Gwiazdy4 „jeźdźców apokalipsy” – antidotum dla związku

4 „jeźdźców apokalipsy” – antidotum dla związku

4 „jeźdźców apokalipsy” – antidotum dla związku
Źródło zdjęć: © 123RF
03.06.2013 11:28, aktualizacja: 09.08.2018 11:53

Czterech jeźdźców relacyjnej apokalipsy, czyli sygnałów, które są symptomem lub zapowiedzią kłopotów w związku, to krytycyzm, pogardliwość, postawa obronna i odcinanie się. Wg badań Johna Gottmana, szczególnie niebezpieczne jest pogardliwe odnoszenie się partnerów wobec siebie.

Czterech jeźdźców relacyjnej apokalipsy, czyli sygnałów, które są symptomem lub zapowiedzią kłopotów w związku, to krytycyzm, pogardliwość, postawa obronna i odcinanie się. Wg badań Johna Gottmana, szczególnie niebezpieczne jest pogardliwe odnoszenie się partnerów wobec siebie. Pojedyncze tego typu zachowania jeszcze nie zapowiadają końca świata, ale nagromadzenie negatywnych odczuć i myśli często staje się spiralą w dół.

Konflikty są nieuchronne w każdej relacji. To normalna część życia. Okazuje się, że to wcale nie liczba konfliktów wpływa na stabilność i jakość relacji, a to, co się dzieje po tym, gdy wystąpią. Innymi słowy - jak wygląda zarządzanie konfliktem i godzenie się po nim.

Pierwszym krokiem jest rozpoznanie, z którym apokaliptycznym stylem mamy do czynienia. Następnie można podjąć działania zaradcze.

Krytycyzm

Częstym nawykiem jest gromadzenie przewinień drugiej strony, z czego łatwo wyciągać krzywdzące generalizacje w rodzaju "ty zawsze/nigdy". Krytyka dotyczy specyficznego zachowania, a krytycyzm atakuje osobę jako taką. Antidotum to wyrażanie krytyki bez obwiniania. Chodzi o to, by powiedzieć o swoich uczuciach i potrzebach, a nie skupiać się na winie drugiej osoby. Za każdą skargą kryje się niezaspokojona potrzeba, jednak często lubimy wyrażać ją ogólnikowo i w negatywny sposób. W ten sposób nie dajemy jednak szansy na jej zaspokojenie - krytycyzm wzbudza poczucie krzywdy i nikomu już nie zależy na dbaniu o potrzeby partnera. Powiedzenie o swoich potrzebach bywa trudne (bo związane jest z otwarciem się i odsłonięciem czułych punktów), ale umożliwia partnerowi odniesienie się to konkretnej potrzeby.

Zamiast: "Jesteś taki samolubny, zawsze gadasz tylko o sobie".

Lepiej: "Czuję, że nie mam miejsca w naszej rozmowie. Możemy pogadać o moim dniu?"

Postawa obronna

Taka postawa, jak sama nazwa wskazuje, służy temu, by obronić siebie, swój obraz, swoje poczucie niewinności, swoją rację. Zachowywanie się jak niewinnie oskarżony ma służyć odparciu postrzeganego ataku oraz często przeniesieniu winy na drugą osobę. Problem polega na tym, że postawa obronna realnie przed niczym nie chroni, a zazwyczaj powoduje nakręcanie się spirali konfliktu. Nie dochodzi do zajęcia się problemem, a zaczyna się rozgrywka dotycząca winy i przerzucania odpowiedzialności.

Antidotum to przyjęcie odpowiedzialności, nawet jeśli jest ona tylko częściowa. Potrzeba posłuchać faktycznego komunikatu, a nie tylko automatycznie reagować na słowa. Wymaga to często pracy nad postrzeganiem intencji drugiej osoby - często, przy częstych konfliktach, parter zaczyna być traktowany jak wróg, a nie jak przyjaciel, który wyraża swoje potrzeby. Kontynuując dialog z poprzedniej części, odpowiedź obronna (prawdopodobna szczególnie w przypadku pojawienia się krytycyzmu) mogłaby wyglądać następująco:

"Wcale nie gadam tylko o sobie, po prostu opowiadam ci o sobie. Przecież mówiłaś, że chcesz, żebym opowiadał o tym, co u mnie w pracy. A poza tym, to ty tak cicho siedzisz i czekasz na zaproszenie do rozmowy ode mnie!".

