Ania Wendzikowska: "Nie przejmuję się tym, co nieistotne"
Na rozmowę umawiałyśmy się kilka razy. Nie jest łatwo wcisnąć się w grafik zapracowanej, świeżo upieczonej mamy. Udało się przed jej wylotem do Londynu na spotkanie z twórcami kolejnego filmu o superbohaterach z serii „Avengers”. – Gdybym mogła mieć jakąś supermoc, to chyba byłaby to teleportacja. Dużo by ułatwiła! – mówi ze śmiechem Ania Wendzikowska.
Na rozmowę umawiałyśmy się kilka razy. Nie jest łatwo wcisnąć się w grafik zapracowanej, świeżo upieczonej mamy. Udało się przed jej wylotem do Londynu na spotkanie z twórcami kolejnego filmu o superbohaterach z serii „Avengers”. – Gdybym mogła mieć jakąś supermoc, to chyba byłaby to teleportacja. Dużo by ułatwiła! – mówi ze śmiechem Ania Wendzikowska.
WP: : Masz świetną pracę, przystojnego partnera, piękną córeczkę… Mnóstwo powodów, by ci zazdrościć! (śmiech) Ale tak na serio, czego ci jeszcze brakuje?
Ania Wendzikowska: Jak wszystko jest tak dobrze, to przede wszystkim myśli się o tym, żeby nic się nie popsuło. Żeby wszyscy byli zdrowi, żeby nie przydarzyła się żadna tragedia. Ale jest też tak, że jak jest się osobą ambitną, to zawsze ma się kolejny pomysł i kolejny plan i zawsze chce się czegoś jeszcze. Trzeba się rozwijać, to jest naturalne. Zawsze rysuję sobie następny punkt na mapie. Teraz zaczynam współpracę z nowym kanałem TVN Fabuła i to jest pole do mojego rozwoju zawodowego, bo sama mogę proponować, co bym chciała dla tego kanału robić. Ciągle pojawiają się też nowe wydawnicze pomysły.
WP: :* Do niedawna twoim zawodowym marzeniem był wywiad z Ryanem Goslingiem. Cel udało się zrealizować.*
AW: Wywiad był trochę rozczarowujący, co może potwierdza fakt, że jeżeli się zbyt długo na coś czeka, ma się wygórowane oczekiwania, to rzeczywistość potem do nich nie dorasta. Nie mogę nic złego o Ryanie powiedzieć, ale on jest po prostu niezwykle nieśmiałą osobą i taką mało „showmeńską”. Ta rozmowa była po prostu taka… bardzo zwyczajna, a wydawało mi się, że będzie bardziej spektakularna.
WP: : A kto jest teraz na pierwszym miejscu Twojej "listy życzeń"?
AW: Kolejne marzenie to Edward Norton. On był dotychczas numerem dwa, ale teraz wspiął się na pozycję numer jeden (śmiech). Zawsze cieszę się na nowych rozmówców, bo to jest fajne kogoś zupełnie nowego poznać. Inny rozmówca to zupełnie inna rozmowa.
WP: : Jutro lecisz na spotkanie promocyjne z twórcami kolejnego filmu z serii „Avengers” o komiksowych superbohaterach. Jaką supermoc chciałabyś mieć, gdybyś mogła wybierać?
AW: Czasami myślę, że chciałabym umieć czytać w myślach, bo mogłoby to być przydatne, ale z drugiej strony, myślę sobie, że mogłoby z tego nic dobrego nie wyniknąć… O, wiem, co by było dla mnie dobre! Teleportacja albo szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce, bo moja praca niestety jest związana z tym, że muszę być w różnych miejscach. Mnóstwo czasu marnuję więc na podróże, zwłaszcza na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Teleportacja bardzo ułatwiłaby mi życie.
WP: : Powiedziałaś kiedyś, że lubisz kolekcjonować doświadczenia. Co jeszcze powinno się znaleźć w Twojej kolekcji: jakiś skok na bungee, jazda F1…?
AW: Marzy mi się skok ze spadochronem, chociaż teraz, gdy jestem mamą, to już trochę ostrożniej podchodzę do kwestii związanych z bezpieczeństwem. Chciałabym to zrobić w jakimś fajnym miejscu, żeby mieć przy okazji ciekawy widok. Jestem ogromną pasjonatką podróży, więc zawsze kolekcjonuję obrazki, stopklatki z różnych miejsc, które mam szczęście odwiedzać. Lista miejsc, do których jeszcze chciałabym się udać niezmiennie jest bardzo długa.
WP: : No właśnie, masz szczęście odwiedzać różne miejsca, rozmawiać ze znanymi ludźmi, ale kiedyś nie marzyłaś o tym, żeby przeprowadzać wywiady z gwiazdami kina, tylko być jedną z nich. Czujesz lekki niedosyt?
AW: Nie… Nigdy nie sądziłam, że tak powiem. Sądziłam, że będę nieszczęśliwa, jesli moje marzenie o aktorstwie się nie spełni. Ale okazuje się, że plany i założenia na bieżąco ulegają weryfikacji.
