Blisko ludziŻycie na odległość

Życie na odległość

Życie na odległość
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
16.04.2007 11:41, aktualizacja: 28.05.2010 13:00

Zbudowanie szczęśliwego związku na odległość jest jak sięgnięcie po mistrzostwo świata w miłości. Bo wbrew pozorom, jeśli kochanków dzielą setki kilometrów, to nawet internet i komórki nie załatwią wszystkiego…

Zbudowanie szczęśliwego związku na odległość jest jak sięgnięcie po mistrzostwo świata w miłości. Bo wbrew pozorom, jeśli kochanków dzielą setki kilometrów, to nawet internet i komórki nie załatwią wszystkiego…

O tym, że nawet wielka miłość może nie przetrwać rozłąki, boleśnie przekonała się Joanna z Katowic. Rok temu rozeszła się Maćkiem, który wyjechał do pracy do Warszawy. Wcześniej byli niemal nierozłączni, mieszkali tylko kilka kilometrów od siebie, planowali wspólną przyszłość. Wyglądało na to, że są dla siebie stworzeni. Do czasu…

ZOBACZ RÓWNIEŻ

"Przez trzy lata, jak tylko potrzebowałam, miałam go zawsze przy sobie. Trzeba było rozwiązać jakiś problem? Miałam gorszy humor i chciałam się do kogoś przytulić, pogadać? W takich sytuacjach sama świadomość, że Maciek jest blisko bardzo mi pomagała. Czwarty rok naszego związku zaczął się od rewolucji – Maciek wyjechał do Warszawy. Dostał ciekawą ofertę, chciał się z nią zmierzyć, choć uczciwie muszę przyznać, że nie palił się do wyjazdu. Decyzję podjęliśmy wspólnie. Choć nie wyobrażałam sobie, że wyjedzie, nie mogłam i nie chciałam, go zatrzymywać. Początkowo nic na to nie wskazywało, ale jego wyjazd to był początek końca naszego związku" -wspomina Joanna.

Rozłąka, widzenie się tylko w weekendy, okazało się zbyt ciężką próbą. Joanna bardzo cierpiała z powodu samotności. Nie potrafiła sobie z nią poradzić. – W końcu stwierdziłam, że miłość nie powinna być męcząca. Postanowiliśmy zerwać – wspomina dziewczyna. Choć tę decyzję podjęli już kilka miesięcy temu, wciąż za sobą tęsknią.

Tego typu dramaty stają się udziałem masy Polaków. U progu XXI wieku par żyjących na odległość jest coraz więcej. Wyjeżdżają, bo chcą się realizować, studiować, robić karierę, albo po prostu w swoim mieście nie mogą znaleźć pracy. Setki tysięcy Polaków widzi się ze swoim partnerem tylko w weekendy, albo jeszcze rzadziej. Ta liczba bardzo wzrosła po wejściu Polski do Unii Europejskiej, kiedy do Irlandii, Hiszpanii czy Anglii ruszyła wielka emigracja zarobkowa.

Takich związków, określanych jako LAT (od angielskich słów Living Apart Together), jest mnóstwo także na Zachodzie. Znanym przykładem jest choćby małżeństwo Clintonów. Bill – były prezydent Stanów Zjednoczonych, obecnie jeździ po świecie z wykładami, a między nimi odpoczywa w domu pod Nowym Jorkiem. Jego żona – Hillary – czas spędza głównie w Waszyngtonie, gdzie wypełnia mandat senatora. W najbliższym czasie będą widywać się jeszcze rzadziej, bo pani Clinton stara się o fotel prezydenta USA.

W jednym z wywiadów, Henryka Bochniarz, inny przedstawiciel LAT, prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan" i kandydatka na prezydenta w ostatnich wyborach, pytana o swoje małżeństwo, które od lat funkcjonuje na odległość, odpowiedziała: - Jeśli widzisz się z bliską osobą tak rzadko, szkoda ci czasu na kłótnie z nią, wszystkie złe sprawy odstawia się na bok.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Specjaliści radzą

Podstawową zasadą jest szczerość. Miłe słówka mogą nie wystarczyć! Podobnie, jak w „normalnych" związkach nie możemy ukrywać przed partnerem swoich potrzeb i uczuć. Inaczej będzie w nas narastała frustracja, co prędzej czy szybciej doprowadzi do kryzysu. Musimy nauczyć się rozwiązywać problemy bez osobistego kontaktu. Nie róbmy z kłótni końca świata. Emocjonalne zaangażowanie w rozmowę, które ujawnia się w czasie sprzeczek, oznacza przecież, że partnerowi na nas zależy. Pamiętajmy jednak, że za nic nie możemy ograniczać partnera, atakować go tylko dlatego, żeby zranić drugą stronę.

Zdominowanie partnera nie prowadzi do niczego dobrego!

Inna rzecz: partnerzy nie mogą mieć do siebie pretensji z powodu rozłąki. Decyzja o wyjeździe musi być podjęta przez obie strony, oboje muszą widzieć w niej sens. Inaczej wypominanie wyjazdu będzie powracać i stanie się dyżurnym tematem kłótni.

Poza tym specjaliści są też zgodni w tym, że niestety nie ma jednej uniwersalnej i zawsze skutecznej metody radzenia sobie w takim związku. Wszystko zależy od naszego temperamentu, przyzwyczajeń czy potrzeb. Jeśli ktoś przez długie lata widział się z partnerem codziennie, spędzał z nim każdą wolną chwilę, dzielił się wszystkimi spostrzeżeniami, to jasne jest, że rozłąkę zniesie gorzej, niż osoba, która preferowała luźniejsze związki.

Swoją teorię na ten temat ma znany niemiecki psycholog Michaela Mary'ego. Twierdzi on, że „nie ma jednej recepty skutecznej w każdym przypadku. Musimy wybierać. Warto próbować nowych dróg. Ale cokolwiek wybierzemy musimy być gotowi ponosić konsekwencje naszych wyborów. Pamiętajmy jednak, że pokonywanie ewentualnych trudności wspomaga nasz rozwój".

Jeśli, mimo wszystkich przeciwności losu, związek przetrwa rozłąkę to możemy być pewni – za sobą mamy jedną z najtrudniejszych prób w życiu i teraz może być już tylko lepiej…

ZOBACZ RÓWNIEŻ