Wzięcie odpowiedzialności mogłoby wyglądać tak:

"Wiesz co, masz trochę rację, tak bardzo mnie podekscytował mój dzień, że zapomniałem zapytać, co u ciebie" .

Pogardliwość

Jest to rozmawianie w poczuciu wyższości czy bycia lepszym. Przejawy mogą być pozornie niewinne (bierna agresja), takie jak złośliwość czy sarkazm, mogą też być brutalne i agresywne - wyzywanie, umniejszanie, wyśmiewanie, kpienie, szyderstwo, itd. Co ciekawe, samo przewracanie oczami jest już uznawane za pogardliwą postawę - choć wydaje się dość niewinne, faktycznie jest przejawem uznania drugiej osoby co najmniej za idiotę.

Pogardliwość to najpoważniejszy sygnał mówiący o tym, że relacja jest w złej kondycji. Pogardliwe odnoszenie się do partnera niesie ze sobą przekaz, że on/ona wzbudzają w nas wstręt, a to uniemożliwia jakiekolwiek rozwiązywanie problemów. Nie mówiąc o tym, że poczucie bliskości i wspólnoty leży w gruzach. Takie nastawienie jest efektem piętrzących się negatywnych myśli dotyczących partnera i relacji.

Antidotum jest budowanie postawy szacunku i doceniania. Nie jest to łatwe, szczególnie, gdy spirala negatywności jest już nakręcona. Wymaga to powstrzymania się od nawykowych reakcji, a często potrzebna jest głęboka praca nad chęcią pojednania. Jednak nawet najdrobniejsze gesty docenienia drugiej osoby, pochwalenia czy uznania są istotne.

Odcinanie się

Pojawia się, gdy osoba ma wrażenie, że sytuacja ją przerasta. Gottman twierdzi, że antidotum jest nabranie umiejętności uspokojenia siebie na poziomie fizjologicznym. Często konflikt eskaluje, bo żadna ze stron nie umie się zatrzymać, ostatecznie jedna eksploduje, a druga zapada się w sobie. Pierwszym krokiem jest przerwanie tej spirali i zatrzymanie zaognionej dyskusji. Warto dać znać partnerowi, że na ten moment czujesz się przytłoczony i potrzebujesz przerwy. Niech ona potrwa około 20 minut, bo tyle mniej więcej potrzebuje ciało, by spadło pobudzenie.

Istotne jest, by w trakcie przerwy unikać myślenia w rodzaju "słusznego oburzenia" (Nie muszę tego już znosić) czy "niewinnej ofiary" (Dlaczego ona się zawsze mnie czepia?). Ten czas najlepiej poświęcić na rozładowanie napięcia (np. sport czy inna aktywność) czy zrelaksowanie (np. słuchanie muzyki). Gdy partnerzy wrócą do rozmowy po takim czasie (a ważne jest, by do niej wrócić, inaczej będzie to unikanie problemu a nie jego rozwiązywanie), łatwiej jest porozmawiać spokojniej i bardziej rzeczowo.

Powyższe pomysły są oczywiście bardzo ogólnymi wskazówkami. Gdy konflikty eskalują, para często potrzebuje pomocy w formie konsultacji czy psychoterapii dla par, bo im samym trudno jest wyjść z destrukcyjnych wzorców. Taka praca wymaga też często sporego wysiłku, dobrej woli, budowania świadomości, zaangażowania i nadziei na zmianę. Czasem łatwiejsze wydaje się zrezygnowanie ze związku.

Jeśli w relacji istnieje problem przemocy, fizycznej czy psychicznej, to zdecydowanie trzeba najpierw się nim zająć. Aby to zrobić, zmianą muszą być zainteresowane obie strony. Gdy jeden z partnerów chce polepszenia relacji, a drugi zupełnie nie widzi, że jest jakiś problem, zazwyczaj trudno jest cokolwiek zmienić w ramach tego związku.

Tekst: Joanna Boj

(jb/sr), kobieta.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także