Alexi Lubomirski robił Meghan i Harry'emu zdjęcia narzeczeńskie i ślubne. Zdradza kulisy
Fotograf z polskimi korzeniami miał zaszczyt współpracować z książęcą parą i zdecydował się opowiedzieć, jak wyglądały ich sesje zdjęciowe, których efekty potem podziwiał cały świat.
19.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:12
Lubomirski, w którego żyłach płynie polska krew (tata - polski książę, matka - Peruwianka), jest bardzo ceniony w swojej branży. Fotografował największe hollywoodzkie gwiazdy i najwyraźniej fanką jego talentu była również Meghan Markle. I odezwała się do niego, gdy przyjęła oświadczyny księcia Harry'ego.
Alexi Lubomirski – fotograf Meghan i Harry'ego
Celem spotkania było umówienie narzeczeńskiej sesji zdjęciowej w Londynie. Do chwili publikacji fotografii nikt nie miał pojęcia, że zakochana para wybrała właśnie Alexiego Lubomirskiego.
Kiedy oficjalne zdjęcia przyszłych Sussexów obiegły świat, padło pytanie, czy ta sama osoba wykona również zdjęcia ślubne. Alexi tak przypadł do gustu Harry'emu i Meghan, że rzeczywiście znów zaprosili go do współpracy. Nie była ona jednak usłana różami.
Fotograf musiał stosować się do odgórnie narzuconych mu zasad. Nie mógł zrobić wielu rzeczy, które normalnie wydarzyłyby się w czasie takiej sesji. I dlatego nie było szans choćby, żeby pokazać wygłupiających świeżo poślubionych małżonków czy ich pocałunków. – Nie możesz pozwolić, by się całowali, nie możesz pozwolić, by krzyczeli i biegali po ogrodzie i oczywiście musisz uchwycić pierścionek zaręczynowy. Ale myślę, że to właśnie w tych wytycznych realizuje się cała kreatywność – opowiadał "The Evening Star" Alexi.
Mało tego, na zrobienie dostał jedynie trzy minuty. Było to pilnowane przez oficera Pałacu. – Patrzył na mnie, mówiąc: "Wkrótce będziemy musieli ich stąd zabrać", a ja powtarzałem: "Ok, ok, po prostu usiądźcie na tych schodach", po czym oni… dosłownie upadli na nie, śmiejąc się. Patrzyli na siebie, jakby chcieli powiedzieć: "Boże, naprawdę jesteśmy już małżeństwem!"– zdradził kulisy jednej ze słynniejszych sesji świata.
Lubomirski przyznał, że po wszystkim się rozpłakał – tak bardzo mu zależało, żeby wszystko poszło dobrze, a jednocześnie był bardzo zestresowany.