Żył przyszłością, planował wspólne wyjazdy z Anią. Jarosław Bieniuk udzielił szczerego wywiadu
"Do czasu choroby Ani żyłem głównie przyszłością. Cały czas myślałem o tym, jak to będzie, gdy skończę karierę. Wyobrażałem sobie, że będziemy mieli z Anią tyle czasu dla siebie, że będziemy jeździć, zwiedzać. To mnie motywowało. Wyszło inaczej, dlatego przesterowałem myślenie i żyję tym, co teraz" - mówi Jarosław Bieniuk w wywiadzie dla portalu WeMen.
09.10.2017 | aktual.: 08.03.2019 14:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W szczerej rozmowie z Moniką Sobień dla portalu WeMen piłkarz wspominał życie z Anną Przybylską, opowiedział o trudnościach w wychowaniu dzieci i dlaczego trudno mu zbudować nowy związek.
"Lubię swoje życie. Kiedy patrzę na nie z perspektywy tych 38 lat, widzę, że spotkało mnie w nim wiele naprawdę dobrych rzeczy. I to dowodzi, że w jakimś sensie jestem farciarzem. Ale spotkało mnie też nieszczęście i jako człowiek nie jestem w tym odosobniony. Wielu ludzi dotykają tragedie. Takie jest życie" - mówił piłkarz.
Bieniuk przyznał, że korzystał i wciąż korzysta z z pomocy psychologów. "Ale to pomoc tylko na zasadzie rozmowy. Podczas spotkania nawet z najlepszym psychologiem na świecie też nie uzyskasz odpowiedzi na pytanie "dlaczego tak się stało?". Na terapii możesz sobie pomóc poznając mechanizmy myślenia, które w traumatycznych sytuacjach zwykle się pojawiają. Kiedy jesteś ich świadom, wiesz jak się bronić, żeby nie wejść w ślepy zaułek. Tylko tyle możesz dla siebie zrobić" - tłumaczył.
6:53
Piłkarz zdradził, jak wygląda jego standardowy dzień. Ze względu na liczne obowiązki budzik dzwoni o 6:53. Dokładnie o tej porze, bo potrzebuje 6-7 minut, żeby się podnieść z łóżka, a chce być na nogach o 7.
"Od tego momentu zaczyna się kołowrót: robię śniadanie, odwożę dzieci do szkoły, jadę do pracy, później obiad, zajęcia dodatkowe dzieci. I tak do wieczora. Dopóki Ania żyła, w naszym domu byłem raczej tym dobrym policjantem. To Ania trzymała rygor. Ale teraz musiałem przejąć tę pałeczkę. Chyba nie jestem surowy, ale staram się być konsekwentny. Na przykład wprowadziłem zasadę, że o godzinie 21 wszystkie telewizory mają być wyłączone i dzieciaki idą spać. Bo inaczej na drugi dzień trudno je dobudzić" - zdradził Bieniuk.
Jarosław Bieniuk i Anna Przybylska doczekali się trójki latorośli: Oliwii, Szymona i Jasia. Piłkarz przyznał, że obawia się o dzieci, które w dużej mierze żyją w świecie wirtualnym. "To mnie smuci, a nawet irytuje, bo chcę żeby żyli tu i teraz, a nie posługiwali się wyłącznie Facebookiem, Instagramem, emotikonami i grami komputerowymi. Gdybym zgodził się na to, żeby korzystali z tego tyle, ile chcą, to przez cały dzień nawet na chwilę nie wyszliby z domu" - mówił.
Przyznał, że swobodniej czuje się w kontaktach z chłopcami, ale by sprostać wychowaniu nastoletniej córki, zasięga rady u znajomych. Wierzy, że sobie poradzi. Zaznaczył też, że jest rodzicem, który umie przyznać się do błędu, przeprosić dziecko, jeśli zrobi coś nie tak. Tak też buduje bliskość.
"Oliwia ma 15 lat, mogę z nią już iść na koncert, spędzić czas trochę po dorosłemu. Z Szymonem mamy wspólne tematy związane ze sportem, a Jaś to jeszcze taki przytulak. Do każdego dziecka inny kod dostępu" - wymieniał sportowiec.
Walka z paparazzi
Rodzinę Bieniuka wciąż nękają natrętni paparazzi, którzy, choć od śmierci jego partnerki minęły już trzy lata, nie przestają interesować się piłkarzem i jego dziećmi. "Gdy Ania żyła, cały czas wystawali, nękali nas. To oczywiście nie znaczy, że odpuścili. Ale raczej łapią nas podczas spaceru, powiedzmy przypadkowo. Ciekawe, że ja czasami ich nie zauważam, ale Oliwia ma taki zmysł, tak jest na nich wyczulona, że wypatrzy każdego, wszędzie ich rozpozna. Bywa, że idziemy, ja nikogo nie widzę, a ona zwraca mi uwagę: tato, zobacz, to oni" - opowiadał i zaznaczył, że już z tym nie walczy.
"Walka z nimi jest bezsensowna. Bo nawet jeżeli eliminuję któregoś sądownie, to zaraz na jego miejscu pojawia się kolejny. Oczywiście nie lubię tych sytuacji, to jest nieprzyjemne i krępujące. Ostatnio paparazzi złapali nas na spacerze, a później poszli za nami do w kawiarni i robili nam zdjęcia non stop. Podszedłem w końcu i powiedziałem im: "Macie już tyle zdjęć, dajcie nam chociaż zjeść w spokoju".. Na szczęście odpuścili. Staram się nie denerwować tym wszystkim. Przyjmuję to jako naturalną schedę po popularności Ani" - powiedział.
Jeszcze nie pora na trwałą relację
Wiele kontrowersji w mediach wzbudzał związek Jarosława Bieniuka z 26-letnią Martyną Gliwińską z Gdyni. Kilka dni temu znowu zrobiło się o niej głośno, po tym jak w rocznicę śmierci Przybylskiej, opublikowała na Instagramie post, w którym wyraziła żal, że panie nie miały okazji się poznać. W najnowszej rozmowie Jarosław Bieniuk jednak twierdzi, że obecnie z nikim się nie spotyka.
"Przez jakiś czas spotykałem się z kimś, ale uznałem, że na razie to nie ma sensu. Trudno mi jest nawiązać bliską relację, bo mam trójkę dzieci, pracę i mało czasu na budowanie związku. Oczywiście w perspektywie całego życia nie chciałbym zostać sam w czterech ścianach. Kiedyś dzieci dorosną, pójdą w świat. Samotność to nie jest fajna opcja na starość. Ale staram się nie planować za bardzo do przodu. Życie mnie tego nauczyło" - mówi.
Dbasz o siebie na co dzień? Sprawdź rabaty na stronie Elnino Parfum kody rabatowe.