Gwiazdy"Zostałam pobita we własnym domu". Chociaż doświadczają przemocy, nie chcą odejść

"Zostałam pobita we własnym domu". Chociaż doświadczają przemocy, nie chcą odejść

Wpis Ilony Felicjańskiej z Facebooka dotyczący pobicia wzbudził poruszenie wśród jej fanów. Podejrzewa się, że dokonał tego jej partner, z którym gwiazda tkwi w toksycznej relacji. Mimo to modelka od niego nie odchodzi. Takich kobiet jest więcej. Dlaczego to sobie robią?

"Zostałam pobita we własnym domu". Chociaż doświadczają przemocy, nie chcą odejść
Źródło zdjęć: © Forum
Paulina Brzozowska

03.12.2018 | aktual.: 03.12.2018 13:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Burzliwy związek

"Zostałam pobita, we własnym domu, policjanci nie pokazali mi legitymacji, bo on zadzwonił" – niepokojący wpis pojawił się na profilu Ilony Felicjańskiej w nocy z 2-go na 3-go grudnia. "Jestem zamknięta w mieszkaniu, dostałam telefon" – tak brzmiał ciąg dalszy dramatycznej wiadomości gwiazdy.

Obraz
© Facebook.com

Była modelka związana jest z Paulem Montaną, biznesmenem, który kilka miesięcy temu oświadczył się jej. Ich relacja jest jednak wyjątkowo burzliwa. W kwietniu mężczyzna zdradził Felicjańską, co udokumentowali paparazzi. Wtedy celebrytka wybaczyła partnerowi, tłumacząc kryzys "docieraniem się".

- Nigdy nie twierdziłam, że nasz związek jest łatwy, cały czas się docieramy. Najważniejsze jednak, że oboje jesteśmy przekonani o wyjątkowości naszych uczuć. Kochamy się i chcemy iść razem przez życie, to się nie zmienia. (...) Życie wie najlepiej, co nam zaoferować, a moja kolejna książka będzie o relacjach w związku – mówiła wówczas Felicjańska w rozmowie z WP Gwiazdy.

Chociaż nie ma pewności, że to Montana pobił Felicjańską, wszystko na to wskazuje. Wiele też świadczy o tym, że relacja tej dwójki jest toksyczna i to modelka jest stroną poniżaną. Dlaczego ona i kobiety jej podobne nie odejdą?

"Dobrze, że byłam pijana. Nie czułam bólu"

- W ciągu sześciu miesięcy związku uderzył mnie w twarz, popchnął. Już po dwóch miesiącach zaczęło się psuć. Ja nie wiem, co będzie dalej – zwierza się Ewelina, która żyje z toksycznym partnerem, ale nie zamierza go zostawić. – Nie chciałabym, żeby kiedyś uderzył mnie tak mocno, że będę zmuszona zadzwonić na pogotowie – dodaje. – Kiedy on mnie bije, nadstawiam ręce i nogi. Wolę to, niż twarz – mówi Ewelina.

W podobnej sytuacji jest Małgosia, która mieszka w małej miejscowości pod Warszawą. Jej mąż Daniel bije ją od ślubu. Kobieta nie chce jednak rozwodu.

- Wszystko zaczęło się po ślubie. Jakoś ze trzy miesiące. Poszłam na imprezę z koleżankami z pracy. Były imieniny jednej z nich i chciałyśmy napić się drinka, trochę potańczyć. Nie powiem, lekko się wtedy wstawiłam i wróciłam do domu nad ranem. Może i dobrze, że byłam pijana, przynajmniej nie czułam bólu, kiedy Daniel mnie uderzył. Strasznie się wściekł. Wyzywał mnie, oskarżał o zdradę. To był pierwszy raz, kiedy uderzył mnie w twarz – wspomina kobieta.

- Uznałam to za jednorazową awanturę. W końcu przed ślubem Daniel był prawie święty. Nawet na mnie nie krzyknął. Po incydencie z imprezą, bił mnie coraz częściej. Za spóźnienie po pracy, za brak obiadu w weekend, za krzywe spojrzenie na jego matkę – mówi Gosia.