Nie ubolewam z tego powodu, że wprowadziłam korektę w moje plany. Pamiętam pierwsze zetknięcie marzeń o aktorstwie z rzeczywistością - to było dla mnie duże rozczarowanie. Bardzo niemile mnie zaskoczyło to, jak niewiele zależy od aktora na planie. Bardzo lubię swoją obecną rolę, gdzie jestem też twórcą i autorem. Lubię to, że dużo ode mnie zależy, w tym ostateczny kształt mojego materiału.
WP: : Oceniłaś siebie kiedyś jako dziennikarkę na 9 w skali 1-10. Kto według ciebie zasługuje na 10?
AW: W mojej branży może Jimmy Kimmel albo Graham Norton. Moje wzorce, jeśli chodzi o ten rodzaj dziennikarstwa, są za granicą, nie w Polsce, bo u nas wciąż jeszcze brakuje luzu, który jest potrzebny w tego typu rozmowach.
Dążę do tego, żeby się rozwijać i jestem daleka od tego, żeby spoczywać na laurach i iść tylko tą utartą ścieżką. Zawsze staram się wyjść poza strefę komfortu. Czasem może nawet ryzykując, czasem popełniając jakiś błąd, bo nie mam problemu z tym, żeby się przyznać do błędu. Myślę, że to jest najlepsza droga do rozwoju.
WP: : Rozmawiałyśmy kilkukrotnie i zawsze sprawiasz wrażenie osoby bardzo pozytywnej, uśmiechniętej. Nauczyłaś się tego od gwiazd, z którymi rozmawiasz, żeby - przynajmniej przed dziennikarzami – być „najlepszą wersją samej siebie”?
AW: Chyba rzeczywiście nauczyłam się tego na bazie własnych rozmów, dzięki temu, że siedziałam po stronie dziennikarza zadającego pytania. Zawsze milej się rozmawia z kimś, kto jest uśmiechnięty i zadowolony. Wiadomo, wszyscy mamy gorsze dni, ale to nie powód, żeby w jakimś sposób się na kimś wyżywać czy manifestować swoje humory w sytuacji, jaką jest wywiad.
WP: : * Zdarza ci się być typową kurą domową?*
AW: Moje życie jest bardzo różnorodne i często jest tak, że jak dużo pracuję, to mam ochotę być w domu, a jak jestem za długo w domu, to mam ochotę gdzieś wyjść. Lubię takie dni – na przykład wczoraj miałam taki dzień – że w ogóle nie wychodzę z domu. Ewentualnie wyjdę z dzieckiem na spacer, ktoś przyjdzie, coś zamówimy, ugotujemy i mogę się zająć takimi typowymi domowymi czynnościami, mogę zrobić pranie albo coś poprzestawiać (śmiech).
WP: : Kiedy czujesz się bardziej kobieco: kiedy przytulasz córeczkę, czy kiedy podrywa cię Johnny Depp?
AW: Kobiecość ma wiele aspektów. Nie jest tak, że tylko wtedy, kiedy jestem perfekcyjnie umalowana i na szpilkach, to czuję się kobieco. Te dwa aspekty, które wymieniłaś, to jest część tej gamy. Z jednej strony jest kobiecość czysto zewnętrzna, a z drugiej strony ona objawia się, kiedy się przeglądamy w oczach partnera, czy cieszymy macierzyństwem.
Nie uważam, że kobiety, które świadomie nie decydują się na dziecko, czy też tego dziecka mieć nie mogą, są w mniejszym stopniu kobiece. To jest bardzo indywidualna sprawa i każda z nas musi receptę na kobiecość znaleźć sama.
WP: : Jak ci się udaje pogodzić pełną dyspozycyjność zawodową z wychowaniem córeczki?
AW: Oj, mogę zapomnieć o pełnej dyspozycyjności. Przy dziecku jest tak, że ono jest w centrum wszystkiego, ono jest punktem odniesienia, tym, od czego zaczyna się myślenie o wszystkim. Nie da się już żyć tak, jak się żyło.
Staram się nadal w miarę aktywnie funkcjonować zawodowo, rozwijać się. Z czegoś musiałam zrezygnować, więc bardzo ograniczyłam aktywność towarzyską.Teraz inaczej planuję pracę, bo wszystko muszę koordynować z moim partnerem tak, żeby zawsze ktoś był w domu. Pracuję dużo szybciej, bardziej efektywnie, bo po prostu muszę. Najbardziej cierpi na tym mój czas dla siebie i na sen. Cały czas logistyka, logistyka, logistyka...
WP: :* A jak mentalnie zmieniło cię macierzyństwo?*
AW: Pewne rzeczy zeszły na dalszy plan. Mniej się przejmuję tym, na co nie mam wpływu, bo jestem zajęta myśleniem o dziecku i tym, żeby jemu świat organizować. Opinie, cały ten szum dookoła - wszystko bardzo się wyciszyło. Już do mnie nie dociera. Mniej koncentruję się na sobie, bo córka jest teraz centrum mojego wszechświata. Przestałam się przejmować rzeczami nieistotnymi.
Anna Wendzikowska − polska aktorka, dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Korespondentka programu Dzień Dobry TVN Paulina Lipka/(gabi)/WP Kobieta