociaż nie chciałabym tam mieszkać na stale. Kocham LA. Chyba jestem bardziej w stylu "California girl" (śmiech). Nie ma tam takiego chaosu jak w Nowym Jorku. Czuję się bardziej zrelaksowana - zawsze jest piękna pogoda, mam blisko do plaży, gdzie mogę posurfować lub pobiegać. Mogę też iść na ściankę wpinaczkową lub po prostu zrelaksować się w jednym z ulubionych miejsc w Venice, przy dobrym smoothie. Mają tam tyle świetnych knajpek ze zdrowym jedzeniem!

Do tego raju trafiłaś z kościoła w Gnieźnie, gdzie zauważyła cię dziewczyna, która w twoim imieniu odezwała się do kilku agencji. Masz jeszcze z nią kontakt? To jej w zasadzie zawdzięczasz karierę.

Mowa o Oli. Tak, to prawda, całą tę przygodę zawdzięczam właśnie jej. To ona odezwała się do Avant Models i jeszcze tego samego dnia Gosia Leitner, moja obecna agentka, oddzwoniła do mnie z propozycją spotkania. Wszystko potoczyło się tak szybko! Niestety, dziś z Olą nie mamy takiego kontaktu, jak bym chciała, bo ze mną naprawdę ciężko się teraz umówić. Wiecznie jestem gdzieś w rozjazdach… Znajomi cierpią, ja zresztą też. Jestem tak zajęta pracą, że rzadko bywam w domu, a jak już jestem, to nie sposób wszystkim poświęcić czas. Powinnam chyba zorganizować jakąś imprezę, na którą wszystkich zaproszę. Muszę się z nią koniecznie zobaczyć, bo Ola to bardzo fajna i mądra dziewczyna i jestem jej bardzo wdzięczna!

Twoja kariera potoczyła się błyskawicznie. Trzy lata po rozpoczęciu pracy w modelingu masz już na koncie mnóstwo sukcesów. Który uważasz za największy?

Trudno powiedzieć. Dla mnie sukcesem jest już sam fakt, ze jestem modelką. Podobam się, zapraszają mnie na wspaniałe sesje w egzotycznych miejscach i jeszcze mi za to płacą. Żyć, nie umierać! (śmiech).

Czym jest dla ciebie nagość? Nie masz oporów przed pokazywaniem się tylko w bieliźnie lub pozowaniem bez niej?

To dziwne, bo czasem łatwiej mi jest być pewną siebie na sesji niż w życiu prywatnym. Mimo tego nie pozowałam nigdy całkiem nago i raczej to się nie wydarzy. Pewne rzeczy powinno się zostawić dla siebie, no i oczywiście dla osoby, którą się kocha.

Pojawisz się w nowej edycji „Top Model”, by uczyć uczestników pracy na wybiegu. Jak oceniasz ich umiejętności? Mają szansę powtórzyć twój sukces?

Tak, wystąpię w jednym z odcinków nowej edycji „Top Model”. W tym roku moja agencja Avant Models, jest oficjalnym partnerem programu, a jedną z nagród dla zwycięzcy jest kontrakt z Avant. Jestem już po dwóch dniach zdjęciowych. Sama jestem ciekawa jak to wypadło, bo pierwszy raz brałam udział w takim programie. Niesamowite przeżycie! Miałam okazję porozmawiać przez chwilkę z każdym z uczestników – są bardzo mili i zmotywowani, a to jest klucz do sukcesu. Trzymam za nich kciuki!

Wydajesz się być bardzo sympatyczną i szczerą dziewczyną. Jak radzisz sobie z konkurencją w branży?

Szczerze mówiąc, nie odczuwam już tej konkurencji. Początki były trudne, porównywałam się nieustannie do innych dziewczyn i wydawało mi się, że nie mam z nimi szans. Ale zmieniłam się: jestem bardziej odporna na krytykę i wiem, że każda z nas jest inna i to jest super! Świat byłby nudny, gdyby każda dziewczyna wyglądała tak samo. I nigdy nie będzie tak, że będę się wszystkim podobać. Najważniejsze, że jest sporo osób, które kochają mnie właśnie taką, jaką jestem.

Jak za granicą są postrzegane modelki z Polski?

Wszyscy kochają Polki za granicą. Trzeba przyznać, że nasz kraj naprawdę słynie z pięknych kobiet. Zwykle dziewczyny są odbierane bardzo pozytywnie, bo są profesjonalne i nie boją się pracy, a właśnie z takimi dziewczynami klienci chcą pracować.

Wiek pracujących modelek coraz bardziej się wydłuża. Gdzie widzisz siebie za kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt lat?

Chciałabym popracować jeszcze przynajmniej kilka lat w modelingu. To świetna przygoda, a przy okazji inwestycja w przyszłość. Podróżuję po świecie, odkrywam piękne zakątki, poznaję niesamowitych i inspirujących ludzi. Czego chcieć więcej? Może tylko tego, by mieć obok kogoś, kto wypełniłby pustkę, która czasami towarzyszy samotnemu podróżowaniu…? Nie planuję, nie wybiegam za daleko myślami w przyszłość. Jestem tu i teraz, żyję chwilą. Niech mnie życie zaskoczy!

Rozmawiała Paulina Lipka

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (46)