Na pytanie dlaczego po prostu nie rozwiedzie się z mężem, odpowiada bez zastanowienia. – Kocham go. Kiedy nie robi awantur, jest cudownym facetem. Poza tym, ludzie by nas chyba zlinczowali. W mojej mieścinie rozwód równa się społecznemu samobójstwu. Wolę zacisnąć zęby, niż być na świeczniku – tłumaczy Małgosia.

Uzależnione od agresora

Zdaniem psychoterapeutów i psychologów winny jest tutaj specyficzny typ osobowości, który wpływa na nasze postrzeganie sytuacji. - W diagnostyce istnieje termin "osobowość zależna". W 90 proc. osoby zależne są osobami o niskiej samoocenie, które mają zaburzenia lękowe. Jest to uzależnienie od drugiej osoby, od stanu pobudzenia neurohormonalnego. To także uzależnienie od stanu, w którym się znajdujemy, kiedy jesteśmy zakochani – mówi psychoterapeuta Robert Rutkowski.

Dlaczego nie zauważamy jednak, że wpływ ukochanej przez nas osoby, powoli nas wyniszcza, a w związku otrzymujemy głównie upokorzenie i ból? - Często jest to wynikiem halucynacji pod wpływem fenyloetyloaminy i oksytocyny. To jest uzależnienie od projekcji. Nasza ukochana osoba jest tak naprawdę fatamorganą naszych miłych wspomnień z nią związanych oraz tego, co pamiętamy na przykład z początków związku. My nie kochamy tego człowieka, tylko konkretnie nasze wyobrażenie o tej osobie. A ponieważ jesteśmy odcięci od rozumu przez niesamowite ilości tych neurohormonów, to człowiek nie podejmuje racjonalnych decyzji. Niezbędna jest więc informacja zwrotna kogoś bliskiego: rodzica lub przyjaciela, w ostateczności terapeuty – tłumaczy Rutkowski.

"Zobacz, do czego mnie zmusiłaś"

Niestety bardzo często ofiary przemocy w związku tkwią w relacji, bo uważają, że zaistniała sytuacja to tylko i wyłącznie ich wina. Tak było w przypadku Basi, która rozstała się z agresorem po pięciu latach wspólnego życia. – Tuż po tym, jak mnie uderzył, mówił mi, że to moja wina. Najczęściej padały słowa: "Zobacz, do czego mnie zmusiłaś". Wierzyłam, że gdybym była lepszą partnerką, on by mnie nie bił. Dopiero po pięciu latach udało mi się opuścić ten toksyczny związek. Musiałam chodzić na terapię, żeby zrozumieć, że przemoc wynikała z charakteru mojego faceta, a nie moich zachowań – mówi kobieta.

Potwierdza to również psycholog, Elżbieta Kalinowska. - Przemoc nie wynika bezpośrednio z tego, co robi osoba doznająca jej. Mimo że osoba ta słyszy: "to przez ciebie straciłem panowanie nad sobą, gdybyś robiła (robił) coś inaczej, nie doszłoby do tego" – nie jest to prawda. To jest przeniesienie uwagi z zachowań jednej osoby, na zachowania drugiej. Oznacza to, że sytuacja przemocowa się nie zmieni, jeśli osoba ją stosująca, nie podejmie głębszej pracy nad sobą (nad zmianą swoich przekonań i nad wytrenowaniem umiejętności radzenia sobie z emocjami) – wyjaśnia specjalistka.

Ratunek

Kiedy znamy osobę, która jest w związku z przemocowcem, możemy jej pomóc. Ważne jednak, żeby nie usiłować załatwić niczego "za kogoś". Najlepiej po prostu wysłuchać, zapewnić o wsparciu i chęci pomocy. Wyjaśnić swój punkt widzenia, ale rozumieć też punkt widzenia ofiary. Tylko w ten sposób mamy szansę wyciągnąć kogoś z relacji z agresorem.

Jeśli doświadczasz przemocy w związku i potrzebujesz pomocy, zadzwoń pod numer: 800 120 002 – Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (243)