Anhedonia – gdy tracimy radość życia
Awans w pracy przyjmujesz z obojętnością? Przestałaś cieszyć się zapachem kawy w niedzielny poranek? Nie masz już ochoty uprawiać kwiatków na balkonie? Utrata radości z życia, zwana anhedonią, to psychiczna dolegliwość, która dotyka coraz więcej Polaków.
05.03.2014 | aktual.: 08.08.2018 11:36
Awans w pracy przyjmujesz z obojętnością? Przestałaś cieszyć się zapachem kawy w niedzielny poranek? Nie masz już ochoty uprawiać kwiatków na balkonie? Utrata radości z życia, zwana anhedonią, to psychiczna dolegliwość, która dotyka coraz więcej Polaków. Nieleczona może przerodzić się w głęboką depresję.
- Już nie pamiętam, co to jest radość. Staram się dostrzegać w swoim życiu kolory, ale bez powodzenia – przyznaje Beata, trzydziestoparoletnia mieszkanka Krakowa. Od czasów młodości jej wielką pasją było zbieranie płyt muzycznych. Uzbierała ogromną kolekcję, która ostatnio pokrywa się kurzem. - Czasem nawet nabieram ochoty na przesłuchanie jakiegoś albumu, ale po dwóch, trzech piosenkach wyłączam sprzęt, bo chce mi się płakać – opowiada kobieta pracująca w dużej firmie i odnosząca spore sukcesy zawodowe.
Jednak premie i awanse też nie cieszą Beaty. - Po co mi pochwały czy pieniądze? Nie kupię za nie szczęścia, choć wielokrotnie próbowałam poprawić sobie humor buszując w sklepach – dodaje.
Beatę doskonale rozumie aktorka Olga Bończyk, której przyjaciółka również cierpi na anhedonię. - Udało jej się zrealizować marzenie życia – otworzyć restaurację. Doprowadziła ten projekt do takiego momentu, że wystarczyło przekręcić klucz, otworzyć drzwi, wpuścić gości i zacząć wydawanie fantastycznych potraw, które świetnie gotuje. Okazało się, że zatrzymała się na etapie otwarcia drzwi. Powiedziała, że dalej nie da rady, nie ma na to siły. Wycofała się z tego – opowiada aktorka.
- Gdy coraz bardziej zbliżała się do tego punktu – otwarcia restauracji, czyli tego, co powinno dać jej największą radość, szczęście, co powinno pozwolić jej rozwinąć skrzydła, gdzie powinna zacząć gotować i cieszyć ludzi swoim gotowaniem, zwinęła skrzydła i zanurkowała pod wodę – twierdzi Olga Bończyk.
Depresyjne nastroje towarzyszą też znanej piosenkarce Kasi Kowalskiej, która napisała nawet utwór o wszystko mówiącym tytule „Anhedonia”. - Nie umiem się do końca niczym cieszyć. Mam taką naturę, że zawsze widzę ciemne strony. Od lat z tym walczę. Chodzę na psychoterapię – wyznaje gwiazda w rozmowie z „Galą”.
Świat w barwach szarości
Choć termin „anhedonia” został po raz pierwszy użyty przed ponad 100 laty (jego autorem był francuski psycholog i filozof Theodule-Armand Ribot), to tak naprawdę dopiero w XXI wieku zrozumieliśmy jego prawdziwe i groźne znaczenie. W ostatnich dziesięcioleciach lawinowo przybywa bowiem osób cierpiących na rozmaite zaburzenia depresyjne.
Jednym z symptomów problemu jest właśnie niezdolność do przeżywania radości i satysfakcji, szczególnie w sytuacjach, które wcześniej dostarczały nam miłych wrażeń emocjonalnych. Gdy przestajemy cieszyć się z drobiazgów – śmiechu dziecka, zapachu niedzielnej jajecznicy czy wiosennego słońca, a stan apatii utrzymuje się przez dłuższy czas, jest to sygnał, że być może dopadła nas anhedonia.
Wbrew pozorom, dolegliwość dotyka nie tylko ludzi wycofanych towarzysko czy zawodowo. Poczucie radości coraz częściej tracą osoby aktywne, które jednak z powodu szybkiego trybu życia, przeciążenia obowiązkami albo stresu, tracą z pola widzenia cel swoich starań. To skutkuje utratą motywacji, a w konsekwencji wycofywaniem się i brakiem zaangażowania. Tracimy wówczas spontaniczność w wyrażaniu zachwytów, stany emocjonalne stają się przygaszone, a świat postrzegamy w szarych barwach.
Anhedonia obejmuje cztery główne obszary życia: zainteresowania (przeszłe i obecne), interakcje z innymi ludźmi, doświadczenia zmysłowe oraz przyjemności związane z jedzeniem i piciem. Czasami odbija się także na naszym życiu seksualnym, ponieważ tracimy przyjemność ze zbliżeń, nawet mimo odczuwania podniecenia oraz orgazmu.
Potrzeba specjalisty
Anhedonia, jak każda dolegliwość psychiczna, nie jest łatwa do zdiagnozowania. Tym bardziej, że „radość z życia” to pojęcie bardzo względne i indywidualne. - Czym innym jest nawet trzydniowa chandra, bo do niej każdy ma prawo, ale czym innym stan trwający znacznie dłużej, Stan, z którym się budzimy i kładziemy się spać. Wtedy trzeba się zastanowić, co się z nami dzieje – tłumaczyła w radiowej „Jedynce” Joanna Grzesiewska, psychoterapeuta i psychiatra.
Bez pomocy specjalisty często nie poradzimy sobie z problemem, dlatego tak ważna jest umiejętność przyznania się do własnej choroby. Wiele osób przyjmuje jednak inną taktykę – zamyka się w sobie, nie zwierza się z problemów nawet bliskim. Takie postępowanie może doprowadzić do pogłębienia choroby i rozwoju depresji.
Pamiętajmy, że współczesna psychiatria i farmakologia potrafią coraz skuteczniej walczyć z tego typu schorzeniami. W terapii stosuje się niekiedy innowacyjny lek przeciwdepresyjny – agomelatynę. Jego działanie, na przykład przywrócenie prawidłowego rytmu dobowego, może pomóc także w odzyskaniu zdolności odczuwania radości.
Leków nie należy odstawiać bez konsultacji z lekarzem, co często czynią osoby, którym wydaje się, że „już jest lepiej”. Innym błędem popełnianym przez pacjentów jest oglądanie się za siebie i chęć powrotu do dawnego życia. Specjaliści wyjaśniają, że to niemożliwe. - Trzeba zmienić nastawienie i nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości - mówi w „Newsweeku” prof. Bartosz Łoza z Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W zmaganiach z anhedonią dobre rezultaty przynosi również aktywność fizyczna – bieganie, pływanie czy jazda na rowerze. Warto także zmienić nawyki żywieniowe i wprowadzić do jadłospisu „antydepresyjne produkty”: ryby morskie, produkty pełnoziarniste, orzechy, rośliny strączkowe, szpinak, gorzką czekoladę oraz oliwę z oliwek.
Tekst: Rafał Natorski
(raf/sr), kobieta.wp.pl